Notatki Andrzeja Łapickiego wydane właśnie w tomie „Jutro będzie »Zemsta«" z pewnością wzbudzą spore zakłopotanie nie tylko w jego środowisku. Złośliwcy powiedzą, że musiały być starannie wyselekcjonowane, skoro niemal jedynymi pozytywnymi postaciami są ta, która zdecydowała się je dać do druku, czyli „ukochana córeczka Zuzia", a także jej mama i córka. Co chciała tym osiągnąć? Trudno dociec. Ja mam ten komfort, że nie znalazłem się w indeksie osób, więc zupełnie bez obciążeń mam prawo stwierdzić, że obcowałem z lekturą żywą, przewrotną, czasem złośliwą.
Zapiski Łapickiego dają obraz nastrojów artysty w czasie transformacji ustrojowej. Świetnie oddają atmosferę wielu wydarzeń politycznych oraz kulturalnych, zwłaszcza teatralnych. Zawieść się mogą ewentualni łowcy sensacji obyczajowych. Łapicki, pisząc je w latach 1984–2005, wszelkie podboje miłosne ma już bowiem za sobą; aktorki blondynki, w których zawsze gustował, przechowuje już tylko w szlachetnych wspomnieniach. Bardziej zajmuje go polityka i stan zdrowia: wykazuje typowe cechy hipochondryka.
Niektórym oczywiście spadną maski. Np. amant Michał Żebrowski, często się chwalący uznaniem profesorów, po gorzkich słowach Zapasiewicza, który uznał go za największy swój zawód, będzie musiał przełknąć i opinię Łapickiego o „Weselu" Krzysztofa Nazara w Powszechnym: „Niestety bez sensu. Dekoracje jeżdżą, aktorzy biegają, ale nie wiedzą, co grają – żal mi Żebrowskiego, nieudany debiut".
Bolesną prawdę przeczytają o sobie też inni reżyserzy i aktorzy, którzy z ust autora często słyszeli pochlebstwa. O tym, że w przypadku Andrzeja Łapickiego bywały one efektem dyplomacji, miałem okazję przekonać się już kilkanaście lat temu. Przygotowywałem materiał o pewnym prezesie ZASP, wybitnym, żyjącym do dziś aktorze, i postanowiłem poprosić Łapickiego o wypowiedź. Pan Andrzej czuł się tą propozycją zakłopotany. – Wie pan, to postać dość mętna, nie ma najlepszych opinii w środowisku, nie poparł bojkotu i namawiał kolegów do grania w telewizji... Ale z drugiej strony, co mu będę wypominał. Jest świetnym aktorem, więc skupię się na tym – stwierdził. Po tygodniu zadzwoniłem do Łapickiego i usłyszałem: – Nasz bohater tak serdecznie dziękował mi za tę wypowiedź, że nie wiem, czy nie przesadziłem. Koledzy mogą to źle odebrać – powiedział zakłopotany.
Czy zapiski Łapickiego burzą jego dotychczasowy wizerunek? Z pewnością tak. Pamiętajmy jednak, że rodzina raczej nie wystąpi do sądu w obronie czci autora, bo jeśli ktoś zaszkodził jego wizerunkowi, to właśnie „ukochana córeczka Zuzia".