Chrabota: Hongkong, ważna sprawa dla świata

Publikujemy dziś artykuł ambasadora ChRL w Warszawie dotyczący sytuacji w Hongkongu nie dlatego, że w pełni podzielamy jego argumenty, ale w przekonaniu, że polski czytelnik ma prawo znać opinię chińskich władz na temat napięć, których doświadcza ta była brytyjska kolonia.

Publikacja: 25.11.2019 19:15

Chrabota: Hongkong, ważna sprawa dla świata

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Tak rozumiemy zresztą w „Rzeczpospolitej" wolność słowa. Nie tylko jako upowszechnianie na zasadzie wyłączności bliskich nam poglądów, ale również jako przekaz treści trudnych, niepopularnych czy kontrowersyjnych, o ile są ważne dla naszego czytelnika. Sprawa przyszłości Hongkongu niewątpliwie do nich należy, a z perspektywy „Rzeczpospolitej" stanowi wyjątkowe wyzwanie. Trudno bowiem ludziom z naszym doświadczeniem, wychowanym w tradycji solidarnościowej, w kulcie wolności nie popierać motywowanej idealizmem walki o standardy demokratyczne w kraju, w którym wciąż do nich daleko. Trudno nie opowiadać się po stronie wolności słowa i innych praw oraz swobód obywatelskich.

Czytaj także: Jeden kraj, dwa systemy  

Czytaj także: Hongkong przeciwko Pekinowi

 

Zarazem jednak rozumiemy, jak ważne są dla świata, także świata biznesu, bezpieczeństwo i pewność obrotu. W tym samym Hongkongu, w którym coraz bardziej rozpędza się studencka rewolta, debiutuje we wtorek chiński gigant technologiczny Alibaba. To dobry znak pośród natłoku najgorszych. Jest dowodem, że Hongkong postrzega się nie tylko jako miejsce spodziewanej brutalnej konfrontacji, ale również jako pole do politycznego kompromisu pomiędzy autokratyczną władzą i ruchami wolnościowymi.

Czytając tekst Liu Guangyuana, trudno nie mieć świetnie zrozumiałych dla Polaków historycznych skojarzeń. Trudno nie przypominać sobie retoryki komunistycznych władz PRL przed grudniem 1981 roku. Tyle że świat posunął się o kilka dekad do przodu. Politykę warunkują inne okoliczności, także obieg informacji, a w ślad za tym reakcja światowej opinii publicznej może być zupełnie inna niż 40 lat temu. Właśnie dlatego Hongkong musi być tak bacznie obserwowany. Jest żywym testem przyszłości politycznej regionu, a może i całego świata. Patrzmy więc nań i czytajmy o nim uważnie.

W ślad za publikacją tekstu ambasadora Liu Guangyuana jutro na naszych łamach tekst prof. Krzysztofa Kozłowskiego z SGH na temat dylematów, które stoją przed Chinami w sprawie Hongkongu.

Tak rozumiemy zresztą w „Rzeczpospolitej" wolność słowa. Nie tylko jako upowszechnianie na zasadzie wyłączności bliskich nam poglądów, ale również jako przekaz treści trudnych, niepopularnych czy kontrowersyjnych, o ile są ważne dla naszego czytelnika. Sprawa przyszłości Hongkongu niewątpliwie do nich należy, a z perspektywy „Rzeczpospolitej" stanowi wyjątkowe wyzwanie. Trudno bowiem ludziom z naszym doświadczeniem, wychowanym w tradycji solidarnościowej, w kulcie wolności nie popierać motywowanej idealizmem walki o standardy demokratyczne w kraju, w którym wciąż do nich daleko. Trudno nie opowiadać się po stronie wolności słowa i innych praw oraz swobód obywatelskich.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego