Wszyscy kandydaci na prezydenta chcą wielkiej armii

Kandydaci na prezydenta widzą wojsko silne, różni ich dojście do jego wielkości.

Aktualizacja: 05.05.2020 06:27 Publikacja: 05.05.2020 00:08

Żaden kandydat na prezydenta nie chce mniej licznej armii. Kandydaci są też zgodni, że niezbędna jes

Żaden kandydat na prezydenta nie chce mniej licznej armii. Kandydaci są też zgodni, że niezbędna jest reforma WOT.

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Pretendenci do urzędu prezydenta w zasadzie się nie różnią gdy twierdzą, że wydatki na wojsko nie powinny być mniejsze niż 2 proc. PKB (tegoroczny plan zakłada 2,1 proc. PKB), a wojska amerykańskie powinny być w Polsce (chociaż Krzysztof Bosak uważa, że ich liczba nie powinna się zwiększać), nie podważają też sojuszu z tym krajem.

Mirosław Piotrowski jako jedyny wskazuje, że jest przeciwnikiem budowania tzw. armii europejskiej i stawia tylko na umocnienie sojuszu z USA w ramach NATO.

– Armia nie może być magazynem starych czołgów i dziurawych okrętów wojennych – podkreśla Robert Biedroń.

Kandydaci stawiają na większe zaangażowanie wojska w kupowanie sprzętu u polskich producentów. W tym kontekście lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wskazuje, że powinniśmy renegocjować dwa najdroższe kontrakty dotyczące zakupu amerykańskiej broni systemu Patriot i F-35.

Największe kontrowersje budzi właśnie zakup tych samolotów, rozbudowa Wojsk Obrony Terytorialnej, a także zwiększenie liczby żołnierzy.

Drogie samoloty

Mirosław Różański, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych i doradca kandydata na prezydenta Szymona Hołowni, pyta czy Siły Zbrojne RP są technologicznie przygotowane na użytkowanie zaawansowanego systemu, czyli samolotów F-35. I dodaje, że po objęciu urzędu prezydenta przez Hołownię zostanie zlecony audyt tego postępowania.

Krzysztof Bosak, lider Konfederacji, uważa, że Polska powinna rozwijać m.in. artylerię przeciwlotniczą, systemy przeciwrakietowe, obronę przeciwpancerną, system obrony cyberprzestrzeni, rozpoznania elektronicznego, uzbrojone drony.

„Natomiast zakup ofensywnych F-35 trzeba ocenić jako fanaberię obecnej władzy, uzależnionej politycznie od Amerykanów. Tym bardziej że za F-35 słono przepłaciliśmy". Robert Biedroń, kandydat Lewicy, też jest przeciwnikiem tego zakupu, wskazuje, że nie obejmuje on offsetu, a ważniejsze są wydatki na służbę zdrowia.

Paweł Tanajno zwraca uwagę, że zakup systemów Patriot i samolotów F-35 powinien zależeć od „sytuacji makroekonomicznej i wyceny ekspertów". Jego zdaniem nie można kupować sprzętu tylko od jednego dostawcy, poza USA sprzęt wojskowy produkują chociażby Chiny czy Izrael. Dodaje, że każdorazowo powinniśmy ogłaszać przetarg wraz z szczegółowymi warunkami zamówienia i czekać na oferty – promować oferty zakładające transfer technologii i offset.

Ilu żołnierzy?

Mirosław Różański krytycznie patrzy na plany zwiększenia liczby żołnierzy, dodaje że „wydatki osobowe pochłaniają ponad 40 proc. budżetu MON". Jego zdaniem „w sytuacji pilnej potrzeby przeprowadzenia modernizacji armii mówienie o zwiększaniu liczebności armii (...) jest swoistą mrzonką i populistyczną deklaracją z czasów PRL". Także Robert Biedroń i Małgorzata Kidawa-Błońska nie chcą zwiększania liczby wojska, powinno ono liczyć 120 tys.

Z kolei Bosak i Mirosław Piotrowski uważają, że powinniśmy mieć armię 200-tysięczną. Marek Jakubiak widzi ją 145-tysięczną, a Władysław Kosiniak-Kamysz wskazuje, że powinno to być 150 tys. i zapowiada utworzenie 2. Świętokrzyskiej Dywizji Pancernej w Kielcach.

Tanajno uważa, że armia powinna być nowoczesna, a nie liczna. „Konflikty prowadzone są w sposób hybrydowy, już niedługo konflikty między mocarstwami odbywać się będą w przestrzeni kosmicznej – tak więc inwestujmy w drony, satelity obronne, nowoczesne lotnictwo, współpracujmy w ramach UE nad obroną kosmiczną – a nie zatrudniajmy kolejnych żołnierzy, którzy będą biegać z AK-47 po lesie".

Robert Biedroń bez ogródek zapowiada, że gdyby został prezydentem, zlikwidowałby Wojska Obrony Terytorialnej, bo „zostały wymyślone jako polityczna zabawka Antoniego Macierewicza i zostały instrumentalnie wykorzystane przez PiS". Jego zdaniem powinny powstać inne „jednostki wsparcia w czasie pokoju ponad partyjnymi podziałami i bez politycznego obciążenia". Nie podaje szczegółów planu.

Mirosław Różański też wskazuje na „propagandowy wymiar" powstania tej formacji. Wskazuje też – zresztą podobnie jak Władysław Kosiniak-Kamysz i Małgorzata Kidawa-Błońska, że WOT powinien być podporządkowany pod struktury wojskowe, a nie ministra obrony. Z kolei Paweł Tanajno uważa, że formacja ta powinna być raczej jednostką likwidującą np. skutki kataklizmów, aniżeli „częścią frontowych Sił Zbrojnych RP".

Pretendenci do urzędu prezydenta w zasadzie się nie różnią gdy twierdzą, że wydatki na wojsko nie powinny być mniejsze niż 2 proc. PKB (tegoroczny plan zakłada 2,1 proc. PKB), a wojska amerykańskie powinny być w Polsce (chociaż Krzysztof Bosak uważa, że ich liczba nie powinna się zwiększać), nie podważają też sojuszu z tym krajem.

Mirosław Piotrowski jako jedyny wskazuje, że jest przeciwnikiem budowania tzw. armii europejskiej i stawia tylko na umocnienie sojuszu z USA w ramach NATO.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej