Uroczystości 70-lecia NATO w Waszyngtonie rozpoczęły się od wtorkowych podziękowań sekretarza generalnego sojuszu Jensa Stoltenberga złożonych na ręce Donalda Trumpa w Białym Domu za silne przywództwo USA i samego prezydenta. Stoltenberg zapisał na konto prezydenta także 100 mld dol., o które wzrośnie w sumie budżet państw sojuszu w przyszłym roku.
– Prezydent miał na to wielki wpływ – powiedział Stoltenberg, mając na myśli serię ponagleń, gróźb i próśb Trumpa domagającego się od państw członkowskich zwiększenia wydatków na obronność do rekomendowanej przez sojusz wysokości 2 proc. PKB.
– Niewykluczone, że wydatki te muszą być w przyszłości wyższe – oświadczył Trump nieco później. Nie omieszkał po raz kolejny przypomnieć, że krajem, który nie wypełnia swoich obowiązków wobec sojuszu, są nadal Niemcy, są największą europejską potęgą, a nie realizują przyjętych wcześniej celów.
Skromniej, niż planowano
Prezydent nie miał nic przeciwko twierdzeniom, że zwiększenie wydatków państw NATO uznać za jego osobisty sukces. Informował o tym zresztą w ubiegłych tygodniach. Nie będzie miał jednak okazji tego ogłosić na uroczystościach 70. rocznicy powstania NATO.
Wbrew wcześniejszym planom nie przybędą na nie szefowie państw i rządów 28 krajów członkowskich. „Ale gniewne wypowiedzi Trumpa zarówno publiczne i prywatne, podczas spotkań sojuszniczych w ciągu ostatnich dwóch lat skłoniły sojuszników do obniżenia rangi obchodów rocznicy” – pisał „New York Times”.