Zdaniem wpływowych przedstawicieli świata nauki i biznesu jako cywilizacja stoimy u progu wielkiej zmiany, która po rewolucjach związanych z wykorzystaniem w produkcji przemysłowej pary wodnej, energii elektrycznej i komputerów tym razem opierać się będzie na masowym stosowaniu zaawansowanych technologicznie maszyn i robotów, które nie tylko usprawnią pracę i proces wytwórczy, ale także będą się ze sobą komunikować.
Różnym aspektom tego postępującego procesu poświęcone są liczne panele dyskusyjne i seminaria dotyczące robotyki, nanotechnologii oraz zagadnień związanych z tzw. internetem rzeczy oraz sztuczną inteligencją. Eksperci, zajmujący się zagadnieniem czwartej rewolucji przemysłowej, zauważają, że jako ludzkość nie zdajemy sobie jeszcze sprawy ze wszystkich jej implikacji. Już dziś widać jednak, że będzie ona prowadziła do dużych zmian w strukturze zatrudnienia.
Z zaprezentowanych w Davos danych wynika, że w skutek postępującej automatyzacji i robotyzacji do roku 2020 z 15 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata zniknie ponad 7 mln miejsc pracy. Jednocześnie, w wyniku tych samych procesów, głównie w obszarze finansów, zarządzania i IT powstanie 2 miliony zupełnie nowych etatów.
O ile w blasku kamer i fleszy w Davos dyskutowane są zagadnienia związane z czwartą rewolucją przemysłową, o tyle kuluarowe rozmowy biznesmenów i polityków z całego świata krążą wokół tematów bieżących. Obawy o kondycję gospodarczą Chin i wymykająca się spod kontroli przecena na giełdach w Szanghaju i Shenzhen kładą się cieniem na nastrojach inwestorów i przedsiębiorców. W zglobalizowanym świecie trwałe spowolnienie gospodarcze w Państwie Środka z pewnością uderzy w kruchy wzrost gospodarczy, z takim trudem wypracowany przez globalną gospodarkę po latach kryzysu.
Spadające ceny paliw, które tak cieszą kierowców, uznawane są przez wielu analityków za dowód na słabnięcie światowej gospodarki, którego to trendu nie odzwierciedlają jeszcze inne wskaźniki statystyczne. Taniejąca ropa spędza też sen z powiek przywódcom państw, których dobrobyt ściśle związany jest z ceną baryłki ropy naftowej. Jeśli ceny paliw utrzymają się na tak niskim poziomie przez dłuższy czas może to doprowadzić do poważnych kryzysów budżetowych w Rosji, a także w Arabii Saudyjskiej i innych państwach arabskich. Rządzące tymi państwami reżimy, przez lata balansujące między autorytaryzmem i populizmem, mogą stracić swój największy atut w walce o utrzymanie władzy, czyli petrodolary, które gwarantują spokój i ład społeczny.