Więcej, w niektórych sytuacjach, gdy możemy się spodziewać sądowego pisma, powinniśmy dopilnować jego odbioru i się z nim zapoznać.
Bardzo możliwe, że takie zaniedbanie miało miejsce w głośnej ostatnio sprawie wyroku zaocznego, mocą którego pisarz Jacek Piekara ma przeprosić Dorotę Wellman za grubiański wpis pod jej adresem w kontekście sporu o aborcję. Może go to kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych, po uwzględnieniu kosztów przeprosin. Pisarz twierdzi, że o sprawie nie wiedział, gdyż zawiadomienie sądowe wysłano na stary adres zameldowania, pod którym od dawna nie mieszka. Wprawdzie jest możliwość wzruszenia takiego orzeczenia, ale nie jest to proste i nie ma gwarancji na sukces, nie mówiąc o stracie czasu.
Problem jest zresztą bardziej skomplikowany, gdyż w przesyłce z sądu mogą być różne sprawy i różne skutki mogą wyniknąć z jej nieodebrania. Może to być wezwanie do sądu na świadka w obcej dla adresata sprawie. Tu akurat grozi mu ponowne wezwanie i grzywna, w ostateczności doprowadzenie do sądu. Gorzej, jeśli to jest nakaz zapłaty np. z e-sądu na większą kwotę, gdyż jego nieodebranie po podwójnym awizowaniu przesyłki i tak skutkować będzie uprawomocnieniem się nakazu i skierowaniem go do komornika.
Te zasady odbierania pisma sądowego, które zwykle zawiera pouczenie o jego znaczeniu i możliwości odwołania, dotyczą też zresztą pism od komornika. Nieodbieranie korespondencji od niego, zwlekanie z zapłatą dodatkowo zwiększa koszty egzekucji, nie mówiąc o przegapieniu możliwości kwestionowania długu, która nawet na tym etapie czasem jest, gdy np. roszczenie się przedawniło.
Osoba, która nie mieszka pod adresem zameldowania, powinna zatem mieć jakiś kontakt z tym miejscem i zapoznawać się z kierowaną tam korespondencją.