Pocięte i umyte liście sałat, rukoli czy kiełków sprzedawane w torebkach foliowych to często „hodowle” bakterii – czytamy w Onecie. Potwierdzają to wyniki badań niemieckich naukowców opublikowane właśnie w „Applied and Environmental Microbiology”.
Naukowcy przebadali 24 opakowania sałat kupione w supermarketach w Brunszwiku i Magdeburgu – mieszanki liści sałat, rukolę i liście kolendry. We wszystkich znaleźli bakterie kałowe i oporne na tetracyklinę – antybiotyk stosowany często w hodowli zwierząt.
– Takie sytuacje będą się powtarzać – powiedział Onetowi prof. Rafał Gierczyński z Państwowego Zakładu Higieny. – Namnażanie się bakterii w opakowaniach foliowych takich produktów to sprawa bardzo złożona. Nawet jeśli są przechowywane i przewożone w odpowiednich warunkach, to i tak mogło nastąpić skażenie początkowe – np. osoby, które przygotowywały liście sałaty, mogły naruszyć zasady higieny i już przed zapakowaniem produktu mogła znaleźć się na nim flora jelitowa czy inna od osoby na coś chorej – mówi prof. Rafał Gierczyński z Państwowego Zakładu Higieny.
– Druga kwestia to warunki, w jakich produkty były transportowane, a później przechowywane – np. jeśli w nieodpowiedniej temperaturze, bakterie mogą się namnażać. Ważne jest też to, z jakiego materiału zrobiono tacki. Powinien to być materiał, który blokuje namnażanie się drobnoustrojów – dodaje ekspert PZH. I przypomina sprawę z 2011 r., gdy po spożyciu skażonych kiełków kozieradki do zatruć doszło w tym samym czasie w Anglii, Francji, Niemczech i Szewcji. Okazało się, że kiełki pochodziły z Egiptu, ale nie tam doszło do skażenia, a dopiero w trakcie trasportu i przeładunku.
24 opakowania sałat, czyli wszystkie, które kupili do badań naukowcy z Instytutu im. Juliusa Kuehna w Brunszwiku, zawierały bakterie kałowe oporne na popularny antybiotyk. Były to bakterie e.coli i salmonella. Okazało się, że uodporniły się na tetracyklinę, ponieważ ten właśnie antybiotyk stosowany jest często w hodowli zwierząt. Jako pierwszy w Polsce przytoczył te badania tygodnik "Wprost".