Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy/Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory" – śpiewały o Wigilii Czerwone Gitary. Jeszcze bardziej idylliczną wizję świąt Bożego Narodzenia znajdziemy w licznych anglojęzycznych piosenkach opowiadających o atmosferze tych kilku grudniowych dni. Cliff Richard w popularnej „Mistletoe And Wine" kreśli wizję płonącego w kominku drewna, tytułowej jemioły i „miłości, śmiechu oraz radości na zawsze". Do tego dochodzą radosne, wielopokoleniowe rodziny, siedzące przy idealnie zastawionym stole obok pięknie przyozdobionej choinki, pod którą brakuje miejsca na prezenty – czyli obraz świąt we wszechobecnych od listopada reklamach. No i – last but not least – wyidealizowany obraz świąt, jaki niemal każdy wyniósł z rodzinnego domu, gdzie patrzył na święta z perspektywy dziecka.
Poprzeczka oczekiwań związanych z Bożym Narodzeniem jest w naszym kręgu kulturowym zawieszona tak wysoko, że rzeczywistość niemal nigdy im nie sprosta. Prawda o świętach często bliższa jest zatem – pozostając w kręgu popkultury – obrazkowi z amerykańskiej komedii „W krzywym zwierciadle: Witaj św. Mikołaju", której bohater w swoim dążeniu do idealnych świąt doprowadza do serii mniejszych i większych katastrof.
Święta spędzane wspólnie z rodziną znalazły się na liście 44 najbardziej stresujących w życiu sytuacji sporządzonej przez zajmujących się problematyką stresu psychiatrów Thomasa Holmesa i Richarda Rahego. Zajmują wprawdzie na tejże liście odległe, 43. miejsce, niemniej zdaniem twórców zestawienia są nieco bardziej stresujące niż popełnienie niewielkiego wykroczenia prawnego. Nie jest więc źle, ale nie jest też sielankowo.
Jeszcze mniej sielankowo robi się wówczas, gdy przypomnimy sobie, że od ładnych paru lat żyjemy w Polsce rozdartej pomiędzy zwolenników i przeciwników „dobrej zmiany" oraz obserwujących ich zmagania z niesmakiem tzw. symetrystów. Wigilia w rodzinnym gronie jest czasem, gdy wszystkie trzy grupy mają okazję spotkać się przy jednym stole. Wielu pewnie oczyma wyobraźni już widzi, jak wieczerza zamienia się w kolejny odcinek „Kawy na ławę" – tym razem z nami w roli głównej. Czy można tego uniknąć?
Porządek w walizce życiowych doświadczeń
Kluczem do tego, aby święta nie zmieniły się w mniejszą lub większą katastrofę rodzinną, jest przede wszystkim właściwe przygotowanie się do nich. – Czujemy straszną presję i ta presja nas dręczy – mówi prof. Katarzyna Popiołek, psycholog z Uniwersytetu SWPS. I dodaje, że „gdyby od połowy października nie wkładano nam do głów wizji świąt polukrowanych do granic możliwości, nie bylibyśmy tacy spięci". Warto więc – w punkcie wyjścia – uświadomić sobie, że nasze święta nie będą jak z reklamy, bo takie święta istnieją tylko w reklamie. Nie będą też jak bajkowe święta z dzieciństwa – bo one też istnieją tylko w naszej głowie (jak wyglądały naprawdę – jako dzieci – zazwyczaj nie wiedzieliśmy lub nie rozumieliśmy). Pogodzenie się z tym to pierwszy krok do szczęśliwych świąt.