Tadeusz Pabjan. Świat najlepszy z możliwych? O dobroci Boga i pochodzeniu zła

Hiob zaczyna pojmować, jak bardzo niestosowna była jego próba usprawiedliwienia samego siebie. Jego podstawowy błąd polega na tym, że powołując się na swoją bezgrzeszność, chce dochodzić swoich praw przed nieskończonym Bogiem.

Aktualizacja: 25.08.2018 19:42 Publikacja: 24.08.2018 00:01

Tak Hioba wyobrażał sobie francuski malarz Leon Bonnat (1833–1922)

Tak Hioba wyobrażał sobie francuski malarz Leon Bonnat (1833–1922)

Foto: AFP

Historia filozoficznej refleksji nad problemem zła to historia krańcowo różnych postaw wobec tego problemu. Nawet jeśli pominie się różnego rodzaju koncepcje materialistyczne, w których zło fizyczne jawi się jako zwykła i niedomagająca się żadnych głębszych wyjaśnień konsekwencja działania praw przyrody, ograniczając tę historię jedynie do filozofii teistycznej, to i tak pozostaje całe spektrum postaw domagających się jakiegoś włączenia Boga w obraz świata, naznaczony piętnem zła.

Taką postawą może być bunt wobec Stwórcy połączony z oskarżaniem Go o okrucieństwo i bezpośrednie powodowanie zła, ale może nią być również obojętność i rezygnacja, które wynikają z przekonania, że Bóg w ogóle nie interesuje się losem swoich stworzeń, zostawiając je na pastwę ślepego losu. Ludzkie zmaganie z problemem zła najczęściej ma jednak postać mniej lub bardziej nieudolnej próby usprawiedliwiania Boga.

To właśnie taka intencja przyświecała Leibnizowi, który w swojej „Teodycei" przekonywał, że Stwórca powołał do istnienia najlepszy z możliwych światów, i wielu innym filozofom i teologom, którzy na przestrzeni wieków na różne sposoby dowodzili, że Stwórca nie jest odpowiedzialny za zło. Uważny Czytelnik z pewnością zauważył, że również i w tym opracowaniu przywoływane argumenty zostały dobrane w taki sposób, by ułatwić realizację właśnie tego celu. Warto jednak wziąć pod uwagę inną możliwość, która do tej pory nie została jeszcze uwzględniona. Być może jest tak, że Stwórca wcale nie potrzebuje ludzkiego usprawiedliwienia i dlatego wszystkie próby obrony Boga przed zarzutem zła z góry są skazane na niepowodzenie. Ciekawe światło na to zagadnienie rzuca historia biblijnego Hioba.

Hiob i jego cierpienie

Starotestamentalną księgę zawierającą opowieść o „człowieku imieniem Hiob, który żył w ziemi Us" (Hi 1,1), od dawna uważa się za jedno z najważniejszych dzieł – nie tylko literatury biblijnej, ale powszechnej – poświęconych problemowi niezawinionego cierpienia i kwestii usprawiedliwienia Boga. Doniosłe przesłanie i niezwykły dramatyzm tej księgi nie wynika jedynie z opowiadanej historii, na którą składa się kilka epizodów przedstawionych krótko we wstępie i zakończeniu – sprawiedliwy Hiob traci nagle swoją rodzinę, majętność i zdrowie, ale ponieważ jest wierny Bogu, zostaje przez Niego wynagrodzony i na powrót odzyskuje to, co wcześniej utracił – ale z przewijającej się przez cały poemat bolesnej rozterki głównego bohatera.

Hiob nie potrafi zrozumieć, dlaczego Stwórca zgodził się na jego cierpienie i przeżywa wewnętrzną walkę, której stawką jest wiara lub ostateczne zwątpienie w dobroć Boga. Jest to zatem ten sam dylemat, który staje się udziałem każdego cierpiącego niewinnie człowieka, i który w każdej epoce – od zamierzchłych czasów biblijnego Hioba do dnia dzisiejszego – wygląda dokładnie tak samo, i zawsze domaga się tak samo trudnej postawy zawierzenia Bogu.

Historia o prawym człowieku doświadczanym, a następnie wynagrodzonym za swoją wierność przez Boga – zanim została spisana przez anonimowego autora Księgi Hioba – była prawdopodobnie przekazywaną z pokolenia na pokolenie opowieścią, która miała za zadanie pocieszać i zachęcać słuchaczy do wytrwania w wierze, pomimo doznawanego cierpienia. Opowieść ta poniekąd spełniała swoją rolę: niosła pocieszenie, dając wyraźną obietnicę nagrody za cierpliwe znoszenie przeciwności losu.

Autora Księgi Hioba nie zadowalała jednak taka interpretacja tego opowiadania. Przedstawiona przez niego wersja jest tą samą opowieścią z morałem, która jednak zostaje uzupełniona o wnikliwą analizę zagadnień o wiele bardziej istotnych niż zapewnienie, że prawy człowiek w obliczu cierpienia za swoją wierność Bogu otrzyma od Niego stosowną nagrodę. Kwestia nagrody za wierność schodzi w Księdze Hioba na drugi plan, a tym, co najbardziej zaprząta uwagę autora, jest niepokojący i niezrozumiały obraz Boga, który wyłania się z tej opowieści. Czy Bóg, który pozwala na śmierć niewinnych dzieci Hioba, a jego samego – choć jest Jego najbardziej oddanym i wiernym sługą – dotyka nieszczęściem i chorobą, rzeczywiście jest dobry i miłosierny? Jakimi motywami się kieruje? Czy pozwala na cierpienie Hioba jedynie po to, by wygrać zakład z Szatanem? Czy domaga się bezwarunkowego, ślepego posłuszeństwa, nie pozwalając zarazem na jakikolwiek protest przeciwko niezawinionemu cierpieniu?

Bunt wobec Stwórcy

Aby znaleźć odpowiedź na te pytania, autor Księgi zamienia umoralniającą opowieść w swego rodzaju traktat filozoficzny, w którym jest miejsce na skargę i graniczący z bluźnierstwem bunt Hioba, i w którym pojawiają się obrońcy Boga – w tę rolę wcielają się Elifaz, Bildad, Sofar i Elihu – odwołujący się do tradycyjnych argumentów teologicznych na rzecz tezy: nie jest możliwe, by sprawiedliwy Bóg dopuścił cierpienie na niewinnego człowieka.

Czynnikiem, który dodatkowo komplikuje całą historię i utrudnia jednoznaczną ocenę zarówno postawy Hioba, jak i motywów leżących u podstaw decyzji Boga, jest fakt, że inicjatorem wszystkich destrukcyjnych działań wobec Hioba jest w tym przypadku Szatan. Nakłania on Stwórcę do tego, by wystawił na próbę prawego i niewinnego człowieka. Okoliczność tę można by potraktować jako rację przemawiającą za tym, że bezpośrednim sprawcą zła doświadczanego przez ludzi nie jest Bóg, który jedynie „przyzwala" na taką próbę, ale właśnie Szatan, który wprost „powoduje" cierpienia Hioba (np. „obsypuje go złośliwym trądem"; Hi 2,7). Jednak interpretacja ta nie jest oczywista. Przemawiają przeciwko niej inne sformułowania tego poematu, z których wynika, że to jednak sam Bóg spowodował cierpienia Hioba, a rola Szatana ogranicza się jedynie do tego, iż „nakłonił" Stwórcę „do zrujnowania go" (Hi 2,3).

Ze względu na to, że oryginalny tekst Księgi Hioba w wielu miejscach jest niejednoznaczny, nie należy traktować tych sformułowań w kategoriach ostatecznego argumentu za tym, że to sam Szatan jest głównym sprawcą zła fizycznego, a w szczególności niezawinionego cierpienia, którego doświadczają ludzie. Poza tym postać Szatana jest w historii Hioba potraktowana marginalnie i służy narratorowi jedynie do rozpoczęcia dyskusji nad zagadnieniem, które wprost nie dotyczy Szatana i nie ma na celu ustalenia jego roli w ludzkim doświadczeniu zła. Z tych samych względów Księga Hioba nie wyjaśnia również wielu innych aspektów tej problematyki, którą są tu wspomniane, ale stanowią jedynie swego rodzaju narracyjny dodatek, mający zobrazować tragedię Hioba, do których autor opowieści w ogóle się nie odnosi. Tak jest na przykład ze śmiercią dzieci Hioba, która została tu potraktowana tak samo jak wszystkie inne nieszczęścia spadające na jego dobytek. Narrator pomija wyjaśnienie tej kwestii nie dlatego, że jest ona nieistotna i że w oczach Boga śmierć człowieka nie różni się niczym od śmierci zwierząt. Czyni tak, ponieważ jego celem nie jest analiza tego typu szczegółowych zagadnień związanych z problematyką zła, ale jedynie tego, co dzieje się w sercu Hioba, który doświadcza pokusy zwątpienia w dobroć Boga.

