Racja wiceministra ważniejsza niż los 10 tysięcy niedoszłych aplikantów

Stosowany w ostatnich dwóch latach model naboru na aplikację ewidentnie nie zdaje egzaminu – twierdzi Joanna Agacka-Indecka, adwokat, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej

Publikacja: 02.10.2008 07:54

Racja wiceministra ważniejsza niż los 10 tysięcy niedoszłych aplikantów

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Red

Posługiwanie się półprawdami, manipulowanie faktami oraz wykorzystywanie argumentów ad personam na trwałe weszło, niestety, do publicznej dyskusji. Pół biedy, jeśli po tego rodzaju środki sięgają politycy podczas kampanii wyborczej (a ta toczy się od pewnego czasu permanentnie) – rządzi się ona swoimi prawami. Kiedy jednak podobnym arsenałem posługuje się urzędujący wiceminister sprawiedliwości, wykształcony prawnik i zawodowy sędzia w jednej osobie, a dyskusja dotyczy spraw ustrojowych, budzi to głęboki niesmak i zasługuje na zdecydowaną reakcję.

[srodtytul]Takie są fakty[/srodtytul]

Publikacja „Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej nie zdała testu na rzetelność” to nieudolna próba odwrócenia uwagi opinii publicznej oraz – będącej jej częścią – wielotysięcznej rzeszy młodych prawników od istoty problemu: nieudolnie uregulowanego i przeprowadzonego państwowego egzaminu na aplikacje prawnicze. Odpowiedzialność za taki stan ciąży po części na politykach – autorach takiego rozwiązania, a obecnie – na urzędnikach państwowych, przedstawicielach ministra sprawiedliwości, którzy to rozwiązanie wcielają w życie. To są fakty wynikające z przebiegu prac parlamentarnych oraz z przepisów prawa.

Wystarczy sięgnąć choćby do [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=180374]rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 22 grudnia 2005 r. w sprawie pytań na egzamin konkursowy na aplikację adwokacką (DzU z 2005 r. nr 258, poz. 2159[/link]):

Każdy członek zespołu konkursowego zgłasza propozycje pytań na egzamin konkursowy w toku prac tego zespołu.

Członkowie zespołu konkursowego uzgadniają brzmienie pytań na egzamin konkursowy. Ostateczne brzmienie pytania ustala przewodniczący zespołu konkursowego.

Przewodniczący zespołu konkursowego wyznacza spośród członków zespołu sekretarza, który z posiedzeń zespołu konkursowego i jego ustaleń sporządza protokół. Protokół podpisują przewodniczący i sekretarz.Ostateczna wersja pytań w formie jednego testu na egzamin konkursowy wraz z zestawem prawidłowych odpowiedzi i określeniem ich podstawy prawnej oraz protokołem, o którym mowa w § 3 ust. 2, zostają przekazane ministrowi sprawiedliwości.

Pozostaje przypomnieć jeszcze, że prace tego zespołu objęte są poufnością.

[srodtytul]Pohukiwanie na wyrost[/srodtytul]

NRA krytycznie odniosła się do modelu, nie zaś do konkretnych działań członków komisji. Nie znaliśmy pytań, bo do momentu ich ujawnienia przez ministerstwo nie mogliśmy ich znać. Opinię o skali trudności i szczegółowości testu oparliśmy na głosach kandydatów, docierających telefonicznie i przez pocztę elektroniczną do NRA, co wyraźnie podkreśliłam w oświadczeniu z 22 września 2008 r.: „Większość zdających ocenia test, ułożony przez Ministerstwo Sprawiedliwości, jako bardzo trudny, nadmiernie szczegółowy i wymagający zbyt obszernej wiedzy”. Oceny te zostały potwierdzone po kilku dniach poprzez procentowo niską liczbę osób, które ów egzamin zdały.

Twierdzenie, że „(…) nie ma mowy o powrocie do krytykowanego modelu egzaminu samorządowego (...)” jest pohukiwaniem na wyrost. Samorząd adwokacki stoi jedynie na stanowisku, że najwłaściwszą drogą do zawodu adwokata jest odbycie aplikacji adwokackiej, a tzw. pozaaplikacyjne drogi do zawodu powinny być traktowane jako wyjątek od reguły, a nie jako szeroko otwarte tylne wejście. Na tym tle kwestia, kto będzie egzaminował kandydatów na aplikację jest wtórna, chodzi bowiem nie tylko o to kto, ale przede wszystkim jak to będzie robił. Doświadczenia ostatniego egzaminu napawają głęboką obawą co do losów zdających w przyszłych latach, jeśli nie zmieni się jego model – stosowany obecnie i w ostatnich dwóch latach ewidentnie swojego egzaminu nie zdał.

