Osiem problemów głównych - Małgorzata Kluziak o tym, co należy zmienić w sądownictwie

Zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Czy obywatel je odczuje?

Aktualizacja: 27.05.2018 11:50 Publikacja: 26.05.2018 07:00

Osiem problemów głównych - Małgorzata Kluziak o tym, co należy zmienić w sądownictwie

Foto: AdobeStock

W grudniu ubiegłego roku domknięto procedowanie nad ustawami związanymi z sądownictwem powszechnym, Krajową Radą Sądownictwa i Sądem Najwyższym i już ruszyła karuzela poprawek i nowelizacji do nowelizacji.

Obywatele i my, sędziowie, nie wiemy, z czym to jest związane. Jedni przekonują, że to niezbędne dla właściwego działania wymiaru sprawiedliwości, inni, że reakcja na naciski Unii Europejskiej. Tak naprawdę zmiany jawią się jako zbiór chaotycznych działań, niemających nic wspólnego z reformowaniem wymiaru sprawiedliwości.

Należy zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy poprawią funkcjonowanie właśnie sądów powszechnych, będących najbliżej obywatela.

Na pewno w sądach powszechnych minister sprawiedliwości zyskał wpływ na obsadę wszystkich stanowisk funkcyjnych, na pewno też został wzmocniony tzw. nadzór administracyjny ministra nad sądami powszechnymi i może on w związku z tym uzyskać wgląd w każdą sprawę. Politycy zyskali decydujący wpływ na skład Krajowej Rady Sądownictwa, a tym samym na obsadę stanowisk sędziowskich.

Przygotowano też system losowego przydziału spraw, który de facto już istniał w wielu sądach jako przydział numerkowy albo alfabetyczny, albo też odrębny system informatyczny. Czy to jednak poprawi sprawność postępowania sądowego, skróci czas oczekiwania na rozstrzygnięcie, uprości procedury, tak aby stały się bardziej efektywne i przejrzyste dla obywatela? Czy pomoże obywatelom w starciu z machiną sądową, a przy okazji ulży też sędziom?

Śmiem twierdzić, że nie.

W sądach powszechnych po krótkim okresie od wzmocnienia kadrowego na skutek wznowienia prac Krajowej Rady Sądownictwa może nastąpi niewielka poprawa, ale tylko statystycznie. Nieobsadzonych stanowisk sędziowskich jest bowiem obecnie tak dużo, że grozi to poważnym kryzysem w sądach. Poza tym jednak wciąż będziemy borykać się z tymi samymi bolączkami.

Przede wszystkim trzeba sobie zdefiniować problemy i ustalić, czy przez wskazane zmiany ustawowe coś się zmieni na lepsze.

Pierwszy i podstawowy problem jest taki, że spraw w sądach jest za dużo i każdego roku ich przybywa.

Żadna ze zmian nie przewiduje zmniejszenia kognicji sądów i ich odciążenia. Już teraz z tego, co donoszą media, wynika, że wydłużył się czas oczekiwania na załatwienie przecież najprostszych spraw. Na wpis w księdze wieczystej w Warszawie czeka się podobno pięć miesięcy, a jeszcze kilka miesięcy temu okres oczekiwania wynosił miesiąc. Na wpis w Krajowym Rejestrze Sądowym, co ważne dla przedsiębiorców, czeka się sześć miesięcy. Jeśli nie nastąpią jakieś zasadnicze zmiany, te okresy jeszcze się wydłużą, bo właśnie te działy obciążono dodatkowymi zadaniami. W sprawach stricte procesowych sytuacja jest jeszcze trudniejsza.

Drugim problemem jest, że sądy są nadzorowane, a nie zarządzane. Zmiany natomiast przewidują jeszcze bardziej klasyczny model nadzoru poprzez takie właśnie uzależnienie sądów od ministra sprawiedliwości.

Oznacza to brak myślenia perspektywicznego o sądach jako nowoczesnych organizacjach, odpowiadających na potrzeby obywateli, biznesu, nowoczesnego społeczeństwa, a to z kolei nienadążanie za tymi potrzebami, i to w różnych sferach, zarówno w tych twardych, związanych z podstawowymi zadaniami sądu, jak i w miękkich, dotyczących chociażby komunikacji ze społeczeństwem. Posłużę się znowu przykładem wydłużającego się czasu oczekiwania na wpis w Krajowym Rejestrze Sądowym. W normalnie zarządzanej organizacji takie zwiększone potrzeby są monitorowane, a zgodnie z nimi elastycznie relokowane zasoby, aby nie dopuścić do zatorów. W nadzorze natomiast mamy do czynienia z ustalaniem, co jest tego przyczyną i czy są winni tego stanu rzeczy. A najczęściej winny jest ustawodawca, który nakłada na rejestry coraz to nowsze zdania, no i zwiększenie popytu na te czynności sądowe.

