Rz: Kieruje pani jedną z największych apelacji w kraju. Wiąże się to ze szczególnymi problemami?
Grażyna Szyburska-Walczak: Muszę się troszczyć, aby sprawnie i szybko osądzona została każda z niemal 1,5 mln spraw wpływających w ciągu roku. Apelacja obejmująca 41 sądów w dwóch województwach, jednostki od bardzo małych po zatrudniające kilkaset osób, obejmujące swoją właściwością obszary zróżnicowane geograficznie, gospodarczo i społecznie, wymaga starannego podejścia do problemów każdej jednostki i uwzględnienia lokalnej specyfiki. Tym większego znaczenia nabiera dbałość o prawidłowe wykorzystanie kadry, efektywność pracy poszczególnych sądów, pracę biur obsługi interesanta, uczulanie na kwestie bezpieczeństwa, reagowanie na niedociągnięcia w konkretnych jednostkach.
Czy są jakieś szczególne rodzaje spraw załatwianych w sądach wrocławskich?
Stosunkowo mało jest w apelacji wrocławskiej spraw dotyczących uregulowania stosunków własnościowych. Ominą nas też zapewne problemy reprywatyzacyjne. Struktura spraw jest odbiciem rzeczywistości: duża mobilność i przedsiębiorczość mieszkańców terenów przygranicznych generuje sprawy rodzinne i gospodarcze, ale też karne i wykroczeniowe. Do Wrocławia i dużych ośrodków miejskich wpływa dużo spraw cywilnych. Obciążone są wydziały gospodarcze. Ożywienie na rynku nieruchomości to zwiększony wpływ w wydziałach wieczystoksięgowych. Znaczące zmiany w przepisach ubezpieczeń społecznych z pewnością wywołają napływ odwołań od decyzji ZUS. Województwo dolnośląskie i opolskie to duże skupisko zakładów karnych. To rzutuje na liczbę spraw karnych wykonawczych.
Na czym polega kierowanie sądem apelacyjnym? To przecież nie tylko jeden sąd.