Niemcy: Nie wiadomo, jak powstrzymać antyimigrancką partię AfD

Zanosi się na niewiarygodny sukces antyimigranckiej partii w graniczącej z Polską Meklemburgii - Pomorzu Przednim.

Aktualizacja: 19.08.2016 06:43 Publikacja: 18.08.2016 18:40

Szefowa AfD Frauke Petry ma stale kłopoty w partii, ale partia ma się dobrze.

Szefowa AfD Frauke Petry ma stale kłopoty w partii, ale partia ma się dobrze.

Foto: DPA, Rainer Jensen

Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest w Meklemburgii prawie niewidoczna. Na niedawnym wiecu w Neubrandenburgu zgromadziło się 200 zwolenników. To i tak rekord, na innym wiecu było kilka osób, ale do wyborów jeszcze ponad dwa tygodnie.

To nic w porównaniu z wiecami Angeli Merkel. W Neustrelitz zgromadziło się 2,5 tys. osób, aby wysłuchać pani kanclerz, która tłumaczyła, że terroryzm tzw. Państwa Islamskiego jest zjawiskiem pierwotnym do kryzysu imigracyjnego, sugerując, że nie ma powodów stawiać iunctim między napływem uchodźców a islamskim terroryzmem. W niedawnym wywiadzie telewizyjnym zarzekała się, że stoi murem za decyzjami sprzed roku, kiedy to wypowiedziała sakramentalne „Wir schaffen das" (Poradzimy sobie). – Wszystko inne byłoby nie do przyjęcia z punktu widzenia naszej wiarygodności – wyjaśniła.

Takie słowa po zamachach w Bawarii i rosnącym zaniepokojeniu obywateli nie tylko groźbą terroryzmu, ale też problemami z ponadmilionową rzeszą imigrantów, nie brzmią uspokajająco. AfD może więc w wyniku wyborów okazać się najsilniejszą partią w landzie rządzonym przez koalicję SPD i CDU.

Sondaże mówią o poparciu sięgającym 19 proc. Wiosną w Saksonii-Anhalt przedwyborcze oceny AfD były takie same, a jednak zdobyła prawie jedną czwartą ważnych głosów. Podobny wynik 4 września w Meklemburgii mógłby zapewnić AfD zwycięstwo. CDU ma sondażach 25 proc. a SPD –22 proc.

Zwycięstwo byłoby historyczną sensacją na skalę całych Niemiec. I o to zasadniczo AfD chodzi.

Jej przywódcy nie mają najmniejszych złudzeń: partia nie ma żadnych szans na objęcie rządów w landzie. Po pierwsze nie ma partnera koalicyjnego, z którym mogłaby utworzyć większość w parlamencie. Po drugie partie establishmentu gotowe są na każde rozwiązanie koalicyjne, aby tylko nie dopuścić AfD do władzy.

Teoretycznie koalicjantem AfD mogłaby zostać uchodząca za partię neonazistowską NPD, która wyraziła już gotowość współpracy. Jest obecna w landtagu i w poprzednich wyborach zdobyła 6 proc. głosów. AfD pragnie jednak uniknąć wszelkich podejrzeń o sprzyjanie ideologii neonazistowskiej. Jednak NPD i AfD prezentują niemal identyczne hasła antyimigracyjne.

Landtag Meklemburgii będzie dziewiątym parlamentem landowym, w którym partia będzie miała przedstawicieli. Już to jest przeogromnym osiągnięciem ugrupowania, które pojawiło się na scenie politycznej ledwie w 2013 r., i to jako partia sprzeciwiająca się pomocy finansowej dla Grecji i innych państw zagrożonych bankructwem.

– Sukces AfD jest wynikiem błędnej polityki CDU, która pozostawiła lukę na swej prawej flance, nie starając się o stworzenie oferty dla niektórych wyborców AfD – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Werner Patzelt, politolog z Drezna. Jako że SPD i CDU prowadzą w zasadzie taką samą politykę imigracyjną, jej krytycy nie mają innego wyjścia niż głosowanie na AfD. Podobnie w Berlinie, gdzie wybory do lokalnego landtagu odbędą się w połowie września. I tu AfD ma szanse na wygraną, choć mniejsze niż w Meklemburgii.

To kryzys imigracyjny katapultował partię, sympatyzującą z ruchem PEGIDA (Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu) i domagającą się ograniczenia imigracji, na szczyty sondaży. Nie zaszkodziły jej wewnętrzne kłótnie, podziały i coraz większe tarcia. Dla wielu Niemców liczy się to, że AfD jest przeciwna polityce Merkel.

– Musimy wygrać, aby wywrzeć presję na Merkel – powtarza Leif-Erik Holm, czołowy kandydat AfD w Meklemburgii. Podkreśla, że stawka w tych wyborach jest znacznie wyższa niż polityka regionalna. Widać to po treści plakatów na wiecach: „Skończyć z chaosem azylowym", „Znieść sankcje wobec Rosji". Są i hasła domagające się wydłużenia zasiłków macierzyńskich i tacierzyńskich do 18 miesięcy. Meklemburgia to polityczna ojczyzna Angeli Merkel, która jest posłanką do Bundestagu nieprzerwanie od 1990 r. z jednego z okręgów wyborczych tego landu.Za rok pani kanclerz będzie się tam po raz kolejny starać o wybór. To jeden z warunków, aby mogła stanąć po wyborach do Bundestagu po raz czwarty na czele rządu federalnego. Paradoksalnie im większe sukcesy odnosić będzie AfD, tym większe szanse Angeli Merkel na kolejną kadencję, gdyż łatwiej o nowego partnera koalicyjnego, gdyby SPD zdecydowała się zakończyć współpracę.

Na razie jednak notowania pani kanclerz spadają. Wspiera ją 47 proc. obywateli, czyli o 16 punktów procentowych mniej niż we wrześniu ubiegłego roku.

Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest w Meklemburgii prawie niewidoczna. Na niedawnym wiecu w Neubrandenburgu zgromadziło się 200 zwolenników. To i tak rekord, na innym wiecu było kilka osób, ale do wyborów jeszcze ponad dwa tygodnie.

To nic w porównaniu z wiecami Angeli Merkel. W Neustrelitz zgromadziło się 2,5 tys. osób, aby wysłuchać pani kanclerz, która tłumaczyła, że terroryzm tzw. Państwa Islamskiego jest zjawiskiem pierwotnym do kryzysu imigracyjnego, sugerując, że nie ma powodów stawiać iunctim między napływem uchodźców a islamskim terroryzmem. W niedawnym wywiadzie telewizyjnym zarzekała się, że stoi murem za decyzjami sprzed roku, kiedy to wypowiedziała sakramentalne „Wir schaffen das" (Poradzimy sobie). – Wszystko inne byłoby nie do przyjęcia z punktu widzenia naszej wiarygodności – wyjaśniła.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne