Rzeczpospolita: Kilka dni temu papież Franciszek oraz patriarcha Moskwy i całej Rusi Cyryl podpisali wspólną deklarację, w której zapisali, że: „Europa musi pozostać wierna swoim korzeniom chrześcijańskim". Wzywali chrześcijan do dawania świadectwa, by „Europa zachowała swoją duszę ukształtowaną przez dwutysiącletnią tradycję chrześcijańską". Europa jest dzisiaj w kryzysie?
Na pewno stoi przed nowymi wyzwaniami. Zauważmy, że papież i patriarcha odnoszą się w tym dokumencie do wielkiego projektu politycznego, jakim jest niewątpliwie proces integracji europejskiej. Obydwaj w pewnym sensie ubolewają, że równolegle z tym procesem nie dokonuje się integracja na poziomie głębszym, to znaczy duchowym. Obecnie mało kto mówi o korzeniach Europy. W 1979 roku w Gnieźnie zwracał już na to uwagę Jan Paweł II, poruszając temat duchowej jedności chrześcijańskiej Europy. Później – w roku 1997 – powtarzał, że „nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha". Wezwanie Franciszka i Cyryla, skierowane do chrześcijan Wschodu i Zachodu, jest według mnie szczególnym zaproszeniem do tego, żeby w tych dwóch duchowych tradycjach – lub inaczej dwóch płucach Europy, o których mówił Jan Paweł II – na nowo odkryć źródło szczególnej duchowej inspiracji i jedności. Myślę o tym właśnie w obszarze współczesnych europejskich wyzwań, nie w oderwaniu od nich. Dotyczy to zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Także najbliższy X Zjazd Gnieźnieński, który będzie odbywał się pod hasłem: „Europa nowych początków. Wyzwalająca moc chrześcijaństwa", chce ukazać perspektywę autentycznej wolności, która wyrasta z chrześcijańskich korzeni i jest w stanie przemieniać oblicze naszego kontynentu.
Mówi ksiądz prymas, że musimy wracać do korzeni. Jan Paweł II w 1979 roku mówił o jedności ducha, potem te słowa wielokrotnie powtarzał. Z apelem, aby Europa odnalazła swoją tożsamość, zwracał się także Benedykt XVI. Mamy zatem nieustanne wołanie o powrót do korzeni, do tożsamości. Gdzie Europejczycy ją zagubili?
Wydaje mi się, że brakuje nam poczucia i przeżywania chrześcijańskiej tożsamości jako czegoś naprawdę twórczego. Wszyscy widzimy, że podstawowym wyzwaniem jest dzisiaj sama wielokulturowość Europy, chciana czy niechciana, spowodowana różnymi procesami – także ostatnią falą uchodźców. Właśnie w tym wielokulturowym kontekście chrześcijanie powinni się odnaleźć i zacząć dawać świadectwo, o którym piszą Franciszek i Cyryl. A świadectwo rodzi się z tego, że człowiek wie, kim tak naprawdę jest. Jeśli to utracimy, nastąpi rozmycie, swoiste zagubienie czy wręcz wchłonięcie. Myślę, że tu należy szukać przyczyny pewnych lęków, które w nas się rodzą.
Ale czy to wchłonięcie i rozmycie chrześcijaństwa już w Europie nie nastąpiło? Poprawność polityczna doprowadziła do tego, że w wielu aspektach naszego życia unika się mówienia o chrześcijaństwie.