NRA w tej kwestii zdania nie zmieniła i nie zmienia – już bowiem pięć lat temu adwokatura wskazywała błędy, które popełniono w pracach nad obowiązującym dzisiaj modelem. Tymczasem politycy i urzędnicy państwowi nie tylko nie zamierzają się do błędu przyznać, ale – co gorsza – brną w tym samym kierunku, zapowiadając kolejną odsłonę spektaklu pod tytułem „państwowy egzamin na aplikację”, tym razem nawet z punktami ujemnymi. Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że powielą błędy. Nie będziemy mieli żadnej satysfakcji, kiedy kolejny raz przyjdzie nam powtórzyć „a nie mówiliśmy?”. Jest to tym bardziej frustrujące, że adwokatura od dawna deklaruje jak najdalej idącą pomoc merytoryczną w opracowaniu i wdrażaniu reformy wymiaru sprawiedliwości, której istotną częścią jest model kształcenia przyszłych adwokatów. Jak dotąd oferta ta nie spotkała się z żadnym odzewem. Kiedy mówimy tak reformom, jesteśmy nawet lubiani, kiedy sprzeciwiamy się błędom, następuje atak. Przypomnijmy, że brak możliwości racjonalnej wymiany argumentów i poglądów skłonił prezydium i prezesa NRA do wystąpienia o zmianę osoby nadzorującej w ministerstwie kontakty z samorządem adwokackim (pismo z 1 lipca 2008 r.).

Należy zgodzić się z ministrem Czają, że w sprawie egzaminów na aplikacje żadna opinia nie jest przypadkowa. Wypowiedzi przedstawicieli adwokatury rzeczywiście są przemyślane. W odróżnieniu od polityków samorząd adwokacki poprzedza takie wypowiedzi wszechstronną analizą sytuacji opartą na faktach, nie na przyjętych z góry założeniach lub tezach koniecznych do udowodnienia za wszelką cenę.

Jaskrawą manipulacją jest przywoływanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego (K 6/06) jako porażki NRA, która rzekomo podjęła „próbę przywrócenia własnej, wyłącznej kontroli naboru na aplikację”. Mam wrażenie, że minister Czaja pomylił wyroki – ten przywołany jest bowiem najlepszym dowodem na mierny poziom zaskarżonej regulacji ustawowej, którą TK w dużej części uznał za niekonstytucyjną. Adwokatura zaskarżyła tę ustawę w (słusznej, jak się okazało) trosce o poziom stanowionego przez polityków prawa, a nie po to, by „odzyskać” nabór.

[srodtytul]Ani słowa o absolwentach prawa[/srodtytul]

Zastanawia cel, jaki minister Jacek Czaja chciał osiągnąć publikacją. Odbieram ją jako działanie „urzędnika doskonałego”, dla którego obrona siebie i podległych sobie przedstawicieli ministerstwa to cel nadrzędny. Nie ma słowa o ponad 10 tysiącach absolwentów prawa, którzy tego egzaminu nie zdali. Doprawdy, trudno przyjąć argumentację, że ten wynik to efekt niewystarczającej wiedzy kandydatów. Naiwne tłumaczenia, że ponad 10 tysięcy zdających podeszło do egzaminu bez należytego przygotowania są niczym innym jak ukrywaniem zmiany polityki egzaminowania przez urzędników, odpowiedzialnych za tryb i zawartość merytoryczną egzaminu. Szkoda, że o tym nie uprzedzono absolwentów uczelni i osób, które je uczyły.

Adwokatura, ale przede wszystkim rzesze niedoszłych aplikantów wciąż oczekują jednoznacznego wskazania odpowiedzialnych za tę sytuację i wyciągnięcia stosownych konsekwencji przede wszystkim w postaci propozycji działań legislacyjnych, które skutecznie zagwarantują uniknięcie popełnionych błędów w przyszłości.

W przywoływanym przez ministra oświadczeniu napisałam: „przekonanie niektórych polityków o swojej nieomylności i niechęć do wsłuchiwania się w opinie tych, których zmiany bezpośrednio dotyczą, powodują właśnie takie sytuacje jak trudne do zaakceptowania wyniki państwowego egzaminu na aplikacje”. Dziś rzeczywiście napisałabym to zdanie inaczej – zamiast sformułowania „niektórych polityków” użyłabym „wiceministra sprawiedliwości Jacka Czai”.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2008/10/02/racja-wiceministra-wazniejsza-niz-los-10-tysiecy-niedoszlych-aplikantow/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Posługiwanie się półprawdami, manipulowanie faktami oraz wykorzystywanie argumentów ad personam na trwałe weszło, niestety, do publicznej dyskusji. Pół biedy, jeśli po tego rodzaju środki sięgają politycy podczas kampanii wyborczej (a ta toczy się od pewnego czasu permanentnie) – rządzi się ona swoimi prawami. Kiedy jednak podobnym arsenałem posługuje się urzędujący wiceminister sprawiedliwości, wykształcony prawnik i zawodowy sędzia w jednej osobie, a dyskusja dotyczy spraw ustrojowych, budzi to głęboki niesmak i zasługuje na zdecydowaną reakcję.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów