Grzegorz Stróżniak, lider grupy Lombard, nie wyrażał zgody by Małgorzata Ostrowska, charyzmatyczna wokalistka tego zespołu, który w latach 90. i 90. XX wieku odgrywał waną rolę na rodzimej scenie rozrywkowej. wykonywała 12 utworów, jakie wspólnie napisali: on muzykę, ona tekst. W czasie procesu pełnomocnik Ostrowskiej wykazywał, że z powodu sprzeciwu drugiej strony nie może wykonywać takich piosenek jak "Gołębi puch", "Ocalić serca" czy "Mam dość". Nie są to największe hity tej grupy, ale to bez znaczenia.Prawnik Stróżniaka proponował, by Ostrowska wykonywała swoje teksty, ale do innej muzyki.
Taka sama pozycja
Sąd uznał, że ta propozycja nie może być zaakceptowana, bo autor słów i muzyki mają takie same prawa i nie ma znaczenia, czy utwory były kojarzone z zespołem, czy nie. Wyrok sądu ma zabezpieczyć interesy powódki i pozwanego i zapewnić obu stronom taką samą możliwość korzystania z ich praw autorskich - wyjaśniła w ustnym uzasadnieniu tego nieprawomocnego wyroku prowadząca ten proces sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu Agnieszka Wodzyńska-Radomska.
Czytaj także: Cover a prawo autorskie w praktyce
Konflikt między byłymi liderami Lombardu ciągnie się 10 lat, gdy Stróżniak zastrzegł w ZAiKS, że jego zgodę musi mieć każdy kto chciałby nagrać czy transmitować te piosenki. Objęło to także Ostrowską. Próby ugody nie przyniosły efektu i sprawa znalazła się w sądzie.
- Wyrok wydaje się słuszny, sąd starał się zadbać o interes wszystkich autorów - ocenia dr Rafał Sarbiński, adwokat. Jak mówi, mogłoby się to skończyć inaczej gdyby chodziło np. o wiersz, który powstał dużo wcześniej niż muzyka. - Wtedy nie ma współautorstwa - podkreśla.