Europa zaciągnęła hamulec

Gospodarka Unii Europejskiej jest najsłabsza od pięciu lat, gdy zmagała się ze skutkami kryzysu zadłużeniowego w krajach południa.

Publikacja: 07.02.2019 21:00

Europa zaciągnęła hamulec

Foto: Adobe Stock

Wymowną ilustracją marazmu, w jaki popada europejska gospodarka, jest to, że według Komisji Europejskiej tylko jeden kraj Unii Europejskiej może w tym roku liczyć na przyspieszenie wzrostu PKB. Jest nim Grecja, europejski symbol kryzysu.

Czytaj także: Niemcy w recesji? Kiedy Europa powinna zacząć się bać

Opublikowane w czwartek prognozy KE sugerują, że gospodarka UE urośnie w 2019 r. o 1,5 proc., po 1,9 proc. w 2018 r. Trzy miesiące temu ekonomiści tej instytucji przewidywali, że unijna gospodarka powiększy się w tym roku o 1,9 proc., po 2,1 proc. w ubiegłym. Szczególnie mocno KE obniżyła prognozy dla strefy euro. Jej PKB w tym roku urosnąć ma o 1,3 proc. zamiast przewidywanych jesienią 1,9 proc. Wolniej rozwijała się ostatnio w 2013 r., w apogeum kryzysu fiskalnego na południu unii walutowej.

Włochy w stagnacji

W ocenie KE spowolnienie gospodarcze w Europie, które uwidoczniło się już w 2018 r., to skutek niepewności związanej z tarciami w handlu międzynarodowym oraz hamowaniem gospodarki Chin. „Do utraty impetu gospodarki w II połowie ub.r. przyczyniły się też czynniki lokalne. To m.in. zaburzenia w produkcji samochodów w III kwartale (...) oraz napięcia społeczne i niepewność dotycząca polityki fiskalnej w niektórych krajach członkowskich" – napisała KE, odnosząc się do protestów we Francji i krytykowanych przez Brukselę planów poluzowania polityki fiskalnej we Włoszech.

Ten ostatni kraj to dziś najsłabsze ogniwo strefy euro. W ocenie KE włoska gospodarka w tym roku powiększy się o zaledwie 0,2 proc., po 1 proc. w ub.r. Ostro hamują też Niemcy, największa gospodarka UE. Bruksela prognozuje, że powiększy się ona o 1,1 proc., po 1,5 proc. w 2018 r. Jeszcze jesienią uważała, że wzrost PKB Niemiec w tym roku przyspieszy do 1,8 proc., z – jak wtedy oceniała – 1,7 proc. w ub.r.

Za dużo optymizmu?

W przypadku Niemiec, które są odbiorcą około 30 proc. polskiego eksportu, świeże prognozy KE mogą się okazać nadmiernie optymistyczne. O tym, że Bruksela wciąż nie docenia skali spowolnienia nad Renem, świadczyć mogą jej szacunki dotyczące IV kwartału. Wynika z nich, że PKB Niemiec wzrósł wtedy o 0,2 proc., po zniżce o 0,2 proc. w III kwartale. Oficjalne dane niemiecki urząd statystyczny przedstawi za tydzień. Zdaniem Andrew Kenninghama, głównego ekonomisty ds. Europy w Capital Economics, mogą one jednak pokazać drugą z rzędu zniżkę PKB. A to według powszechnej definicji oznaczałoby recesję.

Kenningham swoje szacunki oparł na opublikowanych w czwartek danych dotyczących produkcji przemysłowej w Niemczech. W grudniu zmalała ona o 3,9 proc. rok do roku, po zniżce o 4 proc. w listopadzie. Takiej zapaści w niemieckim przemyśle nie było od globalnej recesji z 2009 r.

– Prognozy KE w większości są zbieżne z naszymi, ale w przypadku Niemiec wydają się wciąż trochę zbyt optymistyczne. Zakładamy, że PKB Niemiec wzrośnie w tym roku o 1 proc., ale bardziej prawdopodobny jest niższy wynik niż wyższy – powiedział w rozmowie z „Rz" Florian Hense, ekonomista z banku Berenberg.

