Manuela Gretkowska skomentowała akcję jedzenia bananów, która związana była z tym, że kilka dni temu ogłoszono usunięcie prac Natalii LL i Katarzyny Kozyry z Muzeum Narodowego w Warszawie. Decyzja ta oburzyła środowisko ludzi kultury, którzy w ramach protestu przeciwko cenzurze robili sobie zdjęcia z bananami i publikowali je w mediach społecznościowych. 

Wczoraj dyrektor Muzeum Narodowego Jerzy Miziołek poinformował, że kontrowersyjne prace wrócą na wystawę.

Jak czytamy w Onecie, cytującym program "Newsweek Opinie", Manuela Gretkowska powiedziała, że "banan był symbolem, który był bardzo dobry, ponieważ jednym znakiem pokazywał, o co chodzi. Podobnie, jak wcześniej biała róża podczas protestów".

W jej opinii, akcja pokazała inteligencję części społeczeństwa. - To bardzo symptomatyczne, że kobiety w systemach dziadowizny patriarchalnej są ofiarami w pierwszej kolejności. W obronie kobiet wyjdzie mniej osób, niż w obronie mężczyzny. Kobieta artystka to przecież histeryczka. Co to za sztuka lizać banana? - zapytała retorycznie Gretkowska.

Pisarka wspomniała także cenzurowanie jej działalności. - Jednym z pierwszych ruchów po pierwszym przejęciu władzy przez PiS wycięto moje felietony i Kaczyńscy oczekiwali, że mnie wyrzucą z pracy - podkreśliła Gretkowska i dodała, że dziś żaden protest "nie ma sensu, ponieważ tacy ludzie, jak ci z PiS, mają tylko zwalczać i wycinać". - Sztuka ma się jednak rozwijać. To nie jest władza, która rozmawia, ale władza, która nakazuje. Nam się wydaje, że uczestniczymy w dialogu. Nie. Nie jesteśmy ciągłej poddawani kontroli. To opresyjny system, który kastruje mózg - zaznaczyła Manuela Gretkowska.