To podstawowe postanowienie przygotowanej przez Senat nowelizacji [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=435C53CE5EACADCF8972B136D7BCD70F?id=183360]ustawy o komornikach sądowych i egzekucji[/link]. Senat nie wyważa tu jednak drzwi, ale realizuje wskazania [b]wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 maja 2009 r. (sygn. K 21/08)[/b], który stwierdził niezgodność z ustawą zasadniczą kilku spośród 11 zaskarżonych przez Krajową Radę Komorniczą przepisów. Nowelizacja z przełomu lat 2007 i 2008 pozwoliła wierzycielom wybierać dowolnego komornika na terenie całego kraju, niezależnie od miejsca zamieszkania (siedziby) dłużnika.
Był to jeden z dwóch (obok podniesienia liczby kancelarii komorniczych) elementów zwiększenia konkurencji w tej korporacji. Niewątpliwie skorzystali na niej wierzyciele z branż dostawców masowych usług: wkrótce pojawił się komornik, który miał ponad 100 tys. takich spraw, czyli 5 proc. wszystkich w Polsce. Jednocześnie na tzw. ścianie wschodniej małym kancelariom grozi plajta.
– Być może urynkowienie komorników nie wyszło, ale nie jest kompetencją Trybunału rozstrzyganie, czy i w jakim zakresie ustrój i organizacja egzekucji sądowej oraz instytucji komornika sądowego powinny być otwarte na działania wolnego rynku – powiedział TK.
Uznał natomiast za zbyt rygorystyczny przepis, który nakazywał komornikowi przyjęcie wniosku o wszczęcie egzekucji lub innych czynności, choćby był z drugiego końca Polski.
– Regulacja ta zmuszała nas do prowadzenia spraw daleko od kancelarii, kosztem interesów i obowiązków na własnych terenie – wskazuje Andrzej Kulągowski, prezes Krajowej Rady Komorniczej. – Ale mimo tych zmian urynkowienie komorników przyniosło więcej zamieszania (zbędnej biurokracji, utrudnień w nadzorze nad pracą komorników) niż pożytku – dodaje prezes KRK.