70 lat Sojuszu: Donald Trump kocha NATO

Większy o 100 miliardów dolarów budżet obronny państw sojuszu przedstawiony jako zasługa prezydenta USA.

Aktualizacja: 03.04.2019 19:17 Publikacja: 03.04.2019 18:50

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zawsze znajduje słowa pochwały dla prezydenta USA Donalda

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zawsze znajduje słowa pochwały dla prezydenta USA Donalda Trumpa (na zdjęciu spotkanie w Białym Domu 2 kwietnia)

Foto: afp

Uroczystości 70-lecia NATO w Waszyngtonie rozpoczęły się od wtorkowych podziękowań sekretarza generalnego sojuszu Jensa Stoltenberga złożonych na ręce Donalda Trumpa w Białym Domu za silne przywództwo USA i samego prezydenta. Stoltenberg zapisał na konto prezydenta także 100 mld dol., o które wzrośnie w sumie budżet państw sojuszu w przyszłym roku.

– Prezydent miał na to wielki wpływ – powiedział Stoltenberg, mając na myśli serię ponagleń, gróźb i próśb Trumpa domagającego się od państw członkowskich zwiększenia wydatków na obronność do rekomendowanej przez sojusz wysokości 2 proc. PKB.

– Niewykluczone, że wydatki te muszą być w przyszłości wyższe – oświadczył Trump nieco później. Nie omieszkał po raz kolejny przypomnieć, że krajem, który nie wypełnia swoich obowiązków wobec sojuszu, są nadal Niemcy, są największą europejską potęgą, a nie realizują przyjętych wcześniej celów.

Skromniej, niż planowano

Prezydent nie miał nic przeciwko twierdzeniom, że zwiększenie wydatków państw NATO uznać za jego osobisty sukces. Informował o tym zresztą w ubiegłych tygodniach. Nie będzie miał jednak okazji tego ogłosić na uroczystościach 70. rocznicy powstania NATO.

Wbrew wcześniejszym planom nie przybędą na nie szefowie państw i rządów 28 krajów członkowskich. „Ale gniewne wypowiedzi Trumpa zarówno publiczne i prywatne, podczas spotkań sojuszniczych w ciągu ostatnich dwóch lat skłoniły sojuszników do obniżenia rangi  obchodów rocznicy” – pisał „New York Times”.

Rozpoczęły się w środę z udziałem ministrów spraw zagranicznych państw sojuszniczych, których podejmuje Mike Pompeo. Nie było początkowo przewidziane także zaproszenie Stoltenberga do Białego Domu. Przeważył jednak pogląd, że nie byłoby to rozsądne, biorąc pod uwagę, że sekretarz generalny NATO został zaproszony przez  Nancy Pelosi (spikerkę Izby Reprezentantów z Partii Demokratycznej) do Kongresu, gdzie wygłosił przemówienie przed połączonymi izbami parlamentu.

Wszystko to świadczy o stanie relacji pomiędzy sporą częścią członków NATO a Donaldem Trumpem. Jednak to za jego prezydentury USA zwiększyły znacznie swe zaangażowanie militarne w Europie. W 2013 roku Amerykanie wycofali z naszego kontynentu ostatnie czołgi. Dzisiaj w Polsce stacjonuje cała amerykańska brygada. To na podstawie porozumienia polsko-amerykańskiego. Także dzięki administracji Trumpa siły NATO pojawiły się na wschodniej flance sojuszu  w postaci czterech batalionów, w tym jednego w Polsce.

– Nie sposób twierdzić, że to Trump doprowadził do zwiększenia wydatków na obronność państw NATO czy ich zainteresowania wschodnią flanką. Te dodatkowe 100 mld dol. w budżecie Sojuszu jest efektem działań Moskwy: aneksji Krymu oraz wojny w Donbasie – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Josef Janning z berlińskiego oddziału European Council on Foreign Relations.

Czy Niemcy oszukują?

Donald Trump ma w Niemczech jak najgorszą prasę. Dość przypomnieć, że Władimir Putin cieszy się uznaniem nieco ponad jednej trzeciej obywateli, a prezydent USA zaledwie 9 proc. Przyczyn jest wiele, ale nie bez znaczenia jest krytyka wydatków Niemiec na obronność, jak i zapowiedź amerykańskich ceł na europejskie niemieckie samochody (głównie niemieckie) czy głośne żądania odstąpienia od projektu gazowego Nord Stream 2.

W tej sytuacji ostatnia decyzja rządu Angeli Merkel o zmniejszeniu procentowego udziału budżetu obronnego w relacji do PKB budzi zdecydowany sprzeciw w Waszyngtonie, po którego stronie jest w tej sprawie szereg państw NATO. Czemu Trump dał wyraz w czasie spotkania z Jensem Stoltenbergiem. Rzecz w tym, że Merkel obiecała na szczycie NATO w Walii w 2014 roku sukcesywne zwiększanie budżetu obronnego, dążąc do osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB do 2024 roku. Berlin wycofał się jednak z tej deklaracji. W lutym tego roku mowa była o 1,5 proc. PKB do 2024 roku, a w obecnym projekcie budżetu na przyszły rok jest mowa o 1,25 proc., a więc mniej więcej ile w tym roku. Jest to efekt oszczędności budżetowych.

– Czy Niemcy oszukują NATO? – zastanawiał się w środę konserwatywny dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, przypominając jednocześnie, że wydatki na armię wzrosły od 2013 roku o prawie 40 proc. W mediach pojawiają się też inne argumenty wskazujące, że w tym roku Niemcy wydadzą 54,1 mld euro na armię, a więc o 10 mld więcej niż Francja, która przeznacza na ten cel 1,82 proc. PKB.

– Ataki Trumpa na największy gospodarczo kraj, jakim są Niemcy, mają skłonić wiele innych państw NATO do zwiększenia wydatków, jak np. Belgię czy Holandię – mówi Josef Janning. Jest przy tym przekonany, że Trump ma częściowo rację i Niemcy powinny w większym niż obecnie stopniu rozbudować swe siły zbrojne.

Potrzeba więcej czołgów

Jak wynika z analiz organizacji GlobalFirepower oceniającej siłę armii świata, Niemcy znajdują się na 9. miejscu po Francji (5. miejsce) i Wielkiej Brytanii (8. miejsce). Dla porównania Polska zajmuje 24. pozycję na 137.

– Taki stan rzeczy jest w przyszłości nie do zaakceptowania z punktu widzenia NATO. Niemcy powinny dysponować znacznie silniejszą armią zdolną do obrony terytorium. Nie jest to priorytetem potęg atomowych, jakimi są Francja czy Wielka Brytania – tłumaczy „Rzeczpospolitej” prof. Albert A. Stahel, znany szwajcarski ekspert od obronności. Z jego ocen wynika, że Bundeswehra powinna dysponować 600 czołgami zamiast 306, zwiększyć liczbę bojowych samolotów do co najmniej 350 (obecnie ok. 250), podwoić siłę artylerii oraz wyrzutni rakietowych. Potrzebny byłby do tego budżet sięgający co najmniej 67 mld euro. W koalicyjnym rządzie Merkel nie ma zgody na takie wydatki.

Uroczystości 70-lecia NATO w Waszyngtonie rozpoczęły się od wtorkowych podziękowań sekretarza generalnego sojuszu Jensa Stoltenberga złożonych na ręce Donalda Trumpa w Białym Domu za silne przywództwo USA i samego prezydenta. Stoltenberg zapisał na konto prezydenta także 100 mld dol., o które wzrośnie w sumie budżet państw sojuszu w przyszłym roku.

– Prezydent miał na to wielki wpływ – powiedział Stoltenberg, mając na myśli serię ponagleń, gróźb i próśb Trumpa domagającego się od państw członkowskich zwiększenia wydatków na obronność do rekomendowanej przez sojusz wysokości 2 proc. PKB.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 806
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 805
Świat
Sędzia Szmydt przyjął prezent od propagandysty. Symbol ten wykorzystuje rosyjska armia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Świat
Miss USA rezygnuje z tytułu. Powód? Problemy ze zdrowiem psychicznym