Biznes Gołębiewskiego na razie zostanie w rodzinie

Zarząd sukcesyjny to stan przejściowy. Dalsze działanie firmy wymaga współpracy spadkobierców.

Publikacja: 29.06.2022 20:12

Karpacz, Hotel Gołębiewski

Karpacz, Hotel Gołębiewski

Foto: Adobe Stock

Śmierć Tadeusza Gołębiewskiego, znanego biznesmena i właściciela wielu hoteli, wymusi zmiany w formule jej zarządzania. Sytuacja jest szczególna, bo przedsiębiorstwo, mimo że o szerokim zakresie działalności, było dotąd prowadzone na mocy najbardziej podstawowego indywidualnego zgłoszenia do ewidencji gospodarczej.

W związku ze śmiercią prowadzącego ten biznes pojawiły się pytania, kto – i w jakiej formule – pokieruje teraz tego typu firmą.

Lekcja dla innych

Sprawa ta może być lekcją dla innych firm rodzinnych, jak przeprowadzać dużą jednoosobową firmę po zmarłym właścicielu.

Na razie prowadzi ją żona Gołębiewskiego jako zarządca sukcesyjny, ustanowiona na tej funkcji jeszcze przez męża. To stan przejściowy. Jak podała „Rzeczpospolitej”, przedstawicielka rodziny Gołębiewskich ds. kontaktów z mediami Agnieszka Gawińska-Rucińska, będzie tak do czasu „uregulowania formalności spadkowych”. Wiadomo, że małżonka zmarłego, ale też ich dzieci wspierały go w prowadzeniu interesu.

Od ponad trzech lat możliwe jest ustanowienie przez przedsiębiorcę jednoosobowego zarządcy sukcesyjnego na wypadek jego śmierci.

W przejściowym okresie osoba ta zarządza firmą.

Po śmierci przedsiębiorcy zarządcę sukcesyjnego mogą powołać małżonek, któremu przysługuje udział w przedsiębiorstwie w spadku (niewykluczone, że żona ma także udział małżeński w tym majątku), spadkobiercy ustawowi lub testamentowi (jeżeli są), ale wymagana jest zgoda osób, którym łącznie przysługuje w przedsiębiorstwie udział większy niż 85 proc. firmy.

By tak się stało, uprawomocnić musi się postanowienie o stwierdzeniu nabycia spadku przez sąd – co wymaga jednak pewnego czasu. Można także uzyskać notarialny akt poświadczenia dziedziczenia – to zaś wymaga zgody wszystkich spadkobierców.

Powołanie zarządcy oraz zgoda każdej z osób powołujących wymagają zachowania formy notarialnej, a notariusz zgłasza powołanie zarządcy sukcesyjnego do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej nie później niż następnego dnia roboczego.

Ustanowienie zarządcy sukcesyjnego powoduje, że od momentu śmierci przedsiębiorcy do dnia zakończenia postępowania spadkowego ów zarządca ma uprawnienie do zarządzania firmą, dokonywania wszelkich czynności sądowych i pozasądowych z zakresu zwykłego zarządu, a więc o charakterze niejako codziennym, natomiast na czynności przekraczające zwykły zarząd musi uzyskać zgodę wszystkich współwłaścicieli przedsiębiorstwa w spadku.

Czytaj więcej

Nie żyje Tadeusz Gołębiewski, właściciel sieci hoteli. Miał 79 lat

Ważne, co zrobią kontynuatorzy

– Najlepiej jest, gdy zarządcę sukcesyjnego powoła sam przedsiębiorca. Jeżeli tego nie uczyni, powołanie zarządcy praktycznie nie jest możliwe, gdy dojdzie do konfliktu między spadkobiercami. Poza tym zarząd sukcesyjny może działać wyłącznie do zakończenia postępowania spadkowego i zasadniczo nie dłużej niż dwa lata. Spadkobiercy muszą więc odpowiednio wcześnie planować, jak na dłużej zarządzać firmą i jakie podjąć czynności prawno-organizacyjne, jeśli chcą utrzymać ją w całości – wskazuje prof. Bogudar Kordasiewicz, radca prawny zajmujący się prawem spadkowym.

W ocenie Tomasza Budziaka, wiceprezesa Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych, zarząd sukcesyjny jest pożytecznym narzędziem, dopóki spadkobiercy potrafią wypracowywać wspólny plan zarządzania firmą. Wtedy nie są potrzebne bardziej skomplikowane rozwiązania.

Gorzej będzie, gdy niektórzy postanowią spieniężyć swoją część. Wówczas nawet zapisanie firmy temu, kto zechce ją dalej w całości prowadzić, może nie wystarczyć. Bo nie będzie miał z czego spłacić zachowku innym najbliższym zmarłego, a nie ma w prawie polskim postulowanej fundacji rodzinnej.

– Oczywiście łatwiej przebrnąć kryzys wywołany śmiercią przedsiębiorcy spółce, gdyż nie traci bytu i ma swoje organy, pod warunkiem, że nie jest ona przeregulowana i, co najważniejsze, spadkobiercy-wspólnicy potrafią się porozumieć, jak ma być kontynuowana jej działalność. Inaczej zostaje im tylko zarządzanie konfliktem – dodaje prezes Budziak.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Maja Jabłońska, radca prawny, lider zespołu ds. firm rodzinnych Grant Thornton

Prowadzenie przedsiębiorstwa przez spadkobierców może nastąpić przez założenie przez jednego z nich jednoosobowej działalności gospodarczej lub spółki i wniesienie do niej przedsiębiorstwa w spadku. Wtedy wspólnikami mogą być spadkobiercy. Jest to jednak duże wyzwanie organizacyjne. Proces ten wymaga też zgody wszystkich spadkobierców, a konflikt między nimi może doprowadzić do plajty firmy. W związku z tym zachęcamy przedsiębiorców, zwłaszcza średnich i dużych, do przekształcenia jednoosobowej działalności w spółkę z o.o., co zabezpiecza byt firmy (spółki) na wypa- dek śmierci jej właściciela. Taki krok pozwala na zachowanie majątku firmowego, pracowników i kontrahentów. Sam proces zmiany formy prawnej zaplanowany z odpowiednim wyprzedzeniem jest zdecydowanie bardziej przyjazny niż konieczność podejmowania działań przez zarządcę sukcesyjnego.

Śmierć Tadeusza Gołębiewskiego, znanego biznesmena i właściciela wielu hoteli, wymusi zmiany w formule jej zarządzania. Sytuacja jest szczególna, bo przedsiębiorstwo, mimo że o szerokim zakresie działalności, było dotąd prowadzone na mocy najbardziej podstawowego indywidualnego zgłoszenia do ewidencji gospodarczej.

W związku ze śmiercią prowadzącego ten biznes pojawiły się pytania, kto – i w jakiej formule – pokieruje teraz tego typu firmą.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP