Dzięki komplementom rośnie nasze ego i poprawia się efektywność realizacji naszych zadań. Czujemy się bowiem doceniani i widzimy jeszcze większy sens swoich starań. Odnoszę jednak wrażenie, że firmy zaczynają obecnie wpadać w lekką paranoję względem swoich pracowników i przebijają się na wzajem w ich chwaleniu oraz nagradzaniu. A wszystko po to, by nie zgłaszali się co kwartał z żądaniami podwyżki płac mając w ręku list intencyjny z innej firmy.

Listy benefitów pracowniczych stale rosną i obecnie kandydaci traktują opiekę medyczną oraz kartę sportową jako zestaw obowiązkowy, o którym nawet nie warto wspominać. Wiadomo, że musi być. Firmy starają się więc uatrakcyjnić swoją ofertę dodatków pracowniczych, wprowadzając coraz to nowe, czasem wręcz zaskakujące usługi, np. dofinansowanie opieki nad osobami starszymi – bliskimi pracownika. Według pracodawców to klucz do sukcesu, czyli przyciągnięcia, a następnie utrzymania pracownika w organizacji.

Głęboko popieram dofinansowanie żłobka/przedszkola czy też wspomnianej opieki senioralnej. Ma to sens, gdyż wzmacnia więź pracownika z firmą i gwarantuje poprawę zarówno wzajemnego zaufania, jak i efektywności współpracy. Szczególnie dla kobiet takie wsparcie jest często decydującym czynnikiem w podjęciu decyzji o zmianie pracodawcy. Ma to też bezpośredni wpływ na jakość wykonywanej przez pracownika pracy. Chcąc ułatwić pracownikom swobodę wyboru oraz pokazać się jako firma niezwykle przyjazna dla zespołu wiele przedsiębiorstw organizuje tzw. „kafeterie", czyli ogłasza listę dodatków wraz z cenami oraz budżet przeznaczony na każdego zatrudnionego. Wtedy każdy sam dokonuje wyboru, co w danym miesiącu bądź kwartale jest mu bliższe sercu. To niewątpliwie ciekawe rozwiązane, bardzo demokratyczne i z pewnością dostosowane do potrzeb wchodzącego na rynek pokolenia „Z", które nie lubi ani sztywnych ram ani tym bardziej narzucania mu czyjejś woli. Według mnie, ta forma udostępniania firmowych benefitów jest jak najbardziej dopasowana do potrzeb rynkowych i dodatkowo przyszłościowa.

Nie należy jednak zapominać, że fortuna kołem się toczy; dzisiaj rynek jest korzystny dla pracownika, który może wręcz wymuszać na pracodawcy swoje żądania. Jednak sytuacja ekonomiczna może się zmienić w każdej chwili i wtedy to ci najbardziej wymagający, a przez to i najdrożsi pracownicy w pierwszej kolejności zostaną zmuszeni do odejścia. Firmy też powinny pamiętać, że nawet jeśli obecnie stać je na finansowanie wielu dodatków, to przy gorszej koniunkturze przyjdzie ciąć koszty, w tym benefity. Jest na to jedna rada – warto zainwestować w odpowiednią kulturę organizacyjną oraz atmosferę pracy, aby zachęcić zarówno do przyjścia jak i do pozostania w firmie.

Bartłomiej Piwnicki, dyrektor zarządzający firmy doradczej UBP Consulting z wieloletnim doświadczeniem w rekrutacji specjalistów i menedżerów