Londyn daje przykład Unii jak szczepić

Królestwo szczepi 200 tys. dziennie, w miesiąc zabezpieczy tych, którzy mają ponad 70 lat. Pierwszy sukces brexitu?

Aktualizacja: 12.01.2021 06:17 Publikacja: 11.01.2021 18:22

Premier Boris Johnson był w poniedziałek w świeżo otwartym megacentrum szczepień w Bristolu

Premier Boris Johnson był w poniedziałek w świeżo otwartym megacentrum szczepień w Bristolu

Foto: AFP

Długa kolejka ustawiła się w poniedziałek rano przed Excel Center w dzielnicy Docklands na wschodnich przedmieściach stolicy. Ogromne centrum wystawiennicze zostało przekształcone w ośrodek szczepienia na Covid: pacjenci w ciągu kilkudziesięciu minut są rejestrowani, badani i kłuci przez uwijający się jak w ukropie personel medyczny.

Już wcześniej w kraju działała co prawda gęsta, licząca ponad tysiąc punktów siatka dystrybucji szczepionek, ale chodziło przeważnie o małe gabinety o ograniczonych mocach przerobowych. Od tego tygodnia ich potencjał uzupełni siedem megaośrodków, w tym Millenium Point w Birmingham czy Ashton Gate w Bristolu. Boris Johnson zapowiedział, że będzie ich docelowo 50. Stopniowo, jeśli będzie taka potrzeba, będą otwarte całą dobę.

Najtrudniejsze tygodnie

Bo też plan szczepień premiera jest bardzo ambitny. Na razie zbawienną dawkę otrzymało nieco ponad 2 mln Brytyjczyków. To cztery razy więcej niż Niemców, osiem razy więcej niż Hiszpanów i 20 razy więcej niż Francuzów. Jednak w ciągu miesiąca, do połowy lutego, zaszczepione mają być najbardziej wystawione na ryzyko śmierci z powodu wirusa osoby, w tym wszyscy, którzy ukończyli 70. rok życia, cierpią na groźne, przewlekłe choroby, a także lekarze i opiekunowie osób starszych. To łącznie 15 mln osób. Potem przyjdzie czas na nauczycieli i wykładowców akademickich tak, aby możliwie szybko szkoły i uniwersytety mogły przejść ze zdalnego na normalny tryb pracy.

W niedzielę sekretarz ds. zdrowia Matt Hancock powiedział Sky News, że w kraju szczepi się już 200 tys. osób dziennie, a wkrótce to tempo osiągnie 2 mln osób tygodniowo. Równocześnie uruchomiono system superszybkich (30 minut) testów, którym zostaną poddani pracownicy mający kontakt z klientami.

Taka mobilizacja to po części wynik tragedii, jaką w tej chwili przeżywa brytyjska służba zdrowia. Wirus, a w szczególności jego niedawno odkryta nowa, bardziej zaraźliwa odmiana, wydała królestwu walkę na śmierć i życie. Z jego powodu oficjalnie zmarło już ponad 80 tys. poddanych Elżbiety II, faktycznie dużo więcej. Od początku roku liczba zakażonych potrafiła urosnąć o ponad 60 tys. osób dziennie, a zmarłych – przeszło tysiąc. W niektórych częściach kraju, jak uboższe, południowe dzielnice Londynu, nawet co drugi mieszkaniec złapał Covid-19. Szpitale są tak przepełnione, że karetki czekają przed szpitalami w stolicy średnio dziewięć godzin, zanim personel medyczny przyjdzie po pacjentów.

– Mamy przed sobą najtrudniejsze kilka tygodni dla służby zdrowia (NHS) w pamięci ludzkiej – przyznaje Chris Whitty, główny lekarz kraju.

Zadanie wygrania walki z wirusem Johnson niespodziewanie powierzył Nadhimowi Zahawiemu: został głównym koordynatorem programu szczepień. Chodzi o bliskiego znajomego premiera, który jednak ma ograniczone doświadczenie w pracy w administracji. Założyciel instytutu badania opinii YouGov i potentat na rynku nieruchomości Zahawi, który w wieku 11 lat musiał z rodzicami uciekać z Iraku przed zemstą Saddama Husajna, ma jednak duży talent organizacyjny.

W Niemczech brakuje szczepionek

Częścią planu walki z pandemią jest niemal pełne zamrożenie życia społecznego: Brytyjczycy mają prawo wyjść z domu tylko wtedy, gdy nie mogą wykonywać pracy zdalnie, gdy chcą kupić najbardziej potrzebne produkty lub aby ćwiczyć. Hancock dał jednak do zrozumienia, że jeśli plan szczepień się powiedzie, pozwoli to na stopniowe znoszenie ograniczeń, począwszy od połowy lutego. Wtedy kontrast między liczbą ofiar epidemii na Wyspach i na kontynencie, a także swobodą prowadzenia działalności może okazać się bardzo duży. I prowokować pytania, kto jest za to odpowiedzialny.

Minister zdrowia Niemiec Jens Spahn powiedział, że jego kraj jest dziś w stanie wykonać proporcjonalnie podobną liczbę szczepień (300 tys. dziennie), co Wielka Brytania. Co z tego skoro Berlin nie ma wystarczającej liczby wakcyn. Z tego powodu wiele punktów dystrybucji musiało niemal natychmiast po otwarciu zostać zamkniętych. Tymczasem Wielka Brytania zabezpieczyła sobie dostawy 350 mln dawek, dużo więcej, niż sięgają potrzeby kraju.

Jednym z powodów jest szybkość reakcji Londynu. Pierwszą szczepionkę na Covid-19 opracowali co prawda niemieccy medycy z konsorcjum Pfizer/BioNTech. O ile jednak Brytyjczycy zarezerwowali sobie dostawy tej firmy w lipcu, o tyle Komisja Europejska, której kraje UE oddały w tej sprawie prawo do negocjacji w ich imieniu, zrobiła to dopiero w listopadzie. Brytyjczycy wydali też zgodę na stosowanie preparatu 8 grudnia, trzy tygodnie przed Brukselą.

– Bruksela nie była zbyt aktywna w negocjacjach z nami – przyznaje Ugur Sahin, szef BioNTechu. – Teraz mamy problem, bo inne firmy nie uzupełniają naszej oferty szczepionek – dodaje.

KE co prawda zamówiła 2 mld dawek u sześciu producentów, ale tylko dwóch z nich ma dziś prawo do sprzedaży w Unii. W Republice Federalnej, gdzie do tej pory zrobiono niewiele ponad 0,5 mln szczepień, rozgorzała więc debata, czy nie lepiej było bezpośrednio negocjować z koncernami. Rząd Angeli Merkel zdecydował się na to w ograniczonej skali, kupując od Pfizera 30 mln dawek – i prowokując protest przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.

Ale nie tylko unijna centrala jest winna. W wielu krajach problemem jest też zaskakująco ograniczona sprawność państwa. Holandia, ostatnia w Unii, proces szczepień zaczęła w minioną środę. W Hiszpanii na plan pierwszy wyszła rywalizacja 17 wspólnot autonomicznych, którym przyznano kompetencje w sprawach sanitarnych. Dlatego o ile proces szczepień całkiem sprawnie idzie na północy, o tyle w regionie Madrytu wykorzystano jedynie 5 proc. dostępnych dawek. Rząd ma więc w porównaniu z Brytyjczykami ograniczone ambicje: w ciągu 12 tygodni chce zaszczepić 2,3 mln osób. Ale i to jest niezłym wynikiem w zestawieniu z Francją, gdzie do tej pory szczepionkę otrzymało 100 tys. osób. Po części to skutek nieufności Francuzów: tylko 40 proc. społeczeństwa zamierza przyjąć szczepionkę na Covid-19.

Długa kolejka ustawiła się w poniedziałek rano przed Excel Center w dzielnicy Docklands na wschodnich przedmieściach stolicy. Ogromne centrum wystawiennicze zostało przekształcone w ośrodek szczepienia na Covid: pacjenci w ciągu kilkudziesięciu minut są rejestrowani, badani i kłuci przez uwijający się jak w ukropie personel medyczny.

Już wcześniej w kraju działała co prawda gęsta, licząca ponad tysiąc punktów siatka dystrybucji szczepionek, ale chodziło przeważnie o małe gabinety o ograniczonych mocach przerobowych. Od tego tygodnia ich potencjał uzupełni siedem megaośrodków, w tym Millenium Point w Birmingham czy Ashton Gate w Bristolu. Boris Johnson zapowiedział, że będzie ich docelowo 50. Stopniowo, jeśli będzie taka potrzeba, będą otwarte całą dobę.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790