Pomysł nie wszystkim się podoba.
– [b]Jeżeli nie będzie praktyk w sądach, będziemy musieli znacznie zmienić system szkoleń: może symulacje rozpraw, prace na aktach itp.[/b] Gorzej będzie ze skróceniem aplikacji. Trzy i pół roku to trochę za dużo, trzy lata wystarczą, ale nie krócej – uważa Dariusz Śniegocki, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie. I dodaje: – Nie wyobrażam sobie zwiększenia dni szkoleń aplikanta w tygodniu (teraz są dwa), gdyż większość aplikantów ma pracę. Będziemy więc musieli ciąć program, choć życie zmusza nas (np. teraz kryzys finansowy) do wprowadzania nowych szkoleń (bankowości). Ministerstwo chce szkolenie aplikantów przerzucić w całości na samorząd. To urzędnicze wygodnictwo, z sądami bowiem nie mamy problemów – tłumaczy dziekan.
[srodtytul]Niech praktykują sami[/srodtytul]
– Nie jesteśmy przeciwko praktykom w sądach, ale niech one będą takie jak przyszła praca, niech praktykują pod nadzorem patronów. [b]Aplikanci sądowi czy prokuratorscy nie mają praktyk w kancelariach prawniczych i nikt tego się nie domaga[/b] – odpowiada Iwona Kujawa, dyrektor Departamentu Nadzoru nad Aplikacjami Ministerstwa Sprawiedliwości.Za skróceniem aplikacji jest natomiast Grzegorz Maj, prezes Stowarzyszenia Fair Play, ale wyrzucenie aplikantów z sądów uważa za szkodliwe.
– Mam okazję obserwować praktykę aplikantów w sądzie czy prokuraturze: często sprowadza się do kserowania akt sądowych. Czy można więc ją porównać do relacji lekarz – szpital?– napisał do “Rz” młody prawnik.– Różni są sędziowie i różne sekretariaty. Jeśli jednak ktoś będzie chciał coś z praktyki w sądzie wynieść, to wyniesie, jeśli wykaże się uporem i zaangażowaniem – uważa inny.
– Gdybym zamierzał występować przed sądami, a dotyczy to chyba większości aplikantów, to chciałbym poznać je od środka. Bez tego trudno poruszać się po tej instytucji – przyznaje sędzia Marcin Łochowski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.