Posłanka Wanda Nowicka alarmuje, że Kmieciak jest „związany z fundamentalistyczną” organizacją Ordo Iuris. „Czy ktoś jeszcze wierzy, że Komisja faktycznie zajmie się pedofilami w sutannach” - pytała na TT. Inni użytkownicy TT piszą o Kmieciaku, że to „prawicowy fanatyk”. A jeszcze kolejni twierdzą, że to iż większość członków komisji składając przysięgę zakończyła je słowami: „tak mi dopomóż Bóg” jasno wskazuje na to, że Komisja ta skandale pedofilskie w Kościele zamiecie pod dywan.

Od początku nie ukrywam swojego sceptycyzmu do tej komisji. Nie dla faktu jej powstania, bo taka instytucja jest potrzebna, lecz dlatego, że ustawodawca nie określił szczegółowo zasad jej działania. Nie wiadomo kto i jak będzie się do tej komisji zwracał, itp. Innymi słowy można odnieść wrażenie, że stworzono ją dla świętego spokoju. Wskazuje na to chociażby fakt, że od czasu wejścia w życie ustawy powołującej komisję do czasu sformułowania jej składu minął blisko rok. Zostawmy to jednak na marginesie.

Komisja wreszcie powstała. Z jej grona trzeba wybrać przewodniczącego. Postawiono na Błażeja Kmieciaka. Patrząc na skład komisji, doświadczenie i kompetencje jej członków wybór Kmieciaka wydaje się być wyborem najlepszym – nawet jeśli „obciąża” go w jakiejś mierze fakt współpracy z Ordo Iuris czy angażowanie się w obronę abp Marka Jędraszewskiego. Kmieciak jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, posiada doktorat z socjologii, skończył podyplomowe studia w zakresie prawa medycznego i bioetyki. Ukończył też Szkołę Praw Człowieka organizowaną przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i Szkołę Profilaktyki Uzależnień w Warszawie. Jest mediatorem, absolwentem kursów ONZ, które dotyczyły m.in. przeciwdziałania przemocy wobec dzieci. Trzeba zauważyć też, że był rzecznikiem praw pacjenta w szpitalu psychiatrycznym, a także ekspertem rzecznika praw pacjenta ds. bioetycznych. Jego publikacje ukazywały się m.in. na łamach „Gościa Niedzielnego”, „Rzeczpospolitej”, „Więzi”. Komuś się wprawdzie może nie podobać to, że jest członkiem Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie, ale...

Można mieć do komisji, idei jej powstania wiele zastrzeżeń i obaw. Ale robienie teraz burzy wokół tego, że na przewodniczącego wybrano taką a nie inną osobę, to tylko zadyma. W istocie to od przewodniczącego zależy to w jakim kierunku komisja pójdzie, co zamierza robić i jak szybko. Kmieciak nie podjął jeszcze żadnych działań, nie stworzył urzędu (nakazuje mu to ustawa), nie stworzył żadnych planów, a już jest krytykowany. Tylko i wyłącznie z racji tego, że jest katolikiem zaangażowanym. Powinniśmy się w Polsce do tego przyzwyczaić, bo krytyka dla krytyki jest naszą specjalnością.

Oczy opinii publicznej zwrócone są dziś na skandale pedofilskie w Kościele, bo o nich mówi się głośno. Komisja powinna się nimi zająć. Kościół – o czym zresztą mówił wiele razy abp Wojciech Polak – jest gotowy do współpracy. Z tej oferty Komisja powinna skorzystać w pierwszej kolejności. Być może dla sceptyków byłby to znak, że zarówno Kmieciak, jak i hierarchowie, nie zamierzają zamiatać spraw pod dywan. Chociaż i w tej bliskości niektórzy dostrzegą próby tuszowania i obrony wizerunku Kościoła, bo w ich przekonaniu Komisja powinna rozpocząć wojnę z Kościołem. Wszystkich zadowolić się jednak nie da. Trzeba jednak czasu, mądrości i zmiany mentalności, by kwestie ochrony małoletnich popchnąć w Polsce do przodu. O tym na poziomie politycznym raczej się jednak nie myśli.