Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę gimnazja i podstawówki. Wnioski z kontroli, które poznała „Rzeczpospolita", są alarmujące.
– W żadnej z objętych kontrolą szkół uczniom nie stworzono optymalnych warunków technicznych do nauki, a organizacja zajęć i czasu spędzanego przez dzieci w szkole naruszała zasady higieny pracy umysłowej – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Na jakie problemy natrafili kontrolerzy? Przede wszystkim ciasne sale – w 78 proc. szkół lekcje odbywały się w klasach, w których na ucznia przypadało mniej niż 2 mkw. powierzchni, a skrajnie – jak w Zespole Szkół w Nowym Wiśniczu – zaledwie 1,1 mkw.
Plany układano tak, że przedmioty ścisłe były na ostatnich lekcjach, a w 92 proc. szkół łączono je w dwu- lub trzygodzinne bloki. Zdaniem NIK źle wpływa to na zdolność uczniów do koncentracji.
Aż w dwóch trzecich skontrolowanych szkół niektóre przerwy trwały tylko pięć minut, a często były po lekcjach WF – dzieci nie mogły „zregenerować sił ani zadbać o higienę osobistą" – wytyka NIK.