Ostre cięcie w aktorskim życiorysie

Rozmowa z Kamilem Tomczykiem, filmoznawcą z Uniwersytetu Warszawskiego

Publikacja: 30.09.2015 13:08

Ostre cięcie w aktorskim życiorysie

Foto: Wikimedia

Rzeczpospolita: 60. lat temu zmarł James Dean, gwiazda Hollywood i ikona popkultury. Czy to właśnie tragiczna śmierć sprawiła, że stał się legendą?

Kamil Tomczyk: Po pierwsze, Dean grał wybitne role – choć jest de facto znany tylko z trzech filmów: „Buntownik bez powodu", „Na Wschód od Edenu", „Olbrzym" – a po drugie, umarł młodo i tragicznie. Jego sława została przypieczętowana przez tragiczną śmierć. Prawdą jest, że w naszej pamięci zostają zwłaszcza ci aktorzy, którzy zmarli w młodym wieku, którzy żyli intensywnie i byli na fali wznoszącej. Aktorzy, których najlepsze role dopiero zaczynały się pojawiać. Dean nie doczekał się premiery „Olbrzyma", a Bruce Lee nie dożył premiery „Wejścia smoka".

Czyli sława aktorów jest efektem ich życiowych perypetii?

Legendy kina nie mogą być złymi aktorami, bo nikt nie zwróciłby na nie uwagi, ale nie da się ukryć, że ich rozpoznawalność często jest związana z życiem prywatnym. Jeżeli prześledzimy życiorysy Elizabeth Taylor czy Ingrid Bergman pod kątem ich małżeństw, związków, to znajdziemy w nich materiał na kilka książek czy filmów. Bergman potrafiła np. zostawić męża z dzieckiem, by związać się z kimś innym. Marilyn Monroe wprawdzie nie grała źle, ale nie miała na swoim koncie tak dobrych ról, jak James Dean czy nawet zmarły kilka lat temu – w wieku 28 lat - Heath Ledger, któremu pośmiertnie przyznano Oscara (za rolę w filmie „Mroczny rycerz"). Monroe miała jednak coś, co przyciągało ludzi do kin, przed kamerą wyglądała zjawiskowo. Do tego dochodzą liczne romanse, m.in. z prezydentem Johnem Kennedym.

Który aktor jako pierwszy został ikoną popkultury?

Była nią aktorka kina niemego - Florence Lawrence, pierwsza gwiazda filmowa w Hollywood. To właśnie ona stworzyła kanon gwiazdorstwa. Wszystko zaczęło się od roli w krótkim filmie Davida Griffitha „The Mended Lute". Było to w 1909 roku. Reżyser i producenci stworzyli wówczas wokół Lawrence aurę tajemniczości – rozpowszechniono nawet plotkę, że aktorka nie żyje. Potem jednak pojawiła się w filmie; ludzie chcieli sprawdzić, czy plotka była prawdziwa, więc film wzbudził duże zainteresowanie. Lawrence jednak nie do końca radziła sobie z popularnością - była pierwszą hollywoodzką gwiazdą filmową, która popełniła samobójstwo. Zresztą niewiele wcześniej doszło do podobnej sytuacji poza Hollywood.

Gdzie?

W Szanghaju. Chodzi o Ruan Lingyu, niesamowicie utalentowaną aktorkę, absolutną gwiazdę Dalekiego Wschodu. Wystąpiła ona raptem w kilku dużych filmach. Grała jednak bardzo naturalnie - dopiero Marlon Brando, wiele lat po jej śmierci, był w stanie grać tak naturalnie jak ona. Kobiety podziwiały Ruan, identyfikowały się z nią naśladując jej zachowanie. Filmy, w których występowała, poruszały społecznie ważne tematy. Przez to często krytykowano Lingyu w mediach. Nie wytrzymała nagonki i – mając zaledwie 25 lat - przedawkowała leki. Kondukt żałobny na jej pogrzebie ciągnął się przez 5 km. Podczas pogrzebu trzy kobiety popełniły samobójstwo.

Większość aktorów, których pan wymienił, zmarła w bardzo młodym wieku. Czy można zatem zostać legendą kina dożywając sędziwej starości?

Oczywiście, że tak. Przykładem jest wielkie trio: Al Pacino, Robert De Niro i Jack Nicholson. Co prawda swoja najlepsze lata mają już za sobą, ale to przecież są ikony. Kolejny przykład: Marlon Brando. Jest jednak ziarno prawdy w tym, że aktorzy, którzy zagrali w wielu filmach, trochę już... spowszednieli. Zostali udomowieni. Natomiast ostre cięcie w życiorysie aktora, tzn. tragiczna śmierć, sprawia, że często wracamy do produkcji, w których grał.

— rozmawiał Łukasz Lubański

Rzeczpospolita: 60. lat temu zmarł James Dean, gwiazda Hollywood i ikona popkultury. Czy to właśnie tragiczna śmierć sprawiła, że stał się legendą?

Kamil Tomczyk: Po pierwsze, Dean grał wybitne role – choć jest de facto znany tylko z trzech filmów: „Buntownik bez powodu", „Na Wschód od Edenu", „Olbrzym" – a po drugie, umarł młodo i tragicznie. Jego sława została przypieczętowana przez tragiczną śmierć. Prawdą jest, że w naszej pamięci zostają zwłaszcza ci aktorzy, którzy zmarli w młodym wieku, którzy żyli intensywnie i byli na fali wznoszącej. Aktorzy, których najlepsze role dopiero zaczynały się pojawiać. Dean nie doczekał się premiery „Olbrzyma", a Bruce Lee nie dożył premiery „Wejścia smoka".

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie