Krytycy tej propozycji uważają, że przepisy zawarte w poprawkach do ustawy o obywatelstwie są w jawny sposób antymuzułmańskie i że są próbą zwiększenia bazy wyborczej nacjonalistycznej partii premiera Indii, Narendry Modiego (chodzi o BJP - Indyjską Partię Ludową) przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na maj.

Obywatelstwo Indii mieliby otrzymać hindusi, sikhowie, buddyści, chrześcijanie i parsowie z Afganistanu, Pakistanu i Bangladeszu, którzy przybyli do Indii przed 31 grudnia 2014 roku.

- Nie mają gdzie iść, oprócz Indii - powiedział szef MSW Rajnath Singh. - Beneficjenci ustawy będą mogli mieszkać w dowolnym stanie kraju - dodał.

W Indiach istnieje silna opozycja wobec tej propozycji, zwłaszcza w stanie Asam, gdzie mieszkańcy przez lata narzekali, iż imigranci z Bangladeszu są dla nich poważnym obciążeniem.

Singh próbował jednak zapewniać mieszkańców stanu Asam, że wobec napływu imigrantów stan nie zostanie pozostawiony samemu sobie. Jak stwierdził "wysiłek związany z przyjęciem prześladowanych imigrantów będzie ponoszony przez cały kraj".