„Wy nie jesteście żadną przyszłością Kościoła! Wy jesteście teraźniejszością Kościoła! Bo to nie chodzi o to, że będziecie tworzyć Kościół jutro, ale o to, że tworzycie go dzisiaj" - mówił do młodych zgromadzonych w łódzkiej katedrze w nocy z 31 października na 1 listopada br. abp Grzegorz Ryś. Być może uświadomienie sobie przez Kościół tego faktu i wypowiedzenie go głośno okaże się największym dokonaniem zakończonego 28 października XV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Zgromadzenia, które odbywało się pod hasłem „Młodzież, wiara i rozeznawanie powołania".
Temat bezpośrednio odnosił się do ogromnej liczby ludzi (ok. 1,8 mld), ponieważ termin „młodzież" został podczas Synodu potraktowany bardzo szeroko. Do tej grupy zaliczono osoby w wieku od 16 do 29 lat. Oznacza to zdecydowane przełamanie częstego w myśleniu kościelnym schematu, zgodnie z którym młodzi to przede wszystkim nastolatkowie. Obejmując niejako „oficjalnie" kategorią młodości również niemal trzydziestolatków, Kościół dał jasny sygnał, że dostrzega i uwzględnia dokonujące się w skali świata przemiany dotyczące grup wiekowych, wynikające m. in. z wydłużenia przeciętnego ludzkiego życia na ziemi.
Nieuzasadniony niepokój
W niektórych znaczących środowiskach kościelnych na świecie tegoroczny Synod budził obawy do tego stopnia, że tuż przed rozpoczęciem pojawiły się szeroko upublicznione głosy wzywające do rezygnacji z jego przeprowadzenia. Przebieg obraz pokazał zdecydowanie, że wszelkie niepokoje były budowane na wyrost, końcowy dokument (długi i jak to ktoś określił „gęsty") nawet w kwestiach drażliwych i budzących emocje, takich jak seksualność, w pełni zasługuje na określenie „wyważony". Podczas Synodu nie doszło do żadnego przełomu, nie zmieniono w najmniejszym szczególe doktryny ani nie naruszono jakichkolwiek struktur. Nie miało miejsca redefiniowanie prawd wiary i zasad moralnych. Ci, którzy spodziewali się rewolucji w jakiejkolwiek kwestii, najprawdopodobniej doznali sporego rozczarowania albo odetchnęli z ulgą.
XV Zgromadzenia Ogólne Synodu Biskupów nie wypracowało też uniwersalnego wzorca, schematu, szablonu duszpasterstwa młodych i ich funkcjonowania w Kościele, który sprawdzałby się zawsze i wszędzie. Przeciwnie, pokazało ogromną różnorodność sytuacji i okoliczności, w jakich młodzi uczestniczą w życiu Kościoła, a także przeszkody i uwarunkowania, które im to uczestnictwo utrudniają lub wręcz uniemożliwiają. Synod zwrócił uwagę na odmienność i skalę problemów, z którymi muszą się mierzyć w różnych częściach i zakątkach świata. Właśnie w tej różnorodności realizuje się powszechność misji Kościoła. Ta różnorodność w samym Kościele jest - można chyba tak powiedzieć - kształtem jedności i niezbywalnym sposobem jej ciągłego budowania.
Ryzykowne wydają się próby wyciągania daleko idących wniosków z wyników głosowania nad poszczególnymi punktami synodalnego dokumentu końcowego albo z faktu, że zaledwie pięć z spośród prawie 170 punktów tekstu przyjęto jednogłośnie. O wiele ważniejsze jest to, o czym wspomniał papież Franciszek w dniu zakończenia tegorocznego Zgromadzenia Synodu. Według niego pierwszym owocem powinien być właśnie wzór metody, którą starano się stosować w pracach synodalnych już od fazy przygotowawczej. „Styl synodalny, którego głównym celem nie jest opracowanie dokumentu, również wartościowego i użytecznego. Jednak ważniejsze od dokumentu jest to, aby szerzył się pewien sposób bycia i współpracy, młodych i starych, słuchając i rozeznając, by wypracować decyzje duszpasterskie zgodne z rzeczywistością" - wyjaśniał Franciszek przed modlitwą Anioł Pański, porównując Synod do winobrania, obiecującego dobre wino.