Ekonomiści przyznają, że niektóre ze źródeł kłopotów niemieckiego przemysłu – np. niski stan wody w Renie i regulacyjne zamieszanie w branży motoryzacyjnej – już ustąpiły. Świadczy o tym odbicie zamówień na samochody. Ale to nie oznacza rychłej poprawy koniunktury. – Biorąc pod uwagę nagromadzenie zapasów gotowych towarów, jakiekolwiek odbicie aktywności w przemyśle Niemiec będzie powolne i niemrawe – tłumaczy Carsten Brzeski, główny ekonomista w ING w Niemczech.

Światełka w tunelu

Siłą stabilizującą europejską gospodarkę mogą się okazać wydatki konsumpcyjne. Pomimo spowolnienia wzrostu gospodarczego, na tamtejszym rynku pracy utrzymuje się bowiem dobra koniunktura, co – wraz z umiarkowaną inflacją i niskimi cenami paliw – sprzyja wydatkom gospodarstw domowych. Na to zjawisko wskazywał, prezentując nowe prognozy KE, Pierre Moscovici, unijny komisarz ds. gospodarczych i finansowych.

Ekonomiści dostrzegają też inne światełka w tunelu. – Nastroje uczestników życia gospodarczego i w efekcie aktywność w gospodarce w trakcie 2019 r. powinna się poprawiać. Po pierwsze, zanosi się wreszcie na poważne negocjacje w sprawach handlu, a Chiny będą prawdopodobnie tak długo szukały metod na pobudzenie gospodarki, aż im się to uda – powiedział Hense. Jak dodał, wsparciem dla gospodarki strefy euro będzie też łagodna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego, który prawdopodobnie wstrzyma się z podwyżkami stóp procentowych co najmniej do połowy 2020 r. Pozwoli mu na to niska inflacja. Według KE wyniesie ona w tym roku w strefie euro zaledwie 1,4 proc., po 1,7 proc. w ub.r.

Opinia dla „rz"

Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale w Polsce

Prognozy KE są zbliżone do naszych. Uważamy, wzrost gospodarczy w strefie euro spowolni w tym roku do około 1,3 proc., a w Polsce do 3,6 proc. Uważamy, że ostatni kwartał ub.r. nie jest zapowiedzią recesji w Europie. Niektóre z czynników, które wówczas wystąpiły, miały zapewne charakter jednorazowy. Widać na przykład pierwsze oznaki ożywienia w przemyśle motoryzacyjnym w postaci wyraźnego wzrostu nowych zamówień. Zmiana nastawienia amerykańskiego banku centralnego na bardziej łagodne może sprzyjać aktywności gospodarczej nie tylko w USA. Pogorszenie nastrojów w światowej gospodarce to w dużej mierze efekt wzrostu protekcjonizmu. Sytuacja powinna się wyraźnie zmienić, jeśli Chiny i USA osiągną w sprawach handlowych porozumienie. A wbrew pozorom do kompromisu pomiędzy tymi krajami może dojść szybko z uwagi na widoczne spowolnienie zarówno w chińskiej, jak i amerykańskiej gospodarce.

Polska pozostanie prymusem

W świetle nowych prognoz Komisji Europejskiej Polska pozostanie jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek UE, choć też wyraźnie straci impet. W tym roku polski PKB ma się powiększyć o 3,5 proc., po 5,1 proc. w ub.r., zamiast o 3,7 proc., jak sugerowały prognozy KE z listopada. W 2020 r. wzrost PKB zwolni do 3,2 proc. W regionie szybciej będą się rozwijały tylko Rumunia i Bułgaria. Podobne przewidywania zaprezentował w środę Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Waszyngtońska instytucja ocenia, że gospodarka Polski urośnie w tym roku o 3,6 proc., a w 2020 r. o 3 proc. Podobnie jak KE MFW ocenia, że przed silniejszym spowolnieniem Polskę chroni silny popyt wewnętrzny.

Wymowną ilustracją marazmu, w jaki popada europejska gospodarka, jest to, że według Komisji Europejskiej tylko jeden kraj Unii Europejskiej może w tym roku liczyć na przyspieszenie wzrostu PKB. Jest nim Grecja, europejski symbol kryzysu.

Czytaj także: Niemcy w recesji? Kiedy Europa powinna zacząć się bać

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem