Chaos związany z podwójnym rocznikiem odbija się na strajkowych planach nauczycieli. Utrudnia bowiem związkowcom konsultacje w szkołach. Dlatego decyzja o ewentualnym proteście i terminie referendum strajkowego pojawi się niedługo przed wyborami parlamentarnymi. Sam strajk mógłby się odbyć nawet tuż przed nimi.
Pod koniec sierpnia Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił, że decyzję o tym, czy i do jakich protestów w szkołach dojdzie, podejmie jesienią. Zarząd Główny ZNP ostatecznie miał zdecydować 16 września.
– To było zbyt optymistyczne założenie. Nie udało nam się przeprowadzić konsultacji, bo szkoły są skupione na gaszeniu pożarów będących efektem podwójnego rocznika – tłumaczy Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – Na początku roku szkolnego zawsze jest zamieszanie, ale takiego jak teraz nie było nigdy – twierdzi.
Dyrektorzy szkół narzekają zwłaszcza na kłopoty z ułożeniem planów lekcji – oddziałów jest więcej, zajęcia niekiedy trwają do godz. 19–20, a w dodatku w szkołach brakuje nauczycieli kluczowych przedmiotów. Problemem jest też ciasnota. W niektórych salach do tej pory brakuje ławek i krzeseł. – W ubiegłym roku mieliśmy 400 uczniów, teraz 700. W klasach się mieścimy, ale tłok w szatniach, na korytarzach i w toaletach jest ogromny – mówi Marcin Konrad Jaroszewski, dyrektor XXX Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Śniadeckiego w Warszawie.
W tej sytuacji ZNP zdecydował, że wydłuży konsultacje ze szkołami o dwa tygodnie, a ostateczną decyzję podejmie dopiero 1 października – 12 dni przed wyborami.