Kapitänin Ursula

Dumny liniowiec M/S Europa ma nowego kapitana. Kobietę, chadeczkę, elegancką Niemkę.

Aktualizacja: 17.07.2019 21:46 Publikacja: 17.07.2019 21:00

Kapitänin Ursula

Foto: AFP

Wszystkie trzy cechy dość zaskakujące – jeszcze nieco ponad dwa tygodnie temu wydawało się, że będzie to mężczyzna, socjalista, fatalnie ubrany, łysiejący Holender. No cóż, bez wątpienia rządowi udało się doprowadzić w Brukseli do dobrej zmiany.

Problem leży jednak nie w powierzchowności, poglądach politycznych czy nawet narodowości nowej pani kapitan. Problem w tym, że stoją przed nią gigantyczne zadania, które trzeba rozwiązać, by podziwiany dawniej statek mógł na nowo wypłynąć na szerokie wody. Z czym musi się zmierzyć?

Po pierwsze, ogromny statek nie jest w dobrym stanie, a silniki potrzebują solidnego remontu. Wzrost gospodarczy w Unii wynosił w ciągu ostatnich 20 lat 1,9 proc. rocznie, a w strefie euro tylko 1,5 proc., podczas gdy w USA 2,3 proc., a w Chinach 8,7 proc. W dodatku okazało się, że choć za globalny kryzys finansowy odpowiadali głównie Amerykanie, to Europejczycy zapłacili zań wyższą cenę, a kilku krajom Unii wręcz zagroziło bankructwo. Aby rozwiązać swoje problemy, Europa musi trwale zdynamizować gospodarkę i z sukcesem włączyć się do świata czwartej rewolucji przemysłowej.

Po drugie, pojawiły się też niepokojące szczeliny w kadłubie – a jeśli nity nie wytrzymają, może zdarzyć się potężny kryzys. Głównym źródłem zmartwień są Włochy, gospodarczy gigant od ćwierć wieku pogrążony w ekonomicznej stagnacji i politycznym chaosie. Co więcej, gigant ten opiera się na niezbyt solidnych nogach finansowych. Sektor bankowy jest słaby i podatny na wstrząsy, rząd jest po uszy zadłużony, a rządzący wydają się nie rozumieć powagi sytuacji i grożą odejściem od uzgodnionych zasad oszczędnościowych.

Po trzecie, załoga jest skłócona i podzielona. Brytyjska jej część członków zbuntowała się, pakuje się na szalupę i zamierza płynąć samodzielnie. Południowcy nienawidzą ludzi z Północy za ich nieludzki pracoholizm i manię oszczędzania. Marynarze z części zachodniej uważają, że ci ze Wschodu nie rozumieją zasad kodeksu marynarza. Część starej załogi chce opanować mostek kapitański, przesadzić resztę do powolnego holownika. I samemu ruszyć śmiało na otwarty ocean. Od właściwego rozegrania sprawy brexitu, sprawnego zarządzania poobrażanymi na siebie krajami, poradzenia sobie z napięciami i zapanowania nad procesem rozłamu w Unii zależy jej przyszłość.

Po czwarte wreszcie, system dowodzenia jest nieskuteczny, a w razie kryzysu zamiast szybkich decyzji odbywają się niekończące się kłótnie przedstawicieli armatorów. Instytucje Unii ewidentnie nie są dostosowane do współczesnych wyzwań, brak skutecznych mechanizmów podejmowania decyzji uniemożliwia reakcję na sytuacje kryzysowe, a państwa tworzące Unię nie potrafią przedłożyć interesu wspólnego nad własny egoizm.

Jeśli dodać do tego ryzyko, że na pokład znów masowo wedrą się rozbitkowie z Afryki i Azji, sytuacja nowej pani kapitan jest nie do pozazdroszczenia. Ale może Europa potrzebuje właśnie w takiej chwili delikatnej, lecz jednocześnie zdecydowanej kobiecej ręki?

Wszystkie trzy cechy dość zaskakujące – jeszcze nieco ponad dwa tygodnie temu wydawało się, że będzie to mężczyzna, socjalista, fatalnie ubrany, łysiejący Holender. No cóż, bez wątpienia rządowi udało się doprowadzić w Brukseli do dobrej zmiany.

Problem leży jednak nie w powierzchowności, poglądach politycznych czy nawet narodowości nowej pani kapitan. Problem w tym, że stoją przed nią gigantyczne zadania, które trzeba rozwiązać, by podziwiany dawniej statek mógł na nowo wypłynąć na szerokie wody. Z czym musi się zmierzyć?

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację