Niech podatki piszą… poloniści

Gdzie trafia dziecko, które nie potrafi napisać zdania bez błędów gramatycznych, logicznych lub ortograficznych? Na korepetycje z języka polskiego. A jeśli korepetycje zawiodły i dzieciak wyrósł na niegramotnego dorosłego? Są szkoły podstawowe dla pełnoletnich. A jeśli i to nic nie da?

Publikacja: 30.09.2018 21:00

Niech podatki piszą… poloniści

Foto: Adobe Stock

Jest instytucja, która takich „polonistów inaczej" wita z otwartymi ramionami. To resort finansów. Przygotowany przez niego niedawno projekt zmian ustaw podatkowych dowodzi, że słynny z kart historii strajk dzieci we Wrześni w obronie języka polskiego poszedł na marne.

Dziennikarze zapytali bowiem o jego ocenę... językoznawców. A ci stwierdzili, że nie da się go ani przeczytać, ani tym bardziej zrozumieć. Wypunktowali błędy logiczne, gramatyczne... W tym takie, które kompletnie wypaczają brzmienie przepisów i sprowadzają je do absurdu. Można np. przeczytać coś takiego: „przez składniki, o których mowa w § 2, rozumie się stwierdzenie, w zakresie, w jakim wynika ono z zastosowania przepisów lub środków określonych w art. 58a § 1 nienależnego niepowstania dochodu do opodatkowania". Konia z rzędem podatnikowi, który to zrozumie!

Sprawa jest poważna, bo ten bełkot zaproponowano jako obowiązujące prawo. Co gorsza, to nie jest pojedynczy „wypadek przy pracy". To legislacyjna norma.

Na przykład w ubiegłym roku Komisja Finansów Publicznych zajmowała się rządowym projektem ustawy o biegłych rewidentach, firmach audytorskich oraz o nadzorze publicznym. Posłowie doliczyli się tysiąca poprawek czysto redakcyjnych! Do kuriozalnej sytuacji doszło podczas posiedzenia 4 kwietnia 2017 r. Biuro Legislacyjne Sejmu wykryło kolejny pakiet takich błędów – ale przedstawiciel resortu finansów, nie wiedzieć dlaczego, powtarzał w kółko... „brak pozytywnej opinii". I utrącał jedną poprawkę za drugą.

Przykłady: w art. 129 sejmowi legislatorzy zauważyli prosty błąd we fragmencie brzmiącym: „nie należy ani w okresie ostatnich 5 lat od dnia powołania nie należał do kadry kierowniczej wyższego szczebla(...)". Powinno być „przed dniem powołania", bo inaczej zdanie nie ma sensu. Resort odmówił zmiany. W art. 17 sejmowi legislatorzy chcieli we fragmencie „za naruszenie przepisów ustawy oraz rozporządzenia nr 537/2014" zamienić „oraz" na „lub", bo tak było w innych artykułach ustawy. Nic z tego – resort się nie zgodził. Było jeszcze wiele takich poprawek ujednolicających, dzięki którym prawo byłoby jasne. Resort pozostał nieprzejednany.

Gdyby urzędników Ministerstwa Finansów dopuszczono do pisania np. instrukcji obsługi sztućców, to pewnie co drugi Polak chodziłby głodny. Albo odniósłby ciężkie obrażenia, posługując się widelcem zgodnie z literą ministerialnych wytycznych. Gdy jednak w taki sposób pisane jest prawo – pojawia się groźba, że cała Polska dokumentnie się zawali.

Wszyscy od dawna zdajemy sobie sprawę, że legislacja jest w Polsce zła. Że prawo jest fatalnie konstruowane pod względem merytorycznym. Trzeba jednak wreszcie powiedzieć: urzędnicy nie znają polskiego! Jak możemy mówić o jakości prawa, skoro jego autorzy nie potrafią się posługiwać ojczystą mową? Skoro mają za nic zasady logiki lub gramatyki? Niech się wreszcie nauczą! Albo resorty zatrudnią językoznawców w roli korektorów.

Bo na razie zasługują na bolesną repetę z polskiego.

Jest instytucja, która takich „polonistów inaczej" wita z otwartymi ramionami. To resort finansów. Przygotowany przez niego niedawno projekt zmian ustaw podatkowych dowodzi, że słynny z kart historii strajk dzieci we Wrześni w obronie języka polskiego poszedł na marne.

Dziennikarze zapytali bowiem o jego ocenę... językoznawców. A ci stwierdzili, że nie da się go ani przeczytać, ani tym bardziej zrozumieć. Wypunktowali błędy logiczne, gramatyczne... W tym takie, które kompletnie wypaczają brzmienie przepisów i sprowadzają je do absurdu. Można np. przeczytać coś takiego: „przez składniki, o których mowa w § 2, rozumie się stwierdzenie, w zakresie, w jakim wynika ono z zastosowania przepisów lub środków określonych w art. 58a § 1 nienależnego niepowstania dochodu do opodatkowania". Konia z rzędem podatnikowi, który to zrozumie!

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację