Chociaż wynagrodzenia nauczycieli od nowego roku miały iść w górę o 7,8 proc., pedagodzy wciąż dostają pensje na starych zasadach. A część kadry zarabia poniżej najniższej krajowej.
Władza pokazuje nauczycielowi, że jest marnie opłacanym robotnikiem na taśmie, który ma wykonywać polecenia. A przecież bez wolnej szkoły nie będzie wolnych umysłów i przyszłości tego kraju – mówi prof. Marek Konopczyński, pedagog, Uniwersytet w Białymstoku, KNP PAN.
"Czy Pani/Pana zdaniem nauczyciele powinni zdecydować się na strajk, jeśli nie otrzymają żądanych przez siebie podwyżek?" - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
Początek roku szkolnego to nerwowy okres. Takiej niepewności dawno nie było. To kryzys kadrowy i zdrowotny. Rodzice pytają, czy dzieci będą uczyły się stacjonarnie.
Maj to zły moment na kłótnie z nauczycielami. To czas na przygotowanie szkół do pracy we wrześniu. A wszystko wskazuje na to, że będą problemy z kadrą.
Mimo, że Solidarność rozbiła strajk nauczycieli podpisując porozumienie z rządem, to ówczesne postulaty do dziś nie zostały spełnione. Zapowiadane przez resort edukacji podwyżki poniżej inflacji „S” odbierają jako potwarz.
Podjęcie działań prawnych w formie skierowania sprawy do prokuratury lub sądu wobec Barbary Nowak, małopolskiej kurator oświaty zapowiedział Arkadiusz Boroń, przewodniczący małopolskiego ZNP.