W pierwszej sprawie chodziło o kwestię opłacania składek na ubezpieczenia społeczne Polaka, który ma firmę w Czechach, w drugiej o wykładnię przepisów unijnych o delegowaniu pracowników. Obie były tylko pretekstem do wykreowania pytań o charakterze konstytucyjnym do Luksemburga, aby orzekł, czy do pogdzenia ze standardami unijnymi jest skrócenie wieku emerytalnego sędziemu, a w praktyce, by zablokował te przepisy. Pierszy wniosek SN był wzmocniony rewolucyjnym „zawieszeniem stosowania" nowych regulacji i z tego powodu krytykowali go nawet niektórzy przeciwnicy rządu. W tej sytuacji wniosek ZUS o wycofanie z SN pierwszej sprawy wydaje się dobrą okazją dla SN, by zrezygnować z bardzo wątpliwej zagrywki prawnej i podmienić ją na nieco lepszą.

Czytaj także: Luksemburg: nie będzie sprawy w Polsce, nie będzie pytań prejudycjalnych do TSUE

W sprawie między Kowalskim a Nowakiem takie zabiegi procesowe byłyby rzeczą normalną, może nawet zasługującą na uznanie prawników, ale tutaj nie chodzi o podsądnych i ich zwyczajne sprawy, ale samych sędziów. I tych, którzy przekroczyli 65 lat i nie mogą orzekać, i młodszych, którzy widzą w tych zmianach zamach na ich niezależność. Mają prawo jej bronić. Nie mogą jednak stosować adwokackich sztuczek. SN to nie przystoi. Zwłaszcza że w Luksemburgu są dwa inne wnioski dotyczące statusu polskich sędziów SN. Ile więc jeszcze identycznych pytań można mu zadać?