Kolejnym, trzecim problemem w sądach, związanym zresztą z tym powyżej, są kadry, ich ilość, niewłaściwe lokowanie i brak systemu ich alokacji. Kolejny raz posłużę się przykładem Krajowego Rejestru Sądowego, który z wiadomych przyczyn w stolicy zawsze najbardziej potrzebuje wsparcia, a dostaje je zawsze z dużym opóźnieniem – z niezrozumiałych powodów. Przecież na podstawie analizy danych statystycznych jesteśmy w stanie przewidywać trendy i nawet biorąc poprawkę na trwający jakiś czas proces obsadzenia stanowiska referendarza, planować zwiększenie bądź zmniejszenie stanu zatrudnienia. Możemy więc przede wszystkim poszukać sposobu rozwiązania tego problemu. Bywają przecież takie jednostki w kraju, w których obciążenie pracą jest znacząco niższe. W przyjętych ustawach brakuje jednak takich rozwiązań.

Czwartym problemem są nadmiernie skomplikowane, nieelastyczne i nienowoczesne procedury, np. nieuwzględniające stopnia rozwoju cyfrowego społeczeństwa. Dlaczego w tej chwili można otrzymać ze sklepu internetowego elektroniczną fakturę, zakupując nawet drobne rzeczy, a nie można otrzymać wezwania z sądu drogą e-mailową albo esemesową, chociażby dla tych, co się na to godzą, ale nie mają czasu wędrować na pocztę, a w domu nie czekają na listy, bo przecież pracują? Niestety, żadna z wprowadzonych zmian nie ułatwi nam życia w tym obszarze.

Piątym problemem jest, że sędziowie i pracownicy sądów są przeciążeni pracą i obowiązkami, czego przyczyną jest właśnie ta liczba wpływających spraw, o czym wspomniałam, podnosząc to jako pierwszy problem. Przeciążenie sędziów i pracowników wpływa na jakość ich pracy. Nie mają przy tym żadnego wsparcia organizacyjnego w słabo zarządzanej instytucji. Nie mają też wsparcia psychologicznego, a przecież decydują o losach innych ludzi. Pracownicy dodatkowo są bardzo marnie wynagradzani i nawet związki zawodowe pracowników wymiaru sprawiedliwości zauważają, że sąd to jedna wielka improwizacja.

Zmiany natomiast przewidują tylko karanie sędziów bardziej konsekwentne i nieubłagane, a dla pracowników nie mają żadnych propozycji. Czy obywatel potrzebuje takiego właśnie wymiaru sprawiedliwości? Przecież korzystając z usług chociażby lekarzy, psychologów, chcemy, żeby byli w dobrej kondycji, a nie pracowali pod presją, bo to nam gwarantuje wysoką jakość ich usług. Dla sędziów jest to równie ważne.

Szóstym problemem jest, że sądy, wbrew powszechnej opinii, nie są właściwie finansowane. Może wiele zmieniło się w sferze inwestycji, mamy czasami okazałe budynki, ale za ich murami wiele niezałatwionych spraw, na które potrzebne są środki i właściwe regulacje, żeby je racjonalnie wydawać. Dobrym przykładem jest kwestia biegłych sądowych, tłumaczy sądowych, specjalistów, dobrych informatyków, którzy powinni pracować na rzecz sądów, ale stawki dla nich są żenująco niskie, dlatego ich brak dostrzega się już w całym kraju, zwłaszcza w deficytowych dziedzinach, jak biegli lekarze, finansiści, księgowi etc.

Niestety, w tym zakresie rządzący nie zaproponowali żadnych zmian, chociaż o potrzebie regulacji dotyczących chociażby biegłych sądowych wiadomo od dawna i niejeden projekt był już przygotowywany.

Siódmym problemem jest brak systemowego wsparcia w postępowaniach przed organami sprawiedliwości dla ludzi nieporadnych i ubogich. Nie rozwiązują tego problemu znane już instytucje procesowe związane właśnie z prawem ubogich, nie rozwiązują punkty pomocy prawnej organizowane przy gminach i nadal nie ma na to pomysłu i prawdopodobnie środków. Przewidziana natomiast w omawianych zmianach skarga nadzwyczajna burzy porządek prawny i pewność obrotu prawnego i nie zaspokoi oczekiwań tych potrzebujących, bo już po latach w wielu wypadkach nie ma czego naprawić.

Ósmym i ostatnim problemem, last but not least, jest kwestia legitymizacji sądów w społeczeństwie, zwłaszcza społeczeństwie obywatelskim i udział czynnika społecznego w wymiarze sprawiedliwości, co jest rzeczą bardzo pożądaną i potrzebną. Oderwanie sądów od ludzi jest tym grzechem głównym, który powinien być naprawiony w pierwszej kolejności.

Oddajmy zatem prawo sądzenia normalnym ludziom, a nie sądy politykom.

Autorka jest sędzią, byłą prezes Sądu Okręgowego w Warszawie oraz członkinią SS Themis

W grudniu ubiegłego roku domknięto procedowanie nad ustawami związanymi z sądownictwem powszechnym, Krajową Radą Sądownictwa i Sądem Najwyższym i już ruszyła karuzela poprawek i nowelizacji do nowelizacji.

Obywatele i my, sędziowie, nie wiemy, z czym to jest związane. Jedni przekonują, że to niezbędne dla właściwego działania wymiaru sprawiedliwości, inni, że reakcja na naciski Unii Europejskiej. Tak naprawdę zmiany jawią się jako zbiór chaotycznych działań, niemających nic wspólnego z reformowaniem wymiaru sprawiedliwości.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego