Łapówka poprzez aukcję sztuki czy wyłudzenia podatku VAT przez zakup rzekomo cennego obrazu? To będzie mocno utrudnione. Pół roku od wejścia w życie ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu Ministerstwo Finansów musi ją znowelizować i wpisać przedsiębiorców prowadzących domy aukcyjne, antykwariaty, jubilerów czy prowadzących sprzedaż komisową na listę instytucji obowiązanych – czyli takich, które muszą zgłaszać organom skarbowym wszystkie transakcje powyżej kwoty 10 tys. euro.
Obrazy od dekarza
Rządowa ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu weszła w życie zaledwie w lipcu 2018 r. I wyłączyła tę grupę z listy tzw. instytucji obowiązanych. – Z niejasnych powodów ministerstwo finansów uznało, że ryzyko prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu związane z działalnością tego rodzaju podmiotów dotyczy głównie transakcji gotówkowych – wskazuje Marek Biernacki, poseł PO–KO, były minister sprawiedliwości, a także spraw wewnętrznych.
Czytaj także: Nie płaćmy okupu za dzieła sztuki należące do narodu
W ubiegłym roku weszła w życie nowa dyrektywa Parlamentu Europejskiego dotycząca walki z praniem pieniędzy, która zaostrza prawo w tym zakresie. UE uznała bowiem, że handel dziełami sztuki musi być pod większą kontrolą państwa. Bo rynek antyków – według międzynarodowych organów ścigania – jest wykorzystywany przez przestępców do prania pieniędzy, wyłudzeń, np. VAT, czy do zakamuflowanej korupcji.
W ubiegłym roku było głośno o próbie wyłudzenia 160 mln zł VAT ze sprzedaży 20 obrazów wartych rzekomo 2 mld zł. Malował je amator z Pabianic, z zawodu dekarz, a kupił je 27-letni przedsiębiorca handlujący wędlinami. Fiskus odmówił zwrotu podatku. A biegły powołany przez śledczych ocenił, że obrazy nie noszą cech dzieł sztuki. Był to sposób na wyłudzenie milionów VAT – mężczyzn skazano.