Wolny rynek dla prawników

Parlament i rząd stoją przed niepowtarzalną szansą złamania monopolu korporacji oraz wprowadzenia nowoczesnego modelu świadczenia usług prawniczych – dowodzi Wojciech Serafiński, doradca podatkowy, prawnik

Publikacja: 24.07.2008 09:36

Wolny rynek dla prawników

Foto: Rzeczpospolita

Red

Obecne regulacje prawne określające dostęp do wielu zawodów nie tylko podważają sens studiów, ale też w znaczniej mierze naruszają zasady wolnego rynku i konkurencji. Od 1989 roku uchwalono w Polsce wiele przepisów, które skutecznie i w coraz większym stopniu utrudniają absolwentom wyższych uczelni rozpoczęcie kariery zawodowej. Wymagania stawiane obecnie absolwentom uczelni są zdecydowanie surowsze niż w innych państwach Wspólnoty. Doszło już do takiego paradoksu, że liczba zawodów wymagających koncesji, licencji czy zezwolenia jest kilkadziesiąt razy większa od liczby zawodów reglamentowanych w czasach PRL. A wszystko to czyni państwo za pomocą m.in. różnych korporacji w rzekomym interesie społecznym.

Jaskrawym przykładem nadużycia reglamentacji jest dostęp do zawodu prawnika. Żarliwa dyskusja na temat proponowanych zmian trwa już w Polsce od kilku lat. Jednak proponowane zmiany na przestrzeni dwóch ostatnich lat wzbudziły chyba największe emocje, oczywiście w korporacjach zawodowych.

Wśród argumentów przeciwko otwarciu rynku usług prawniczych wymienia się m.in.: brak wiedzy i doświadczenia koniecznego do wykonywania tego zawodu przez absolwentów prawa, a także należytych gwarancji dla usługobiorców czynności prawnych, konieczność odbywania aplikacji pod nadzorem patrona, brak związania doradcy prawnego zasadami etyki zawodowej oraz tajemnicą zawodową, a nawet – brak gwarancji, że doradcy prawni będą regularnie opłacać składki OC, czy to, że nadzór organów władzy publicznej nad działalnością doradców prawnych nie stanowi gwarancji prawidłowego wykonywania zawodu. Padają nawet skrajne opinie, że otwarcie rynku w proponowanym kształcie będzie niezgodne z konstytucją, co jest zupełnie nieuzasadnionym twierdzeniem.

Przeciwnicy otwarcia dostępu do zawodu (będący najczęściej członkami korporacji broniącymi swych interesów) zupełnie nie liczą się nie tylko z regułami wolnego rynku, ale też z opinią publiczną, która wyraźnie i wielokrotnie opowiedziała się za otwarciem rynku.

Obecnie na rynku polskim poza korporacjami działa ok. 10 tys. prawników świadczących proste usługi prawnicze w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Brak jest informacji potwierdzających zarzuty korporacji, by działalność tej grupy prawników przynosiła komukolwiek szkodę z powodu braku profesjonalizmu, w przeciwieństwie do korporacji, które często świadomie lub nieświadomie ukrywają złe uczynki swych członków. Wystarczy przejrzeć prasę, by nie mieć złudzeń, że w korporacjach dzieje się nie najlepiej, zwłaszcza w kontekście tak częstego szafowania zaufaniem publicznym, ale to nie czas na ocenę tychże.

Egzystencja tej grupy jest jednak obecnie poważnie zagrożona, gdyż minister sprawiedliwości proponuje wykreślenie z § 1 art. 87 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70930]k.p.c.[/link] możliwości reprezentowania strony przez osoby pozostające z nią w stosunku stałego zlecenia. Minister powiększa więc monopol prawniczych korporacji, zamiast go ograniczać.

Wolny rynek rządzi się określonymi prawami. Dziś w Polsce tak naprawdę nie ma wolnego rynku. Państwo w sposób nieuzasadniony i sprzeczny z zasadami wolnego rynku ogranicza dostęp do swobodnego wykonywania zdobytego zawodu, zamiast jasno i w zgodzie z zasadami konkurencyjności ustalić jedynie warunki ich wykonywania. Określenie konieczności posiadania konkretnego wykształcenia, ewentualnie posiadania obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, jest wystarczającą formą zabezpieczenia interesów odbiorców usług (szkodę zresztą musi naprawić każdy zgodnie z ogólnymi przepisami prawa cywilnego). O reszcie powinien decydować wyłącznie wolny rynek, a więc każdy konsument.

Państwo nie powinno obejmować ochroną czy też przywilejami żadnej grupy zawodowej, gdyż takie działanie może być uznane za sprzeczne z konstytucją, godzi też w reguły wolnego rynku, w zasadę konkurencyjności. Wolny rynek, wbrew temu, co twierdzą przeciwnicy otwarcia zawodów prawniczych, obroni się sam, gdyż lata doświadczeń wyraźnie dowodzą, że rynek potrafi zweryfikować każdego, zwłaszcza jego kwalifikacje.

