Bo nie rozumiem, skąd taka formuła i pośpiech w organizacji tego wydarzenia.
Jeszcze niedawno należał pan do grona aktywnych sędziów, którzy organizowali takie nadzwyczajne spotkania. Ze słuchaniem głosu środowiska bywało różnie. Tym razem będzie inaczej?
To zależy, jaki będzie wynik tego kongresu. Wszelkich słów konstruktywnej krytyki, a zwłaszcza propozycji zmian, które mogłyby poprawić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, chętnie wysłucham.
Sobotnie spotkanie jest wynikiem niezadowolenia środowiska. Szalę goryczy przelała informacja o braku nominacji dla dziesięciu sędziów wybranych przez Krajową Radę Sądownictwa, a niepowołanych przez prezydenta Andrzeja Dudę na urząd. Jest szansa na wypracowanie porozumienia na przyszłość?
Tezę o niezadowoleniu środowiska uważam za co najmniej wyolbrzymioną. Część rzeczywiście jest niezadowolona. Część z kolei może być zaniepokojona planami reformy, której założenia przedstawiliśmy w bardzo ogólnym zarysie. Część z tych, którzy wybierają się na kongres, chce po prostu porozmawiać, wymienić opinie z koleżankami i kolegami. Tezę o tym, że organizacja kongresu i jego popularność to wynik niezadowolenia, uznaję za mocno przesadzoną.
Odnośnie do decyzji prezydenta, oczywiste jest zaniepokojenie sędziów, których ona bezpośrednio dotknęła. Można zrozumieć również tych, którzy starają się o awans lub starać się będą wkrótce. Ale to nie jest większość środowiska. Może być tak, że w przyszłości nie będzie awansów w łonie sądownictwa powszechnego, więc problem przestanie istnieć. Oczywiście nie deprecjonuję tego problemu. Ta sprawa jest ważna dla środowiska i dobrze by było, gdyby współpraca KRS z prezydentem układała się harmonijnie. Jej brak wywołuje problemy. Jest nim generalny odbiór takiej decyzji przez sędziów, ale również to, że stanowisko sędziowskie nie jest obsadzone, a przecież zostało do sądu przydzielone, co oznacza, że sędzia jest tam potrzebny. Jest to zresztą wspólny problem zarówno sędziów, którzy mają więcej obowiązków w danym sądzie, bo nie przychodzi ktoś, kto by te obowiązku przejął, jak i ministra sprawiedliwości, który także jest politycznie odpowiedzialny za to, by sądy powszechne funkcjonowały sprawnie.