Zasadniczą część Księgi stanowi poemat, na który składają się skargi Hioba, przemowy jego trzech przyjaciół i odpowiedź Boga, zawierająca najważniejsze przesłanie całego opowiadania. Nie jest w tym miejscu potrzebna szczegółowa analiza każdego fragmentu tego tekstu. Warto jednak przyjrzeć się bliżej najważniejszym argumentom, do których w swoich mowach odwołują się poszczególne postaci. Słowa Hioba wyrażają przede wszystkim bolesną skargę człowieka, który nagle utracił grunt pod nogami i bezskutecznie usiłuje dostrzec jakiś sens w tym, co go spotkało. Nic dziwnego, że w jego mowach pojawiają się wszystkie możliwe odcienie żalu, zwątpienia, rozgoryczenia i bezsilności. Hiob przeklina dzień swojego urodzenia i nie widząc żadnego sensu życia, wypełnionego cierpieniem, pragnie śmierci. Choć nie przestaje wierzyć w Boga, to jednak wiara w Bożą sprawiedliwość wydaje się przekraczać jego możliwości, bo nie widzi w sobie winy, która mogłaby być powodem jego cierpienia.

Stwórca zaś milczy i zdaje się całkowicie ignorować trudne pytania Hioba: „Ile mam przewin i grzechów? Ujawnij występki i winy! Czemu chowasz swoje oblicze? Czemu mnie poczytujesz za wroga?" (Hi 13,23-24). Milczenie Boga jest w tym przypadku źródłem dodatkowej udręki, która wydaje się bardziej bolesna niż fizyczne cierpienie, spowodowane złośliwym trądem, i duchowa udręka, związana ze śmiercią dzieci i pozostałymi nieszczęściami, które spadły na Hioba. Skoro jednak Bóg nie chce sam bronić się przed oskarżeniem, zadania tego podejmują się przyjaciele Hioba.

Znikąd pocieszenia

Autor Księgi Hioba wkłada w usta Elifaza, Bildada, Sofara wszystkie teoretyczne argumenty przemawiające za sensem cierpienia i za absolutną sprawiedliwością Boga. Chociaż ich forma jest dostosowana do języka i mentalności ludzi żyjących kilka wieków przed Chrystusem, to jednak w rzeczywistości są to te same argumenty, które później przez dwa tysiące lat będą się pojawiać w dziełach teologicznych i filozoficznych dotyczących problemu cierpienia. Posłużył się nimi także Leibniz, dowodząc, że zło obecne w stworzonym przez Boga świecie nie jest przeszkodą do tego, by świat ten uznać za dzieło najlepsze z możliwych. Zwracając uwagę na to podobieństwo, Hans Küng trafnie zauważa: „Czym dla Leibniza jest przede wszystkim dobry Bóg, który w najlepszy sposób stworzył i urządził świat w z góry ustanowionej harmonii, tym dla Elifaza, Bildada i Sofara jest Bóg sprawiedliwy, który w najwłaściwszy sposób daje każdemu to, co mu się należy: sprawiedliwego nagradza, a niesprawiedliwego karze, tak że w toku ludzkiego życia rachunek się zgadza i Bóg jest usprawiedliwiony". Niemożliwą jest rzeczą – argumentują przyjaciele Hioba – by Bóg był niesprawiedliwy. Nie może zatem opuścić człowieka prawego ani pozostawić bez ukarania tego, który dopuszcza się nieprawości. Hiob nie powinien więc tracić wiary w dobroć Boga, gdyż absolutna sprawiedliwość Stwórcy jest gwarancją tego, że również i w jego życiu ostatecznie dobro zatriumfuje, a zło zostanie ukarane.

Są to jednak racje czysto teoretyczne, które w konfrontacji z realnym cierpieniem, dotykającym Hioba, okazują się nie mieć żadnej siły przekonywania. Hiob, który prawdopodobnie sam wiele razy odwoływał się do takich argumentów, pocieszając innych, teraz przekonuje się na własnej skórze, że tego typu metoda niesienia pomocy jest nieskuteczna. Słowa pociechy wydają się mu puste i obraźliwe. Zamiast nieść ulgę, jeszcze wzmagają jego cierpienie. Wynika z nich bowiem, że nieszczęścia, które na niego spadły, są karą za jego grzechy, i że w tym przypadku winne są również jego dzieci, które zginęły pod gruzami domu. Hiob jednak wie, że choć nie jest bez skazy, to jednak nie uczynił niczego, co zasługiwałoby na taką karę; również jego dzieci nie zasłużyły na to, co je spotkało. Jest głęboko przekonany, że jego cierpienie jest niesprawiedliwe i właśnie to poczucie przysparza mu największej udręki. Zdaje się mu, że Bóg stał się jego wrogiem, który „napełnia lękiem" i „przenika grozą". Nie potrafi pojąć logiki, którą posługują się jego przyjaciele i nie chce zaakceptować wynikającego z niej obrazu Boga. Czy bowiem jest możliwe, aby jego rzekoma wina domagała się aż tak wielkiej kary? A jeśli tak rzeczywiście jest, to czy nadal można twierdzić, że Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy?

W poszukiwaniu winy

Dlaczego zatem nie karze w taki sam sposób Elifaza, Bildada i Sofara, którzy również nie są bez winy? Dlaczego pozwala na to, by wielu ludziom złym i przewrotnym dobrze się powodziło, podczas gdy cierpieć muszą ci, którzy przez całe życie starają się zachowywać przykazania i czynić dobro? Na żadne z tych pytań Hiob nie znajduje odpowiedzi. Czuje się całkowicie opuszczony przez Boga i zdruzgotany własną bezsilnością. Nie potrafi udowodnić swej niewinności i odeprzeć zarzutów swoich przyjaciół.

Im samym jednak trudno znaleźć inny sposób obrony Boga, jak tylko zrzucenie winy na Hioba i uznanie, że przyczyną nieszczęścia jest jego własny grzech. Elifaz, Bildad i Sofar chcą nadal wierzyć w dobroć i sprawiedliwość Stwórcy. Gdyby przyznali, że Hiob jest niewinny, musieliby konsekwentnie zgodzić się z tym, że winny jest Bóg – winny temu, że zesłał cierpienie na niewinnego człowieka. Łatwiej w takim przypadku zrezygnować z wiary w niewinność Hioba niż w sprawiedliwość Boga. Jednak oskarżany Hiob nie jest skłonny do zaakceptowania takiej interpretacji. Choć nie jest bez skazy, to jednak nie widzi w sobie aż tak wielkich grzechów, które mogłyby być powodem jego cierpienia. Dlatego woli nawet zakwestionować Bożą sprawiedliwość, niż wbrew sobie przyznać, że swoim własnym postępowaniem doprowadził do tego, iż Stwórca musiał zesłać na niego tak wielką karę. Czy bowiem wszechmocny Bóg zawsze musi być sprawiedliwy? Czy konieczność nagradzania ludzi błogosławieństwem za ich dobre życie i karania cierpieniem za grzech nie ograniczałaby Jego wszechmocy? Hiob zdaje się postrzegać Boga jako władcę stojącego ponad wszelką sprawiedliwością, którego nie obowiązują żadne prawa i reguły: „Kto Mu zabroni, choć zniszczy? Kto zdoła Mu powiedzieć: »Co robisz?« Bóg gniewu hamować nie musi (...) On może zniszczyć mnie burzą, bez przyczyny pomnożyć mi rany" (Hi 9,12–17).

Po kilku długich partiach dyskusji, w której skarga Hioba przeplata się z argumentami jego przyjaciół, poemat dochodzi do punktu kulminacyjnego: ostatnią możliwością, która pozostaje Hiobowi, jest uroczysta przysięga niewinności. Stanowi ona pewną formę usprawiedliwienia samego siebie, która wydaje się wynikać z biblijnego prawa karnego. Jedną z niepisanych zasad tego prawa jest to, że człowiek oskarżony o przestępstwo, któremu nie przedstawiono żadnych dowodów winy, ma prawo zaprzysiąc, że jest niewinny. W takim przypadku oskarżyciel musi albo wprost udowodnić winę, albo odstąpić od oskarżenia. Nie widząc innego sposobu wykazania swojej niewinności, Hiob postanawia wykorzystać właśnie tę możliwość. W długim przemówieniu uroczyście zapewnia, że nie popełnił żadnego z grzechów, o które podejrzewają go jego przyjaciele. I chociaż to oni są świadkami jego przysięgi, głównym jej adresatem jest sam Bóg, który doświadcza Hioba cierpieniem. To właśnie do Boga Hiob kieruje swoje słowa i od Niego domaga się przedstawienia dowodów winy lub „odstąpienia od oskarżenia", tzn. przyznania, że Hiob jest niewinny i nie zasłużył na cierpienie. Rzeczywiście, Bóg przerywa milczenie i odpowiada na wezwanie Hioba. Jednak Jego odpowiedź jest zagadkowa i zdaje się zupełnie nie dotyczyć tego, co najbardziej nurtuje Hioba i co było przedmiotem jego skargi.

Co ty, biedny, wiesz o świecie?

Bóg w swoim przemówieniu wcale nie odnosi się do pytania Hioba i nie wylicza jego grzechów. Nie daje również żadnego bezpośredniego wyjaśnienia jego cierpień, a nawet nie próbuje się tłumaczyć z tego, że jego wierny wyznawca musiał ich doświadczyć. Zamiast tego uświadamia Hiobowi, jak znikoma jest jego wiedza na temat reguł, na podstawie których On – Stwórca – rządzi całym światem. Słuchając tej przemowy, Hiob zaczyna pojmować, jak bardzo niestosowna była jego próba usprawiedliwienia samego siebie. To właśnie taka postawa „zaciemnia Boży zamiar" (Hi 38,2) i sama w sobie jest największą winą Hioba. Jego podstawowy błąd polega na tym, że powołując się na swoją bezgrzeszność, chce dochodzić swoich praw przed nieskończonym Bogiem. Próbuje również kwestionować suwerenność i mądrość Stwórcy i ośmiela się oskarżać Go o samowolne i niesprawiedliwe rządy nad światem. Bóg jednak nie pozwala się traktować w taki sposób: nie pozwala, by to człowiek pytał, oskarżał Go i domagał się wyjaśnień. To On jest Bogiem, i to On ma prawo pytać, oskarżać i żądać wyjaśnień.

W tym miejscu role się odwracają, a mowa Boga zamienia się w długi katalog pytań skierowanych do Hioba, które zdają się mówić: cóż ty wiesz o rządzeniu światem? Odpowiedź Boga napełnia Hioba zdumieniem i odbiera mu mowę. Hiob w jednej chwili uświadamia sobie, że objawiający się mu Stwórca nie jest dla niego równoprawnym partnerem do dyskusji, którego można przepytywać i oskarżać; jest wszechmocnym Bogiem, którego odwiecznych zamysłów nie jest w stanie pojąć ograniczony człowiek. Hiob natychmiast pojmuje, że nie potrafi odpowiedzieć na żadne z pytań Boga. Nic dziwnego, że gdy padają słowa: „Nie przeciwnik Wszechmocnego odpowie. Niech zabrzmi głos krytyka Boga!" (Hi 40,2), odpowiedzią Hioba może być już tylko milczenie: „Jam mały, cóż Ci odpowiem? Rękę przyłożę do ust. Raz przemówiłem, nie więcej, drugi raz niczego nie dodam" (Hi 40,4–5).

Fragment książki Tadeusza Pabjana „Świat najlepszy z możliwych? O dobroci Boga i pochodzeniu zła", która ukazała się w wydawnictwie Copernicus Center Press, Kraków 2018. Tytuł i śródtytuły od redakcji.

Autor jest duchownym katolickim, filozofem nauki i przyrody, specjalizuje się w filozofii fizyki i w relacjach nauka–wiara. Bliski współpracownik, doktorant i kontynuator myśli Michała Hellera

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Historia filozoficznej refleksji nad problemem zła to historia krańcowo różnych postaw wobec tego problemu. Nawet jeśli pominie się różnego rodzaju koncepcje materialistyczne, w których zło fizyczne jawi się jako zwykła i niedomagająca się żadnych głębszych wyjaśnień konsekwencja działania praw przyrody, ograniczając tę historię jedynie do filozofii teistycznej, to i tak pozostaje całe spektrum postaw domagających się jakiegoś włączenia Boga w obraz świata, naznaczony piętnem zła.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?