Jeśli władze RP twierdzą, że dyplom określonego kierunku studiów nie daje rękojmi należytego wykonywania zawodu, to same podważają sens tychże studiów oraz dowodzą, że niewłaściwie wywiązują się ze swych konstytucyjnych obowiązków (to przecież one stanowią prawo, w tym zasady i warunki kształcenia). Zamiast więc strzelać gola do własnej bramki tak Sejm, jak i rząd powinny zweryfikować odpowiednie akty prawne i programy studiów, wprowadzając jak najwięcej elementów praktyki.

Aż dziw bierze, że nie potrafimy brać przykładu i czerpać z doświadczeń innych, bardziej doświadczonych w tym względzie, państw. Ale to już nasza narodowa wada. Weryfikowanie wartości dyplomu magistra prawa (choć nie tylko) poprzez wstępny egzamin na obecne aplikacje – adwokacką i radcowską – jest w moim odczuciu zjawiskiem żenującym, podważającym zaufanie do państwa. Indeks każdego absolwenta wyższej uczelni zawiera wystarczająco wiele ocen z egzaminów, by trzeba było przechodzić je ponownie.

Otwarcie rynku usług prawniczych w Polsce leży w interesie wszystkich. Projekt ustawy o licencjach prawniczych (nieszczęśliwie nazwany) autorstwa PiS idzie we właściwym kierunku, choć wymaga drobnych poprawek. Został stworzony przez osoby w większości niezwiązane z żadną formacją polityczną. Nie tylko gwarantuje zwiększenie dostępności usług i ich różnorodność, ale też spowoduje ich potanienie, co w obecnych warunkach ekonomicznych i gospodarczych Polski ma ogromny wpływ na poprawę ochrony praw obywatelskich (dziś większość Polaków nie korzysta z pomocy prawnej z uwagi na jej koszty i trudności w dostępie, zwłaszcza w małych ośrodkach), ale także na gospodarkę. Urzeczywistni konstytucyjną zasadę wolności wyboru i wykonywania zawodu. Tysiące prawników znajdą nowe możliwości pracy w kraju, dodatkowo zasilając budżet państwa dochodami z podatków i opłat przewidzianych w ustawie. Nie każdego absolwenta prawa stać na to, by płacić korporacjom kilkadziesiąt tysięcy za aplikacje. Ponadto ustawa wymusi na rynku konieczność specjalizacji przez prawników, co pozytywnie wpłynie na jakość świadczonych usług. Łamie też obecny monopol korporacji, zwiększając autentyczną konkurencję; wychodzi naprzeciw europejskim trendom dostępu do zawodu.

W opinii dr. Bolesława Banaszkiewicza projektowana regulacja nie narusza ustawowo określonych kompetencji samorządów zawodowych adwokatów i radców prawnych, nie uszczupla żadnych istniejących uprawnień członków obu korporacji, żaden też przepis konstytucji nie gwarantuje korporacjom zawodowym (adwokatów i radców prawnych) niezmienności zewnętrznych warunków funkcjonowania.

Parlament i rząd stoją przed niepowtarzalną, historyczną wręcz szansą złamania obecnego monopolu korporacji oraz wprowadzenia nowoczesnego modelu świadczenia usług prawniczych. Mają też niepowtarzalną szansę udowodnienia, że w sprawach merytorycznie istotnych dla społeczeństwa nie liczy się polityczny partykularyzm, że w imię interesu publicznego można i należy wznieść się ponad występujące podziały. Większość Polaków oczekuje politycznej normalności, zwłaszcza współdziałania wszystkich obozów politycznych w sprawach ważnych dla całego państwa. Ostra polityczna polaryzacja programów i stanowisk partii musi ustąpić zdrowemu rozsądkowi i interesowi ogólnemu.

[b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2008/07/24/wolny-rynek-dla-prawnikow/]Skomentuj artykuł[/link][/b]

Obecne regulacje prawne określające dostęp do wielu zawodów nie tylko podważają sens studiów, ale też w znaczniej mierze naruszają zasady wolnego rynku i konkurencji. Od 1989 roku uchwalono w Polsce wiele przepisów, które skutecznie i w coraz większym stopniu utrudniają absolwentom wyższych uczelni rozpoczęcie kariery zawodowej. Wymagania stawiane obecnie absolwentom uczelni są zdecydowanie surowsze niż w innych państwach Wspólnoty. Doszło już do takiego paradoksu, że liczba zawodów wymagających koncesji, licencji czy zezwolenia jest kilkadziesiąt razy większa od liczby zawodów reglamentowanych w czasach PRL. A wszystko to czyni państwo za pomocą m.in. różnych korporacji w rzekomym interesie społecznym.

Pozostało 90% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Edukacja i wychowanie
Jedna lekcja religii w szkołach, dwie w przedszkolach i grupy międzyszkolne. Jest projekt zmian
Prawo dla Ciebie
Nowy obowiązek dla właścicieli psów i kotów. Znamy szacowany koszt
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw