Największy wirtualny pomnik

Historia młodego polonijnego architekta z Austrii i jego projektu pomnika Armii Krajowej pokazuje z jednej strony, w jaki sposób ważne dla pamięci narodowej przedsięwzięcia rozbijają się o indolencję organizacyjną i przeszkody administracyjne. Z drugiej, jak determinacja prowadzi do nowatorstwa i ciekawych wirtualnych projektów.

Aktualizacja: 15.01.2016 15:30 Publikacja: 15.01.2016 15:28

Wojciech Czabanowski

Wojciech Czabanowski

Foto: archiwum prywatne

Pomnik miał być symbolem wolności i walki o niepodległość – mówi Aleksander Smaga, autor projektu. Aby stawić czoła tak ambitnemu zadaniu, postanowił założyć interdyscyplinarny i międzynarodowy zespół. Aleksander i jego drużyna byli przekonani, że nowocześnie urządzona przestrzeń będzie nie tylko hołdem dla bohaterstwa żołnierzy Armii Krajowej, ale także miejscem spotkań, które połączy pokolenia. Zasadniczą bryłę pomnika stanowi wstęga w kształcie granic międzywojennej Rzeczpospolitej. Wyznacza ona właściwy obszar pomnika, na którym zostanie umieszczona rzeźba powstańców oraz ławka zarezerwowana dla weteranów. To właśnie ta ławka, dopóki żyją jeszcze bohaterowie Armii Krajowej, ma stanowić pomost pomiędzy pokoleniami i sprawiać, że pomnik będzie żywy. Oprócz wstęgi zespół zadbał również o krajobraz. Z jednej strony pomnik ma być ozdobiony projektem zieleni symbolizującym operację Wachlarz. Z drugiej japońskimi drzewkami wiśniowymi.

A tutaj zaczynają się schody

Po przebrnięciu przez trudny trzyetapowy konkurs Aleksander i jego koledzy nie spodziewali się, jak długa droga dzieli jeszcze pomnik od powstania. Żadnych problemów nie zapowiadała piękna patriotyczna uroczystość, podczas której odsłonięto kamień węgielny. Obecni byli prezydent Majchrowski, kardynał Dziwisz i minister Siemoniak. Podczas ceremonii w kamieniu węgielnym zostały umieszczone prochy pól bitwenych. Jednak pół roku po tym wydarzeniu okazało się, że nie zostały podjęte żadne konkretne działania. Aleksander zainteresował się sprawą. Po wstępnym rozeznaniu okazało się, że pomnikiem nikt się nie zajmuje, a Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej po przeprowadzeniu zbiórki pieniędzy wśród swoich członków zaniechał dalszych działań fundraisingowych. Wiele osób opowiadało o swoich możliwościach i powoływało się na swoje znajomości, jednak w sprawie nie działo się nic.

Aleksander nie mógł pogodzić się z atmosferą stagnacji, jaka powstała wokół pomnika, i postanowił zgromadzić wokół siebie grupę weteranów i patriotów różnych profesji. Burza mózgów w Krakowie szybko doprowadziła do narodzenia się nowych pomysłów i podjęcia stosownych działań. Urząd Miasta Krakowa zareagował błyskwicznie, zapewniając wsparcie promocyjne i organizacyjne projektu, a klub Prawa i Sprawiedliwości złożył projekt uchwały mającej zapewnić środki pokrywające znakomitą część kosztów przedsięwzięcia.

Pod koniec ubiegłego roku podczas sesji Rady Miasta Krakowa okazało się jednak, że nie wszystkim zależy na upamiętnieniu czynu niepodległościowego i sędziwi już ostatni żyjący żołnierze AK mogą nie doczekać odsłonięcia wstęgi. Podczas trwającej ponad dwie godziny dyskusji radnym Platformy Obywatelskiej, która kilka lat wcześniej głosowała za zlokalizowaniem pomnika na Bulwarze Czerwieńskim, bliższe były kwestie kynologiczne. Argumentowali, że nie należy przenosić pomnika psa Dżoka, oraz że na pomnik AK mogłyby sikać czworonogi.

Pomnik wirtualny

Chociaż przedsięwzięcia w świecie materialnym borykają się z rozmaitymi przeszkodami, twórcy pomnika chcą pokazać, że w świecie wirtualnym, w którym młodzi ludzie przebywają niemal nieustannie, da się skutecznie upamiętniać najpiękniejsze karty naszej historii. By przestrzeń wirtualna była nie tylko przestrzenią rozrywki, ale także przestrzenią pamięci. Inspiracją dla Aleksandra było zdjęcie amerykańskiego weterana, które zrobił mu jego syn. Weteran stał na zdjęciu z kartką, gdzie prosił o udostępnianie i 100 000 lajków. W ciągu kilku godzin cel został osiągnięty, a następnie wielokrotnie przekroczony. Taka akcja to właśnie spontaniczny wirtualny pomnik. Chwilowy i efemeryczny, ale pokazujący siłę pamięci.

Aleksander chce wznieść w internecie trwalszy monument. 17 stycznia rozpocznie się wielka akcja promocyjna mająca na celu stworzenie największego na świecie wirtualnego pomnika. Na stronie popieramak.pl można go współtworzyć, rejestrując się i wymyślając sobie swój konspiracyjny pseudonim, stając się jakby częścią żywej, choć wirtualnej współczesnej repliki Armii Krajowej. Organizatorzy planują, by lista zapisanych przekroczyła 300 000 osób, ukazując tym samym potęgę Polskiego Państwa Podziemnego i żywą pamięć o tamtych czasach.

Partnerami akcji są m.in. Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Muzeum Powstania Warszawskiego, Instytut Pamięci Narodowej, Muzeum Armii Krajowej i Województwo Małopolskie.

 

Pomnik miał być symbolem wolności i walki o niepodległość – mówi Aleksander Smaga, autor projektu. Aby stawić czoła tak ambitnemu zadaniu, postanowił założyć interdyscyplinarny i międzynarodowy zespół. Aleksander i jego drużyna byli przekonani, że nowocześnie urządzona przestrzeń będzie nie tylko hołdem dla bohaterstwa żołnierzy Armii Krajowej, ale także miejscem spotkań, które połączy pokolenia. Zasadniczą bryłę pomnika stanowi wstęga w kształcie granic międzywojennej Rzeczpospolitej. Wyznacza ona właściwy obszar pomnika, na którym zostanie umieszczona rzeźba powstańców oraz ławka zarezerwowana dla weteranów. To właśnie ta ławka, dopóki żyją jeszcze bohaterowie Armii Krajowej, ma stanowić pomost pomiędzy pokoleniami i sprawiać, że pomnik będzie żywy. Oprócz wstęgi zespół zadbał również o krajobraz. Z jednej strony pomnik ma być ozdobiony projektem zieleni symbolizującym operację Wachlarz. Z drugiej japońskimi drzewkami wiśniowymi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji