Odsunięto go właśnie od orzekania, gdy zażądał ujawnienia list poparcia dla kandydatów do KRS. Wówczas zetknął się z machiną dyscyplinowania niepokornych. Nie wiem, czy tego chcieli zwolennicy zmiany w sądach, ale wszczęcie dyscyplinarki i zawieszenie sędziego w czynnościach służbowych może tylko ułatwić Sądowi Najwyższemu spodziewane uzasadnienie orzeczenia, że władza wykonawcza dopuszcza się nacisków na sądy. Mało że nacisków: jeśli sędzia, taki jak Paweł Juszczyszyn, orzeka nie po myśli władzy, czekają go dyscyplinarne szykany. Czy potrzeba więcej argumentów?

Czytaj także: Sędzia Juszczyszyn zawieszony

Dla Krajowej Rady Sądownictwa idą ciężkie czasy. Trybunał Sprawiedliwości z Luksemburga podpowiedział Sądowi Najwyższemu, jak rozumieć unijne zasady niezależności sądownictwa, i jasno wskazał, że nie są to kwestie wyłącznie wewnętrzne. Sąd ma widzieć cały mechanizm, a nie oglądać wszystko z osobna. Z tego, że sędziowie mogli podpisywać się pod kandydaturami do KRS nie wynika, że to sędziowie wybrali, bo głosował Sejm – wybór więc upolityczniono. Co z tego, że sędziego Juszczyszyna zawiesza inny sędzia – prezes sądu, i co z tego, że także sędzia, który wszczął mu postępowanie, jest rzecznikiem dyscyplinarnym, skoro obaj zawdzięczają swe funkcje politykom?

Zresztą prezes olsztyńskiego sądu Maciej Nawacki, który zawiesił Pawła Juszczyszyna, jest sędzią we własnej sprawie, i to do kwadratu. Rozpaczliwie próbuje bowiem zablokować postępowanie w sprawie KRS, w której sam zasiada, choć nie ma pewności, czy uzyskał wystarczające do tego poparcie. Radę wybrano dzięki nieujawnionym wciąż listom podpisów sędziów. Do prawidłowości tego wyboru i skrócenia kadencji poprzedniej KRS pytań jest zresztą więcej. Jakby tego było mało, sędzia Nawacki osobiście zainteresował kwestią jawności tych list prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Ten wszczął i bez końca prowadzi postępowanie, na co skwapliwie powołuje się Kancelaria Sejmu, by uzasadniać, czemu nie ujawnia tych dokumentów, tylko wciąż dokonuje prawnych analiz. Swoją drogą, jakim prawem organ pomocniczo-wykonawczy rości sobie prawa do analizowania wyroków sądów, które po prostu ma wykonać? Nie do pomyślenia w państwie prawa.