Z prawej strony za rozpadającą się bramą starego cmentarza jest kawałek działki zupełnie zarośnięty chwastami. To tam najpewniej pochowani są Polacy, chociaż nie ma nawet krzyża, nikt też nie pali świeczek. To ofiary rzezi wołyńskiej. Ponad 80 osób.
Dzisiaj pasą się tam kozy, koń, trawę dziobią kury. Są też ślady libacji, rozbite butelki.
Z dawnej świetności zachowały się tylko relikty: nagrobki z polskimi napisami na cmentarzu, cerkiew ufundowana przez Radziwiłłów. Siedemnastowieczny zamek to dzisiaj szpital dla psychicznie chorych. Przy głównej drodze, dziurawej jak szwajcarski ser, są dawne sukiennice, ale budynek z rozpadającej się czerwonej cegły wieńczy drut kolczasty, a okna zabite są deskami. To filia szpitala dla obłąkanych – oddział dla zabójców.
Miejscowi wierzą, że od zamku do pobliskiego kościoła prowadzi podziemny tunel, a w nim ukryte są skarby.
Czy to tylko ołycka legenda?