Scenariuszy wyboru nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego może być kilka. W każdym jest więcej atutów dla PiS, bo ma ono instrumenty władzy.

Dla większości sędziów TK z rekomendacji PO skupionej wokół prezesa Rzeplińskiego wygodniejszy byłby wybór jego następcy jeszcze za jego kadencji, co powinno nastąpić do 4 grudnia. Na podstawie obecnej ustawy, ale z uwzględnieniem wykładni, że każdy z trzech kandydatów na prezesa powinien mieć poparcie większości w TK. Obecnie większość taką ma dziewiątka sędziów z PO, więc sędziowie z rekomendacji PiS nie mieliby wtedy szans. Prezydent raczej nie uzna tak wybranych kandydatur. I taką sytuację przewiduje najnowsza ustawa dotycząca TK, którą Sejm zajmie się w czwartek 1 grudnia. Prezydent też raczej nie przychyli się do wtorkowego apelu czterech byłych prezesów Trybunału, aby zawetował tę ustawę (i dwie inne z nią związane) i nie uczestniczył w legitymizacji „stanu permanentnego naruszania konstytucji".

Tymczasem projekt ustanawia nowe, przejściowe zasady wyboru prezesa, gdy Zgromadzenie Ogólne TK nie zostanie zwołane albo zostanie zwołane niezgodnie ustawą (dotychczasowe próby kończyły się brakiem kworum), bądź nie przedstawi prezydentowi kandydatów, albo wyłoni ich z naruszeniem obecnej ustawy. ?Są korzystniejsze dla sędziów z rekomendacji PiS. Wybór odbędzie się już po odejściu Andrzej Rzeplińskiego, a wskazany przez prezydenta p.o. prezesa TK zapewne dopuści trzech sędziów PiS do obowiązków. Wprawdzie wymagany próg poparcia dla kandydatów nieco podniesiono, ale wystarczy pięć głosów, by zgłosić kandydata, a prezydent go powołał.

Jest jedna niewiadoma. Sędziowie z rekomendacji PO mogą blokować ZO TK, ale i tak kierować TK będzie p.o. prezesa.

Etap legislacyjny: przed pierwszym czytaniem w Sejmie