Temida na telebimach

Ostatnio dużo słyszałem o postępach, jakie poczyniły sądy i prokuratura w kwestii komunikowania się z obywatelami.

Publikacja: 12.09.2015 06:17

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fot. Waldemar Kompa?a

Krajowa Rada Sądownictwa przygotowała nawet kilka miesięcy temu specjalną ankietę dla mediów, w której dziennikarze mogli zgłaszać swoje zastrzeżenia i uwagi co do jakości tej komunikacji. Powstał też pomysł powołania rzecznika wszystkich sądów, który zabierałby głos w sprawach zasadniczych dla wymiaru sprawiedliwości.

Wszystko to cenne inicjatywy i dobry znak, że wymiar sprawiedliwości może już nie chce się zamykać w wieży z kości słoniowej i przemawiać z katedry kodem zrozumiałym dla niewielu.

Na tę prawniczo-urzędniczą nowomowę, którą raczyli opinię publiczną wypowiadający się w mediach sędziowie, zwracano uwagę wiele razy. Bo co z tego, że jest fachowo, skoro przeciętny Kowalski, do którego skierowany jest przekaz, i tak nic z niego nie rozumie. To zresztą wielokrotnie obracało się przeciwko sądom. Bardziej przekonujące w medialnym przekazie były uproszczenia i uogólnienia różnej maści ekspertów niż właśnie ten fachowy żargon.

Jest lepiej, ale do sprawnej komunikacji wymiar sprawiedliwości – obywatele droga jeszcze daleka. A musi być to droga świadoma, niewymuszona jedynie własnym wizerunkowym interesem.

Taka refleksja nasunęła mi się ostatnio po przeczytaniu książki „Jeden z nas. Opowieść o Norwegii" autorstwa Asne Seierstad. Norweska dziennikarka bardzo wnikliwie odtwarza i analizuje wydarzenia, do których doszło w lipcu 2011 r., kiedy to Anders Breivik dokonał masakry na wysepce Utoya, zabijając 69 uczestników młodzieżowego obozu Partii Pracy, po tym jak wcześniej podłożył bombę w dzielnicy rządowej w Oslo. Autorka osadza wydarzenia w społecznych realiach współczesnej Norwegii.

Pod koniec analiza przeistacza się w klasyczny reportaż z sali sądowej, w której odbywa się sąd nad Breivikiem. Proces toczył się z zachowaniem najostrzejszych środków bezpieczeństwa, a zainteresowanie nim mediów z całego świata sprawiło, że władze sądu dbały o to, aby zapewnić jak największy komfort pracy przybyłym do Norwegii dziennikarzom. Ale na tym nie koniec. Proces zdecydowano się transmitować bezpośrednio do innych sądów, gdzie w salach sądowych na specjalnie zamontowanych telebimach mogli go śledzić mieszkańcy innych miast i poczuć się jego uczestnikami.

Oczywiście, może powiedzieć, że sprawa była nadzwyczajna, sięgnięto więc po nadzwyczajne środki komunikacji. Jednak zawiera się w tym coś więcej: nieskrępowane przeświadczenie, że sąd nie jest odludną wyspą, lecz częścią tego samego społeczeństwa, w którym funkcjonuje. Dla niego przecież. I bez tego społeczeństwa jego istnienie straciłoby rację bytu. To przebijało w tle tragicznych opisów książki Asne Seierstad.

W Polsce taka świadomość ciągle jest obca, wymuszona, chociaż obserwując sąd w ciągu choćby ostatniej dekady, można dostrzec, że to się wolno zmienia na plus.

Zapraszam do lektury najnowszej „Rzeczy o Prawie".

Krajowa Rada Sądownictwa przygotowała nawet kilka miesięcy temu specjalną ankietę dla mediów, w której dziennikarze mogli zgłaszać swoje zastrzeżenia i uwagi co do jakości tej komunikacji. Powstał też pomysł powołania rzecznika wszystkich sądów, który zabierałby głos w sprawach zasadniczych dla wymiaru sprawiedliwości.

Wszystko to cenne inicjatywy i dobry znak, że wymiar sprawiedliwości może już nie chce się zamykać w wieży z kości słoniowej i przemawiać z katedry kodem zrozumiałym dla niewielu.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?