W kwietniu ubiegłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał postanowienie, w którym zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych dotyczących właściwości Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów.

Izba Dyscyplinarna w uzasadnieniu swojego pytania prawnego wskazała, że w postanowieniu TSUE Polska została zobowiązana do wykonania środków tymczasowych, które odnoszą się do kształtu ustroju i funkcjonowania konstytucyjnych organów państwa, a w szczególności organu władzy sądowniczej, mimo tego że sprawy te nie zostały przekazane do gestii Unii Europejskiej i jej organów na podstawie umowy międzynarodowej.

Zdaniem sędziów izby dyscyplinarnej SN, narusza to konstytucyjne zasady przekazywania kompetencji organizacji lub organowi międzynarodowemu, o których mowa w art. 90 Konstytucji RP, i powoduje, że państwo będzie działać z naruszeniem zasady demokratycznego państwa prawnego i zasady legalizmu. Przyznaje bowiem organom UE uprawienie do decydowania w materii, która nie pozostaje w gestii Unii Europejskiej, lecz konstytucyjnie przynależna jest do sfery suwerennych decyzji państwa członkowskiego.

W składzie Trybunału Konstytucyjnego, który ma w środę zająć się pytaniem prawnym znaleźli się sędziowie Krystyna Pawłowicz (ma być przewodniczącą składu orzekającego) oraz Stanisław Piotrowicz. Ich wyłączenia domagał się Rzecznik Praw Obywatelskich. Argumentował, że oboje, jako posłowie partii rządzącej i członkowie Krajowej Rady Sądownictwa, uczestniczyli w pracach nad zmianami sądownictwa, m.in. powołaniem nowych izb w Sądzie Najwyższym i wskazaniem kandydatów do nich.

RPO przywołał wypowiedź Pawłowicz, która mówiła w 2013 r., że „traktat akcesyjny narusza naszą konstytucję (..) Jestem z gruntu przeciwna Unii. Czekam i modlę się, żeby to się po prostu samo rozwaliło". - Jeśli ta wypowiedź nie będzie podstawą jej wyłączenia ze składu, wtedy należy uznać, że TK chroni sędziów wyłącznie z powodów korporacyjnych, a ustawowe przesłanki wyłączenia są bez znaczenia - podkreślał Adam Bodnar.