Wojciech Tumidalski: Czas z dzieckiem to pieniądz

Unijna dyrektywa będzie wyzwaniem dla naszej legislacji. Ale skoro mamy władzę prorodzinną, powinna dać radę.

Publikacja: 28.01.2019 07:53

Wojciech Tumidalski: Czas z dzieckiem to pieniądz

Foto: 123RF

Nigdy nie zapomnę pierwszych tygodni z moim synkiem i żoną, świeżo upieczoną mamą. Mogliśmy je spędzić we trójkę dzięki temu, że skorzystałem z urlopu rodzicielskiego i ojcowskiego, co łącznie dało mi półtora miesiąca radości, choć też zmęczenia, nieprzespanych nocy, chodzenia na rzęsach, robienia zakupów przez sen... Ale przede wszystkim wielkiego szczęścia i – jak śpiewał klasyk (choć o czymś zupełnie innym) – nie zamieniłbym tych dni za żadne skarby. Za nic.

Czytaj także: Zapracowany i zestresowany jak przedszkolak

Prorodzinne podejście przebija się także na poziomie europejskim, bo właśnie uzgodniono dyrektywę w sprawie równowagi między życiem zawodowym i prywatnym opiekunów. Ucieszą się zapewne ci, którzy nie zgadzają się z drogą zawodowej kariery robionej w nadgodzinach, z zarwanymi nocami i pracą w weekendy – kosztem rodziny. Podobno to właśnie dla jej dobra tyle harujemy. Taki tryb życia często prowadzi do zawodowego wypalenia, a nawet problemów zdrowotnych. Praca zawodowa staje się życiem osobistym, szczególnie u ludzi młodych. Zwłaszcza gdy robi się to, co się lubi.

Też lubię swoją pracę, dlatego nie potępiam i rozumiem, bo jak wielu z nas, mam za sobą taki etap, gdy w redakcji spędzałem więcej czasu niż w domu. Ale każdy przyzna, że zalety rodziny i świata pozazawodowego są niepodważalne.

Już wiadomo, że unijna dyrektywa stanie się dla naszego parlamentu nie lada wyzwaniem, bo trudno będzie wyważyć interesy pracodawców, ich pracowników – i ZUS, który za urlopy będzie płacił. I nie jest żadnym pocieszeniem, że nie tylko Polska miała wobec niej obiekcje, wstrzymując się od głosu. Tak samo uczyniły Węgry, a Holandia i Dania były przeciw. Podnosiły się głosy, że Unia znów za głęboko ingeruje w wewnętrzne sprawy kraju, w tym w organizację życia rodzinnego. Wiadomo, że nasz rząd jest na to bardzo wrażliwy.

Korzystanie z urlopowych dobrodziejstw ma być bardziej elastyczne. Dla młodych ojców na etacie brzmi to nie najgorzej. A dla samozatrudnionych przedsiębiorców? A dla pracujących na mocy umów cywilnoprawnych? Im będzie trudniej, a od lat mówi się, że bez nich nasz rynek nie mógłby dobrze funkcjonować. Unia, która wprowadza prorodzinne rozwiązania, nie mówi, z czego sfinansować urlopy. Ale my wspieramy politykę prorodzinną i nie ma mowy o zaskoczeniu, bo prace nad dyrektywą trwały od 2017 r.

Od 20 lat nie mieliśmy tak wysokiego wskaźnika dzietności, więc uelastycznienie urlopów „na dzieci" będzie zyskiwało na znaczeniu – tym bardziej że urlop można wykorzystać aż do ukończenia przez potomstwo ósmego roku życia. W ostatecznym rozrachunku czas spędzony z dziećmi może zaprocentować wyżej niż wydane pieniądze. A wydajemy wiele – o czym świadczy prezentowane przez nas badanie, które pokazuje, jak „zapracowane" są nasze dzieci: ciągle w niedoczasie, w drodze na jakieś dodatkowe zajęcia pozaszkolne.

Nigdy nie zapomnę pierwszych tygodni z moim synkiem i żoną, świeżo upieczoną mamą. Mogliśmy je spędzić we trójkę dzięki temu, że skorzystałem z urlopu rodzicielskiego i ojcowskiego, co łącznie dało mi półtora miesiąca radości, choć też zmęczenia, nieprzespanych nocy, chodzenia na rzęsach, robienia zakupów przez sen... Ale przede wszystkim wielkiego szczęścia i – jak śpiewał klasyk (choć o czymś zupełnie innym) – nie zamieniłbym tych dni za żadne skarby. Za nic.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem