Wskazują na to wstępne rezultaty z części komisji egzaminacyjnych. Z relacji reporterów „Rz” wynika, że po wyjściu z egzaminu sporo osób było zestresowanych i nie kryło niepewności, czy uda im się zdobyć upragnione 100 punktów, czyli minimum wystarczające do zdania. A przecież wielu wychodziło przed upływem 150 minut przeznaczonych na 150 odpowiedzi na pytania testowe.
[srodtytul]Nie tylko kodeksy[/srodtytul]
– To nie znaczy wcale, że test był dla nich łatwy. Jeśli nie pamiętało się dobrze przepisu, to nie było sensu siedzieć i się zastanawiać – ocenia jeden z kandydatów zdających na aplikację radcowską w Warszawie. Wielu z nich rzuciła się w oczy stosunkowo duża liczba pytań z procedury administracyjnej i sądowoadministracyjnej. Sporo było ich też z ustaw szczegółowych.
– Egzamin był znacznie trudniejszy niż rok temu – twierdzili zgodnie zdający na aplikację adwokacką i radcowską w Krakowie (test był identyczny).
– Obejmował 53 ustawy, a rok temu tylko nieco ponad 40. Wiele pytań dotyczyło nie głównych kodeksów, ale mniej ważnych ustaw – mówi Zofia Lesiak zdająca na aplikację radcowską. – Pytano nie o kwestie podstawowe, ale o szczegóły.