Powodem ma być spadająca liczba zakażeń. W ciągu ostatniego tygodnia zanotowano w Niemczech tylko 5 przypadków zakażeń COVID-19 na 100 tys. mieszkańców, a 38 proc. proc. obywateli tego kraju jest w tej chwili w pełni zaszczepionych.
Dla odbudowy finansów europejskich przewoźników możliwość sprzedania droższych biletów to wiadomość kluczowa. Bo na przewozach pasażerów klasy biznes zarabiają najwięcej.
Dotychczas wydawało się, że to właśnie popyt na podróże biznesowe będzie wracał bardzo wolno. Większe i mniejsze firmy przyzwyczaiły się nie tylko do tego, że ich pracownicy nie przychodzą do biur, ale i wszystkie najważniejsze nawet konferencje można przeprowadzić na Zoomie czy Teamsach. Prezes Skody, Thomas Schaeffer przyznał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że w ciągu ostatniego roku podróżował może 5-6 razy, podczas gdy przed pandemią było to przynajmniej raz w miesiącu. —Praktycznie nie wysiadałem wtedy z samolotu – przyznał. Teraz większość spotkań odbywa online i jest zadowolony z ich efektów. Nie brakuje jednak i takich prezesów, którzy są przekonani, że narada na Teamsach to nie jest to samo jak spotkanie, na którym można podać komuś rękę.
Tylko teraz pozostaje pytanie: od kiedy nastawienie do podróży biznesowych miałoby wrócić? Zdaniem Lufthansy, już we wrześniu.
Harry Hohmeister, członek zarządu Grupy Lufthansa przyznaje, że nie liczy na jakiś wybuch rezerwacji. Jego zdaniem w drugiej połowie 2021 wróci 30-40 proc. poziomu z 2019 roku. — Ale jest tak, że w ciągu ostatnich czterech tygodni zauważyliśmy rosnące rezerwacje biznesowe na wrzesień, październik i listopad. I sygnał jest jasny… W tej chwili jesteśmy świadkami powrotu podróży biznesowych. Tak w samych Niemczech, jak i w pozostałych krajach europejskich biznesmeni znów chcą latać w dawnym stylu — uważa Harry Hohmeister.