Boris Johnson coraz bardziej przypomina szczura, który miota się w zamkniętej klatce, szukając z niej wyjścia. Ignorować prawo uchwalone przez Izbę Gmin, ryzykując więzienie? Pogodzić się z utrzymaniem bezterminowo europejskich regulacji w Irlandii Północnej, choć jest to pierwszy krok do oderwania się prowincji od Zjednoczonego Królestwa? A może podać się do dymisji i przejść do historii jako brytyjski premier, który najkrócej sprawował swój mandat? Lider Partii Konserwatywnej ma czas do 14 października, by zdecydować, w jaki sposób może najmniejszym kosztem spróbować wyprowadzić Królestwo z Unii.