Starsi jeszcze pamiętają uśmiechniętego chłopaka z blond czupryną, który wygrywał w latach 80. niemal każdy konkurs skoków, fantastycznego mistrza olimpijskiego i mistrza świata. Młodsi widzieli tylko szarpiącego się z życiem byłego sportowca, przegranego bohatera fińskich tabloidów, alkoholika, celebrytę, marnego piosenkarza, niespełnionego polityka i skazywanego za ataki nożownika.
Zagubiony chłopiec
Szamotał się ponad ćwierć wieku w biało-czarnym życiu, nie potrafiąc znaleźć spokojnego miejsca gdzieś w środku. W wydanej 15 lat temu biografii „Pozdrowienia z piekła" pisał: „Nie mam prywatnego życia, bo mam zły wizerunek". Zły – mało powiedziane.
Egon Theiner, współautor biografii, o której jej bohater rzekł, że „powinna stać na każdej półce obok Biblii", spędził z Nykänenem kilkanaście miesięcy. Zobaczył z bliska, czym była ta chciana i niechciana popularność skoczka w Finlandii. Dlaczego dostrzegano i opisywano, niekiedy wyśmiewano każdy grzech i fałszywy krok byłego mistrza.
Cytowano nieraz jego pijackie bon moty: „Każda szansa jest okazją", „Jutro jest zawsze przyszłością", „Miłość jest jak kłębek wełny – zaczyna się i kończy" jako przykład upadku intelektualnego, pokazywano zagubienie faceta w średnim wieku, który nie potrafił znaleźć się w świecie poza progiem skoczni i zrobił z własnego życia operę mydlaną.
Można było niemal codziennie przeczytać: Matti, jadąc przez most, zasnął pijany za kierownicą auta, znalazł zajęcie w erotycznej infolinii, śpiewa w barze karaoke, zaręczył się z 17-letnią dziewczyną z Estonii, odwołał zaręczyny tydzień później, poszedł do więzienia za zranienie nożem przyjaciela rodziny, znalazł ratunek w Bogu, zapewnia, że nie będzie pił, pije nadal.