Po kilkudziesięciu godzinach rozmów w Brukseli przywódcy państw UE uzgodnili kandydatów na najważniejsze stanowiska unijne. Przewodniczącą Komisji Europejskiej ma zostać niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen. Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej ma zastąpić premier Belgii Charles Michel. Na szefa unijnej dyplomacji wytypowany został Hiszpan Josep Borrell, zaś była szefowa MFW Francuzka Christine Lagarde ma stanąć na czele Europejskiego Banku Centralnego.
Kraje Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polska, zablokowały wybór Fransa Timmermansa, uważanego przed szczytem za faworyta wyścigu o fotel szefa KE.
"Głos w polskim duchu"
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha ocenił w rozmowie z radiową Jedynką, że szczyt Rady Europejskiej wykazał solidarność Grupy Wyszehradzkiej, która w polityce europejskiej odgrywa "bardzo ważną rolę". Mucha pozytywnie wypowiedział się o Ursuli von der Leyen. Jego zdaniem, kandydatka na przewodniczącą KE "dobrze zna polskie sprawy" i wspiera "wschodnią flankę NATO". Według Muchy, wypowiedzi Niemki dotyczące współpracy transatlantyckiej to głos "w duchu polskim".
"Osiągnęliśmy swoje cele"
Nominacja von der Leyen na kandydatkę na szefową Komisji Europejskiej to racjonalna decyzja - ocenił w radiowej Trójce wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Dodał, że Polska akceptuje tę decyzję. - Osiągnęliśmy swoje cele - stwierdził Gliński. Jego zdaniem, kandydaci na kluczowe stanowiska w UE "mają szanse łączyć, a nie dzielić", a ich nominacje to "dobra decyzja dla Europy".
"Kto atakuje Polskę, nie ma szansy na karierę"
- Kandydatura Ursuli von der Leyen to wyraźny postęp w porównaniu z Fransem Timmermansem - ocenił w Polskim Radiu 24 europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Według niego, Ursula von der Leyen w sprawach relacji z NATO zawsze była przewidywalna, opowiadała się też za bliskimi relacjami ze Stanami Zjednoczonymi.