Vendee Globe to wyścig non stop samotnych żeglarzy wokół globu, bez pomocy z zewnątrz. To najtrudniejsza, ekstremalna rywalizacja pod żaglami (uczestnicy mają zaplombowane silniki, wolno ich użyć tylko w sytuacji zagrożenia życia). Jachty kosztują miliony, ich armatorami są giganci finansowi, tacy jak Hugo Boss czy Banque Populaire. A jednak te perfekcyjne maszyny regatowe, wytwór najnowszych technologii, z najdroższych materiałów, są bezradne wobec gór lodowych.
„Jacht Francuza Sebastiena Josse znajdującego się na czwartej pozycji zderzył się z górą lodową. Popękał kadłub i pokład na dziobie jachtu" – taki komunikat poszedł w eter 24 grudnia 2004 roku. Podobne nadawane są podczas każdej edycji regat.
Dlatego naukowcy francuscy ze stacji CLS – Collecte Localisation Satellites – w Breście postanowili zminimalizować to ryzyko. Za pomocą VIGISAT – anteny radarowej o średnicy 5 metrów – śledzą przez siedem dni w tygodniu 24 godziny na dobę bryły lodu na południu globu – tamtędy biegnie trasa regat.
Antena ta, podobnie jak płynące jachty, też jest szczytowym osiągnięciem techniki. Chroniona białą kopułą przed promieniowaniem słonecznym, wiatrem i opadami, jest najbardziej czułym we Francji urządzeniem do uzyskiwania obrazów satelitarnych wysokiej rozdzielczości, na podstawie których można lokalizować góry lodowe.
– Radary satelitarne są najskuteczniejsze w śledzeniu sytuacji na morzu. Są w stanie uzyskiwać obrazy w ciągu dnia i nocą, niezależnie od warstwy chmur – wyjaśnia Vincent Kerbaol z CLS. Obrazy te są analizowane z centrum operacyjnym. Na ekranie komputerów ukazuje się mnóstwo małych, białych, kilkumilimetrowych punktów – są to góry lodowe długości kilkuset metrów. Na ekranach komputerów widać góry długości ponad 100 m. Tymczasem dla żeglarzy najgroźniejsze, praktycznie nie do zauważenia, są najmniejsze bryły lodu, objętości jednego lub kilku metrów sześciennych. Trudne do wykrycia gołym okiem nawet z pokładu, roją się w pobliżu dużych gór.