Nienawiść: nie będzie szacunku dla prawa, gdy obraża się sędziów

Jako sędziowie od kilku lat obserwujemy wzrost agresji, hejtu i przemocy w toku postępowań sądowych. Kultura prowadzonych rozpraw drastycznie się obniżyła. Sędziowie są obrażani w sali sądowej, jak też w pismach składanych w toku prowadzenia procesu.

Publikacja: 03.02.2019 14:25

Nienawiść: nie będzie szacunku dla prawa, gdy obraża się sędziów

Foto: 123RF

O głośnej sprawie postrzelenia sędziego podczas przesłuchania w miejscu zamieszkania strony niewielu już dziś pamięta, choć rozegrał się tam istny horror. Nie tak dawno słyszałam historię sędzi, za którą codziennie tygodniami po korytarzach sądowych chodziła krok w krok jakaś kobieta. Na oczach kamer rzucono w sędziego tortem podczas rozprawy. Do czasu słynnej wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa funkcjonowało pod Sądem Najwyższym miasteczko namiotowe.

Czytaj także: Hejt: najlepsze przepisy nie wygrają z mowa nienawiści

Wtedy najbardziej może odczułam upokorzenie, poniżenie sędziów i uderzenie w godność naszego zawodu. Bo nawet jeśli strona pod wpływem emocji wykrzyczy swój żal i pretensje w sądzie, to można to jakoś usprawiedliwić, zrozumieć, że nie umie sobie poradzić z przegraną. Jeśli jednak państwo toleruje wyzwiska i obelgi rzucane pod adresem sędziów, to sędzia, który wydaje wyrok w imieniu tego państwa, traci grunt pod nogami.

Po dramatycznym ataku nożownika na prezydenta Gdańska słyszymy populistyczne żądania polityków zmiany prawa, zwiększenia procedur bezpieczeństwa. Najlepsze jednak procedury nie uchronią nas przed tego rodzaju atakami. Kary, nawet najsurowsze, nie odstraszają również przestępców. O wiele ważniejsze jest bowiem zaufanie i szacunek dla państwa i jego instytucji. Wraz z atakiem na sędziów, najważniejszy organ wymiaru sprawiedliwości, rozpoczęła się degradacja i upadek samego państwa. Część polityków uznała, że prawa demokracji upoważniają ich do usunięcia sędziów i ich wymiany. Zmianom tym towarzyszyła brutalna, negatywna kampania medialna niszcząca sądy i ich wizerunek jako organów stojących na straży praworządności. Kampania ta była prowadzona przez znaczną część polityków naszej sceny politycznej. Wskaźniki społecznego zaufania do sądów dramatycznie spadły. Nic dziwnego, że ludzie coraz częściej wyładowują swoją frustrację, nie godząc się z wyrokami, bo przecież nawet sami politycy nie liczą się z nimi.

Wymiar sprawiedliwości nie jest niczyją własnością

Wymiar sprawiedliwości nie jest niczyją własnością. Prowadzona z gorszym lub lepszym skutkiem przez kolejnych ministrów sprawiedliwości od 1989 r. akcja podporządkowywania sobie sądów osłabiła je i zmierza do nadania sędziom statusu urzędników. Politycy nie mogą rządzić w sądach, ponieważ sądy, aby cieszyć się społecznym poparciem, muszą być niezawisłe i apolityczne. Przestępcy muszą czuć respekt w sądzie i wobec samego prawa. Nie służy jego budowaniu ośmieszanie sędziów oraz brak stabilności samego prawa.

Wykorzystywanie aparatu ścigania do celów politycznych prowadzi również do deprecjacji funkcji państwa, albowiem stanie na straży praworządności staje się działaniem stricte politycznym nakierowanym na walkę z przeciwnikami politycznymi. Zawłaszczenie tych instytucji grozi upadkiem ich autorytetu. W konsekwencji część ludzi może – celowo lub nie – działalność sądów i prokuratury traktować jako prywatny lub polityczny akt zemsty. Tymczasem sądy nie służą żadnym interesom politycznym ani prywatnym. Są powołane do wymiaru sprawiedliwości w interesie ogółu obywateli. Chronią obywateli i zabezpieczają przed ich samowolą.

Sądy nie rozwiążą problemów psychologiczno-społecznych

W Polsce lawinowo przybywa spraw, gdyż Polacy o wszystko się procesują. Niedawno na oczach wszystkich dwóch najbardziej znanych polityków nie potrafiło się również pojednać, choć można było dać przykład innym, że czasem warto ustąpić. Sądy mają wychowywać, uczyć, resocjalizować, edukować i w końcu godzić skłóconych małżonków, rodziców, partnerów gospodarczych itd. Większość spraw ma jednak u swego podłoża nierozwiązane, narosłe latami problemy o podłożu psychologicznym, emocjonalnym, rodzinnym czy społecznym. Najpierw powinno się rozwiązać te problemy i dopiero zwrócić do sądu ze sporem prawnym.

Tymczasem u nas jest odwrotnie: sąd nie może rozwiązać sporu prawnego ze względu na inne, emocjonalno-psychologiczne tło konfliktu stron. W efekcie niektóre procesy trwają latami, bo ludzie zamiast do psychologa idą od razu do sądu. Sesja sądowa to nie jest jednak sesja terapeutyczna.

Pokrzywdzeni przez „bezmiar niesprawiedliwości"

Niezwykle populistyczne hasła, które towarzyszyły wprowadzeniu skargi nadzwyczajnej, głosiły, że w sądach mamy do czynienia z bezmiarem niesprawiedliwości.

Tymczasem sąd orzeka na podstawie prawa ustanowionego przez polityków. Nie zawsze jest też w stanie pogodzić strony, w szczególności gdy źródłem konfliktu są problemy psychologiczno-emocjonalne. Wówczas narasta jeszcze większa frustracja i agresja przegrywających, tym razem skierowana przeciwko sędziom i sądom. Wyrokom sądowym zaś bez głębszej refleksji jest przyklejana etykieta niesprawiedliwych. W ludziach rodzi się niesłuszne przekonanie o pokrzywdzeniu przez wymiar sprawiedliwości. Tymczasem w rzeczywistości nierzadko są to ludzie skrzywdzeni przez społeczeństwo, cały system, wyrzuceni poza nawias, pozostawieni bez społecznego wsparcia rodziny, lokalnej wspólnoty czy instytucji społecznych państwa. Przed takimi oto problemami każdego dnia stają sędziowie, którzy mają przy pomocy nieraz nieudolnego prawa naprawić ludzką krzywdę, która narasta latami i wobec której zawodzą wszelkie instytucje.

W obliczu zaś tragedii, czego jesteśmy obecnie świadkami, znów jednak wszyscy, na czele z politykami, uważają, że oto sądy i prawo przywrócą ład i porządek. Choć chwilę wcześniej obrażano i ośmieszano sędziów. Szacunku dla prawa nie da się zadekretować mocą ustaw. Politycy sami muszą bezwzględnie je respektować, tak jak obowiązujący porządek prawny, muszą szanować sądy oraz szanować siebie nawzajem. Okazywana zaś pogarda i brak szacunku dla prawa zawraca niczym bumerang i uderza z całą siłą. ?

Autorka jest sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie i wykładowczynią Uczelni Łazarskiego

O głośnej sprawie postrzelenia sędziego podczas przesłuchania w miejscu zamieszkania strony niewielu już dziś pamięta, choć rozegrał się tam istny horror. Nie tak dawno słyszałam historię sędzi, za którą codziennie tygodniami po korytarzach sądowych chodziła krok w krok jakaś kobieta. Na oczach kamer rzucono w sędziego tortem podczas rozprawy. Do czasu słynnej wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa funkcjonowało pod Sądem Najwyższym miasteczko namiotowe.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP