Haszczyński: Ćwierćdemokracja u Erdogana

Turcja, gdzie opozycji udało się wygrać w niedzielnych wyborach lokalnych walkę o kilka ważnych stanowisk, potwierdziła, że trudno ją zdefiniować.

Aktualizacja: 01.04.2019 20:18 Publikacja: 01.04.2019 19:19

Haszczyński: Ćwierćdemokracja u Erdogana

Foto: AFP

Z jednej strony, tysiące przeciwników prezydenta Erdogana siedzą za kratami. Przeszło co czwarty z więzionych na świecie dziennikarzy to dziennikarz turecki. Kolejnych więźniów dostarcza wywiad, który poluje za granicą na zwolenników Fethullaha Gülena, uważanego przez władze za terrorystę i organizatora nieudanego zamachu stanu w 2016 roku.

Czytaj także: Ostrzeżenie dla Erdogana

Z drugiej strony jednak – odbywają się tam wybory, których wyniki nie są tak przewidywalne, jak w Rosji czy większości krajów Azji Zachodniej.

Może z turecką demokracją nie jest tak tragicznie? Znany analityk Mustafa Akyol podkreśla, że mimo osuwania się kraju w autorytaryzm odbywają się tam głosowania, które mogą doprowadzić do zmian.

Mamy do czynienia z systemem, w którym przy okazji wyborów na różnych szczeblach pojawia się element wolności. Taka ćwierćdemokracja. Pozostałe trzy czwarte raczej nie do pozazdroszczenia.

Dzięki temu specyficznemu systemowi głównej partii opozycji, laickiej CHP, udało się odbić z rąk ugrupowania Erdogana, AKP, stolicę Ankarę. I prawdopodobnie – także Stambuł, największe miasto i miejsce, gdzie Erdogan właśnie od urzędu burmistrza rozpoczął ćwierć wieku temu wielką karierę. Kandydat opozycji minimalną różnicą głosów pokonał byłego premiera z AKP. Nie wszyscy w prezydenckiej partii chcieli się z tym wynikiem pogodzić, być może, gdy państwo będą czytali ten tekst, stambulskie wyniki okażą się niekorzystne dla opozycji, a z ćwierćdemokracji zrobi się jeszcze mniej.

Symboliczne jest nazwisko przyszłego, jak się zapowiadało, burmistrza Stambułu. Imamoglu to w dosłownym tłumaczeniu „syn imama". Imamoglu nie stronił od religijnych akcentów w kampanii. Recytował Koran ku czci ofiar zamachu terrorystycznego na meczety w Nowej Zelandii.

W dzisiejszej Turcji nawet partia CHP – która przez znaczną część swojego istnienia, a istnieje ponad 100 lat, zajmowała się odcinaniem religii od wpływu na politykę – musi się pogodzić z renesansem islamu. Oczywiście, jeżeli marzy o pokonaniu Erdogana w skali całego kraju. Odsunięcie od władzy długoletniego przywódcy w wyniku wyborów to najlepszy dowód, że to nie dyktator.

Z jednej strony, tysiące przeciwników prezydenta Erdogana siedzą za kratami. Przeszło co czwarty z więzionych na świecie dziennikarzy to dziennikarz turecki. Kolejnych więźniów dostarcza wywiad, który poluje za granicą na zwolenników Fethullaha Gülena, uważanego przez władze za terrorystę i organizatora nieudanego zamachu stanu w 2016 roku.

Czytaj także: Ostrzeżenie dla Erdogana

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego